Uff ...  ... > 200!

 
 
 
 
TLVP
Home
 
 
 
 
Czytelnia
Book Nook
 
 
 
 
Mahabharata 86 (po polsku)
 
 
 
 
Mahabharata 88 (po polsku)
 
 
 
 
Downloaduj
Mahabharata
w formie PDF
 
 
 
 
Mahabharata Spis opowieści
 
 
 
 
“Good” Violence versus “Bad”
 
 
 
 
Hymny Rigwedy o stworzeniu świata
 
 
 
 
Napisz
do nas

Napisz do nas
Maha­bharata

Opowieść 87:

Karna traci oszczep Indry prze­znaczony dla Ardżuny zabijając nim Ghatot­kakę

 

opowiada

 

Barbara Mikołajew­ska

 

na podstawie fragmentów Mahābharāta,

Drona Parva, Ghatotkacha-Vadha Parva, Sections CLVII-CLXXXIII,

w angielskim tłumaczeniu z sanskrytu Kisari Mohan Ganguli,

URL: http://www.sacred-texts.com​/hin​/m06​/index.htm


Wydanie I internetowe (poprawione)

Copyright © 2009 by B. Mikołajewska
Wszelkie prawa zastrzeżone
Porada techniczna i edytorska: F.E.J. Linton

The Lintons’ Video Press
New Haven, CT
06511 USA


e-mail inquiries: tlvpress @ yahoo . com

 

Spis treści

 

1. Krypa krytykuje pychę Karny, na którego obietnicy zabicia Ardżuny Durjodhana opiera swą wiarę w zwycięstwo

2. Aśwatthaman dowodzi, że jego uczucie do Pandawów nie ma wpływu na jakość jego walki na rzecz Durjodhany, choć jest on ucieleśnieniem grzechu

3. W środku nocy wrogie armie ponownie formują swe szeregi i kontynuują walkę przy świetle pochodni

4. Kryszna powstrzymuje Ardżunę od walki z Karną ze względu na to, że posiada on ciągle oszczep Indry i wysyła przeciw niemu rakszasę Ghatotkakę

5. Karna zabija Ghatotkakę oszczepem Indry tracąc swą broń, którą zdobył, aby zabić Ardżunę

6. Gdy Pandawowie opłakują śmierć Ghatotkaki, Kryszna cieszy się, że Karna stracił oszczep, którym mógł zabić Ardżunę

7. Kryszna ujawnia się jako ten, który dzięki swym „sprytnym posunięciom” powoduje śmierć wojowników, którzy inaczej byliby nie do pokonania

8. Wjasa ucisza żal i gniew Judhiszthiry wyjaśniając, że śmierć Ghatotkaki jest ofiarą na rzecz jego zwycięstwa

9. Słowniczek Mahabharaty




Kryszna rzekł: „O Ardżuna, Karna, który przybrał swą przeraźliwą formę walczy jak sam król bogów Indra. Nikt nie potrafi stawić mu czoła poza tobą i rakszasą Ghatotkaką. Nie nadszedł jednak jeszcze właściwy czas na to, abyś podjął z nim walkę na śmierć i życie. Ognisty oszczep, który otrzymał od Indry w zamian za swe złote kolczyki i zbroję, jest ciągle w jego posiadaniu. Niech syn Bhimy, Ghatotkaka, który zawsze ma na uwadze twe dobro i jest wyposażony w niebiańską broń i odwagę równą niebianom, podejmie z nim walkę”.

(Mahābharāta, Drona Parva, Section CLXXIII)




1. Krypa krytykuje pychę Karny, na którego obietnicy zabicia Ardżuny Durjodhana opiera swą wiarę w zwycięstwo

 

Sandżaja kontynuował swe opowiadanie o walkach na polach Kurukszetry, których po śmierci króla Dżajadrathy nie przerwała nawet noc: „O królu, twój syn Durjodhana przygnębiony ucieczką swej armii pod naporem wroga zbliżył się do Karny i rzekł: ‘O Karna, jesteś znany ze swego oddania mi i przyjaźni. Proszę cię, ratuj moich wojowników atakowanych ze wszystkich stron przez wojska Pandawów syczące jak jadowite węże i wrzeszczące z radości z powodu dokonanej w naszych armiach rzezi’.

Karna rzekł: ‘O królu, dopóki żyję, nie masz powodu do niepokoju. Ardżuna jest wśród Pandawów najpotężniejszym wojownikiem. Zabiję go zapewniając ci zwycięstwo. Nawet sam Kryszna nie zdoła uratować go przede mną. Rzucę w niego niezawodnym oszczepem wykonanym przez samego Indrę. A gdy Ardżuna zginie, jego bracia albo się tobie podporządkują, albo ponownie udadzą się na wygnanie do lasu. Pokonam Pandawów i oddam ci we władanie całą ziemię’.

Bramin Krypa słuchając jego słów rzekł z ironią: ‘O Karna, cóż za próżna mowa! Gdyby same słowa wystarczyły do zwycięstwa, Durjodhana mając ciebie mógłby już dawno uważać, że wygrał tę wojnę. Chełpisz się przed nim swą dzielnością, ale jakoś nie widać obiecanych przez ciebie rezultatów. Wielokrotnie walczyłeś z Pandawami i za każdym razem to oni ciebie, a nie ty ich pokonałeś. Przypomnij sobie wojnę z gandharwami. Ty sam pierwszy uciekłeś z pola bitewnego pozwalając na to, aby Durjodhana dostał się do niewoli. Przypomnij też sobie bitwę o krowy króla Wiraty, gdy Ardżuna w pojedynkę pokonał nas wszystkich razem z naszą całą armią. Nie potrafisz pokonać Pandawów, którzy mają Krysznę za swego przewodnika. Obowiązkiem każdego prawego człowieka jest odważne działanie bez przechwalania się. Walcz więc zamiast się przechwalać. Wypowiadając swe pogróżki jesteś jak grzmiąca chmura monsunowa niezdolna do wyprodukowania deszczu. Grzmisz, gdy Ardżuna jest daleko od ciebie, a gdy zbliża się na odległość strzał, milkniesz. Wojownik zdobywa sławę siłą swych ramion, a nie siłą swej mowy. Ardżuna walczy o nią swymi strzałami, a ty chcesz ją zdobyć próżnym gadaniem. Któż zdoła pokonać Ardżunę, który swą walką zadowolił samego Śiwę?’

Wyszydzany w ten sposób Karna rzekł: ‘O braminie, prawdziwi herosi, którzy biorą na swe barki ogromny ciężar pokonania wroga, zawsze grzmią w swej mowie jak chmura burzowa. Nie widzę w tym nic złego. Gdy są zdecydowani w swym umyśle na podjęcie tego ciężaru, sam los pomoże im w realizacji ich celu. Pragnąc w głębi serca unieść ten ciężar, swą mową umacniam moje zdecydowanie. Jaki sens miałaby podobna mowa po zabiciu Pandawów? Prawdziwi herosi nie wygłaszają takich mów bezowocnie. Ich grzmiące słowa wyrażają siłę ich determinacji i świadomość własnej potęgi. Moja mowa ukazuje moje zdecydowanie i już wkrótce zobaczysz jej owoc! Zabijając Ardżunę, Krysznę i Satjaki oddam całą ziemię we władanie Durjodhany!’

Bramin Krypa odpowiedział: ‘O Karna, twoja grzmiąca mowa pokazuje jedynie twoje myśli, a nie uczynki. W swych słowach zawsze obniżasz wartość Ardżuny, Kryszny i Króla Prawa. Tymczasem tę wojnę wygra ten, kto ma ich po swej stronie. Ardżuny z Kryszną nikt nie potrafi w walce pokonać, a syn boga Prawa Judhiszthira, który nigdy nie kłamie, zdobył samokontrolę, jest oddany braminom, oddaje cześć Ojcom i bogom i z poświęceniem kroczy drogą Prawdy i uczciwości. Wyposażony w rozumienie jest zawsze uprzejmy. Ponadto podobnie jak jego bracia zdobył umiejętność walki przy pomocy różnego rodzaju broni. Pandawowie podporządkowują się zasadzie starszeństwa i kroczą drogą sprawiedliwych. Są wyposażeni w waleczność Indry i mają po swej stronie licznych wielkich wojowników. Ich nie można zniszczyć. To oni potrafią zniszczyć cały wszechświat. Gdy Król Prawa wybuchnie gniewem, potrafi spalić cały świat samym swym wzrokiem. Jak możesz mieć nadzieję, że ich zniszczysz? To pycha przez ciebie przemawia. Zawsze rywalizowałeś z Ardżuną i chciałeś mu pokazać, że jesteś mu równy i że zdołasz go pokonać’.

Karna rzekł: ‘O braminie, wszystko, co mówisz, jest prawdą. Pandawowie są wyposażeni w wiele cnót i nie potrafią ich pokonać bogowie, dajtjowie, czy rakszasowie. Ja sam jednakże jestem w posiadaniu oszczepu, który otrzymałem od Indry w zamian za moje złote kolczyki i zbroję, którym zdołam zabić Ardżunę. Nic nie potrafi anihilować jego mocy. Bez Ardżuny jego bracia nie potrafią zdobyć władzy nad całym światem i wszyscy zginą. Na tym świecie dzięki właściwej strategii można osiągnąć wszystko. Wiedząc o tym wypowiadam moje słowa, które bierzesz za pychę.

Obrażasz mnie, bo darzysz miłością Pandawów i będąc już stary nie możesz sprostać wymogom bitwy. Jak będziesz czynił tak dalej, utnę ci moim mieczem język! Swą mową chcesz osłabić ducha Kaurawów. Przegrana i zwycięstwo zależą od losu i dlatego ignoruję mężność Pandawów mówiąc o moich zamiarach. To wyrokiem losu po obu stronach zginęło już tak wielu wspaniałych wojowników o wielkiej odwadze i liczba walczących po obu stronach radykalnie maleje. Dla dobra Durjodhany będę walczył z Pandawami z całych mych sił i uczynię wszystko, co w mej mocy, choć wiem że zwycięstwo jest wyrokiem losu’.

Syn Drony Aśwatthaman słysząc te obraźliwe słowa Karny wypowiedziane pod adresem jego wuja Krypy, uchwycił swój bułat i nie zważając na obecność króla Kurów Durjodhany zbliżył się do Karny jak lew atakujący słonia. Zawołał: ‘O łajdacka duszo o niegodziwym rozumowaniu, zaraz obetnę ci głowę. Bramin Krypa mówił o rzeczywistych cnotach Ardżuny. Ty sam w swej pysze i zuchwalstwie wychwalając swą mężność pomniejszasz potęgę innych wielkich wojowników. Gdzie była twoja odwaga i twoja broń, gdy Ardżuna na twych oczach zabijał króla Dżajadrathę? To twoja próżność rodzi w tobie nadzieję, że zdołasz pokonać tego, kto swą walką zadowolił Śiwę i pokonał asurów oraz Indrę mając jedynie Krysznę za swego sprzymierzeńca’.

Durjodhana i bramin Krypa próbowali go zatrzymać, gdy ruszył w kierunku Karny chcąc zrealizować swą groźbę. Wzburzony Karna zawołał: ‘O Durjodhana, nie próbuj zatrzymywać tego nikczemnego bramina. Niech walczy się ze mną i pozna moją potęgę’. Aśwatthaman krzyknął: ‘O nikczemniku, wybaczę ci twe zachowanie. Ardżuna już wkrótce zdławi twoją pychę’.

Durjodhana rzekł: ‘O Aśwatthaman, uwolnij się od swego gniewu. Będąc braminem powinieneś umieć wybaczać. Zarówno ty sam jak i Karna wzięliście na swe barki ogromny ciężar. Oddziały Pandawów atakują nas ponownie mimo ciemności nocy. Powróćmy więc do walki z naszym wrogiem, który wyzywa nas wszystkich’.

Aśwatthaman stłumił swój gniew wybaczając Karnie. Bramin Krypa o łagodnym usposobieniu wybaczył mu również mówiąc: ‘O Karna, wybaczamy ci, lecz wkrótce Ardżuna pozbawi cię twej pychy’

Tymczasem armie Pandawów z przeraźliwym wrzaskiem przy akompaniamencie bębnów i konch zaatakowały ponownie Kaurawów i rozpoczęła się zaciekła bitwa. Niektórzy widząc Karnę wołali: ‘O niegodziwcze, walcz z nami!’ Inni krzyczeli: ‘Zabijmy tego syna królewskiego woźnicy. To on jest u korzeni dziejącego się zła’. Krzycząc zalewali go potokami strzał. Karna odpowiadał chmurami swych ostrzy wysyłanymi we wszystkich kierunkach niszcząc strzały wroga i znacząc swym imieniem ich zaprzęgi, baldachimy, rydwany i konie. Pozbawiał też życia wiele koni, słoni i ich jeźdźców. Pod naporem jego strzał buńczuczni królowie zaczęli tracić swą zimną krew i koncentrację.

Durjodhana pełen podziwu dla heroizmu Karny zbliżył się do Aśwatthamana i rzekł: ‘O synu Drony, popatrz na Karnę, który dziesiątkuje wroga jak bóg wojny Karttikeja. Ruszmy mu na pomoc, bo widzę, że Ardżuna wspierany przez Pańcalów przygotowuje się do ataku’. Posłuszni swemu królowi Krypa, Aśwatthaman, Kritawarman i Śalja ruszyli Karnie na pomoc.

Karna widząc zbliżającego się ku niemu Ardżunę wyruszył mu bez lęku naprzeciw. Zasypali się nawzajem gradem strzał. Ardżuna pełen podziwu dla determinacji i męstwa Karny swą celną strzałą zniszczył jego łuk. Innymi strzałami o szerokim ostrzu zabił jego konie i uciął głowę jego woźnicy. Następnymi czterema strzałami uderzył Karnę. Karna zeskoczył szybko ze swego bezużytecznego rydwanu i przesiadł się na rydwan Krypy. Na ten widok żołnierze twych synów rzucili się do ucieczki.

Durjodhana chcąc ich zatrzymać zawołał: ‘O herosi, nie uciekajcie i powróćcie do walki! Uwolnijcie swe serca od lęku przez Ardżuną. Sam ruszę do walki z nim i zabiję go razem ze wspomagającymi go Pańcalami! Dziś jeszcze pozna moją potęgę’.

 

2. Aśwatthaman dowodzi, że jego uczucie do Pandawów nie ma wpływu na jakość jego walki na rzecz Durjodhany, choć jest on ucieleśnieniem grzechu

 

Bramin Krypa widząc, że Durjodhana unosząc się gniewem skierował swe konie ku Ardżunie, podjechał do syna Drony i rzekł: ‘O Aśwatthaman, Durjodhana stracił z gniewu rozsądek. Chcąc sam walczyć z Ardżuną jest jak ćma lecąca w kierunku ognia. Nie pozwól mu na to. Ma on szansę na pozostawanie przy życiu jedynie dopóty, dopóki nie zachce walczyć z Ardżuną. Zatrzymaj go, zanim Ardżuna skonsumuje go ogniem swych strzał. Dopóki my żyjemy, nie wypada, aby król Kurów sam angażował się w walkę, jakby nie było nikogo, kto byłby zdolny do walki w jego imieniu’.

Aśwatthaman zbliżywszy się do Durjodhany rzekł: ‘O królu, nie powinieneś sam angażować się w walkę, dopóki ja żyję. Zatrzymaj się i pozwól mi walczyć z Ardżuną’.

Durjodhana odpowiedział: ‘O braminie, biada mojej zawistnej jaźni, bo z to jej powodu moi przyjaciele, którzy chcą mnie zadowolić, tracą życie i pogrążają się w żałobie. Twój ojciec zawsze ochrania Pandawów i ty sam również z powodu swego uczucia dla nich nie walczysz z całą swą mocą. Potrafisz przecież walczyć jak sam Śiwa i nawet bogowie i demony nie są w stanie obronić się przed twoją bronią. Narodziłeś się z zadaniem zniszczenia Pańcalów. Zniszcz więc moich wrogów. Zabij Pańcalów i ich sprzymierzeńców. Pokonaj również Somaków i ochranianych przez Ardżunę Kaikejów. Innych my sami zabijemy pod twoją ochroną. Zniszcz ich wszystkich wspomagany przez swą niebiańską energię’.

Aśwatthaman rzekł: ‘O Durjodhana, to prawda, że zarówno mój ojciec jak i ja sam darzymy Pandawów uczuciem, które oni odwzajemniają. Jednakże, gdy spotykamy się na polu bitewnym jako wrogowie walczymy ze sobą z całą naszą mocą nie troszcząc się o nasze życie. Tak nam nakazuje Prawo wojownika. Gdybyśmy nie stawiali Pandawom godnego naszej mocy oporu, zniszczyliby nas w mgnieniu oka, i równie szybko my zniszczylibyśmy ich, gdyby nie opierali się nam z całej swej mocy. Ta wojna trwa tak długo właśnie dlatego, że podążając wiernie ścieżką wyznaczoną nam przez naszych ojców walczymy ze sobą najlepiej jak potrafimy. Ich energia natrafiając na naszą kontr-energię anihiluje się i w ten to sposób walcząc ze sobą z calą mocą będziemy się nazwzajem zabijać bez osiągania zwycięstwa, aż wszyscy zginiemy. Dopóki Pandawowie będą pozostawać przy życiu, dopóty zwycięstwo będzie wymykać się nam z rąk. Podobnie Pandawowie nie zdolają nas pokonać, dopóki żyjemy. Podejrzewasz nas o trzymanie ich strony i obwiniasz nas o swoją przegraną dlatego, że sam jesteś zawistny, skłonny do oszustwa, chełpliwy i podejrzliwy i myślisz, że my jesteśmy tacy sami. To ty jesteś niegodziwą i grzeszną duszą, samym ucieleśnieniem grzechu. Wątpisz w naszą uczciwość i podejrzewasz nas, bo przypisujesz nam swe własne mierne i grzeszne myśli. Moje myśli są czyste i walczę z całej mej mocy w twej sprawie nie troszcząc się o własne życie. Jeszcze dziś Judhiszthira patrząc na moje męstwo pomyśli, że wypełniam sobą cały świat i widząc jak zabijam Pańcalów i Somaków pogrąży się w żałobie. Zabiję każdego, kto się do mnie zbliży. Nikomu nie uda się ujść z życiem’.

Aśwatthaman ruszył do walki z żołnierzami Pandawów, którzy zasypali go gradem strzał. Niszczył ich strzały jeszcze w powietrzu i na oczach Dhrisztadjumny i Pandawów swymi celnymi ostrzami pozbawił życia dziesięciu walecznych wojowników zmuszając wrogie armie do ucieczki. Jednakże Dhrisztadjumna razem z setkę wojowników na rydwanach, którzy nigdy nie uciekają przed walką, pozostał na polu bitewnym i kierując przeciw niemu swe strzały zawołał: ‘O niemądry synu Drony, nie ciesz się z tego, że udało ci się zabić kilku zwykłych wojowników. Jeżeli masz dość odwagi, stań do walki ze mną’. Mówiąc to zalał go nieprzerwanym strumieniem ostrych i straszliwych strzał zdolnych do pozbawienia życia. Rozgniewany i głęboko zraniony Aśwatthaman przykrył go w rewanżu gęstymi chmurami swych ostrzy. Dhrisztadjumna zawołał: ‘O braminie, narodziłem się z zadaniem zabicia twego ojca Drony i nie zabiję cię dzisiaj tylko dlatego, że muszę najpierw wypełnić moje zadanie. Po jego śmierci jednakże nie uciekniesz przede mną z życiem. Bramin, który porzucił swą bramińską praktykę i zachowuje się jak wojownik, może zostać zabity przez innego wojownika bez groźby grzechu’.

Obrażany w ten sposób Aśwatthaman rzucił mu wściekłe spojrzenie i sycząc jak jadowity wąż zalał go deszczem swych strzał. Dhrisztadjumna nawet nie drgnął pod ich naporem bazując na swej własnej energii i odpowiedział gradem swych strzał. Nie mogąc nawzajem znieść swego widoku nie ustawali w walce przykrywając się nawzajem płaszczem swych strzał i stawiając na jedną szalę swe życie. Zgromadzeni na nieboskłonie niebianie jak i obserwujący ich żołnierze nagradzali ich głośnym aplauzem, dęciem w konchy, uderzaniem w tysiące bębnów i grą na innych muzycznych instrumentach. W końcu Aśwatthaman zniszczył swymi strzałami łuk swego przeciwnika, obciął jego proporzec i baldachim, zabił jego konie i woźnicę pozbawiając go w ten sposób rydwanu. Równocześnie zasypał oddziały Pańcalów setkami swych strzał i zabił ich ogromną liczbę. Ci, co pozostali przy życiu rzucili się do ucieczki. Po skonsumowaniu tak ogromnej ilości żywych istot i witany aplauzem przez Kaurawów wyglądał równie wspaniale jak Indra po pokonaniu asurów.

Judhiszthira i Bhima widząc pogrom wśród Pańcalów uczyniony przez syna Drony otoczyli go ze wszystkich stron. Na pomoc Aśwatthamanowi pospieszył ze swymi oddziałami twój syn Durjodhana. Wywiązała się między nimi zacięta walka, w której Pandawowie dziesiątkowali szeregi Kaurawów. Do walki ruszył również na czele swych oddziałów bramin Drona dziesiątkując Pańcalów, którzy nie mogąc wytrzymać jego naporu próbowali uciekać. Ardżuna z Bhimą zdołali ich zatrzymać i wspierani przez potężną siłę wojowników na rydwanach przystąpili do ataku na Dronę. Ardżuna atakował go z lewej, podczas gdy Bhima z prawej strony. Wkrótce pod naciskiem Pandawów szeregi twych synów załamały się i zaczęły uciekać. Durjodhana i Drona mimo swych wysiłków nie zdołali ich zatrzymać.

W czasie, gdy Ardżuna i Bhima udali się w inne miejsce pola bitewnego, aby kontynuować walkę z rozproszonym wrogiem, król Judhiszthira wzburzony gniewem kontynuował walkę z Droną zasypując go gradem swych strzał, na co wściekły bramin z oczami czerwonymi z gniewu odpowiedział potokami swych ostrzy trafiając Judhiszthirę siedmioma. Judhiszthira w rewanżu uderzył go pięcioma. Boleśnie zraniony Drona uciął jego proporzec i złamał jego łuk. Judhiszthira w mgnieniu oka uchwycił nowy łuk i wypuszczając z niego tysiąc strzał uderzył nimi Dronę, jego woźnicę, konie i proporzec. Uderzony jego celnymi strzałami bramin stracił na chwilę zmysły opadając na dno rydwanu. Szybko jednak odzyskał świadomość i sycząc z gniewu jak jadowity wąż przywołał swą niebiańską broń Wajawję, lecz Judhiszthira zneutralizował ją szybko swą własną bronią wzmocnioną mantrami i kolejnymi strzałami zniszczył łuk Drony. Gdy Drona uchwycił nowy łuk, Judhiszthira ponownie go zniszczył.

Kryszna widząc ich walkę zbliżył się szybko do Judhiszthiry i rzekł: ‘O Królu Prawa, Drona ciągle próbuje wziąć cię do niewoli. Zrezygnuj więc lepiej z walki z nim. Pozostaw walkę z nim Dhrisztadjumnie, który wkrótce go zabije. Nie sądzę też, że wypada ci z nim walczyć. Walcz z królem Durjodhaną, a nie z braminem i swym nauczycielem. Król powinien bowiem walczyć z królem rezygnując z walki z tymi, którzy nie są królami. Wycofaj się ze swymi oddziałami z walki z Droną i skieruj się tam, gdzie Ardżuna razem ze mną wspomagany przez Bhimę i garstkę wojowników walczy z Kaurawami’.

Judhiszthira zamyślił się przez chwilę, po czym postąpił zgodnie z radą Kryszny. Z głośnym stukotem kół swego rydwanu przemierzał pole bitewne, aby walczyć ze swym wrogiem obok Bhimy i Ardżuny, podczas gdy wściekły Drona konsumował swymi strzałami oddziały Pańcalów”.

 

3. W środku nocy wrogie armie ponownie formują swe szeregi i kontynuują walkę przy świetle pochodni

 

Sandżaja kontynuował: „O królu, mimo ciemności nocy bitwa trwała nadal. Rzeź była straszliwa i obie strony ponosiły ogromne straty. Żołnierze obu stron wielokrotnie wycofywali się i powracali do walki. Ciemności pozbawiały ich zmysłów i powodowały panikę.

W samym środku nocy bramin Drona zwołał rozproszone wojska twych synów i ponownie zajął się formowaniem ich szeregów. On sam stanął na straży przedniej, podczas gdy Śalja ustawił się na tyłach, Aśwatthaman i Śakuni ustawili się po bokach. Durjodhana rozkazał piechurom, aby wzięli w swe dłonie pochodnie i oświetlali nimi ciemność. Na każdym rydwanie i słoniu umieszczono pięć pochodni. Pandawowie uczynili to samo. Na każdego słonia włożono siedem pochodni, na każdego konia dwie, a na każdy rydwan dziesięć. Pochodnie rozświetliły wszystkie punkty przestrzeni. Niebianie obudzeni ich światłem jak i wędrujące do nieba tłumy zabitych żołnierzy gromadzili się na nieboskłonie. W świetle pochodni ozdobione złotem i połyskującą bronią wrogie armie uszeregowane do walki wyglądały jak drugie niebo usiane gwiazdami.

Judhiszthira pragnąc zabić bramina Dronę rozkazał swym wojskom, aby go nieprzerwanie atakowały, podczas gdy twój syn Durjodhana rozkazał swym braciom oraz Trigartom, aby go ochraniali nie dopuszczając do niego wroga. Gdy wrogie armie zderzyły się ze sobą ponownie z ogromnym hukiem, cała ziemia zdawała się płonąć jak w momencie zniszczenia całego wszechświata.

W czasie, gdy Pandawowie z dzikim wrzaskiem atakowali Dronę, wojownik Wrisznich Kritawarman, który bronił kół jego rydwanu, dostrzegłszy Judhiszthirę skierował ku niemu swe konie. Starli się ze sobą zasypując się gradem strzał i raniąc się nawzajem. Rozgrzany walką Kritawarman swą strzałą o szerokim ostrzu zniszczył łuk Judhiszthiry i uderzył go swymi siedmioma ostrzami. Judhiszthira uchwycił nowy łuk i uderzył Kritawarmana najpierw dziesięcioma strzałami, a następnie złamał jego łuk, zerwał z jego dłoni skórzane ochraniacze i przeszył jego kosztowną zbroję. Kritawarman uchwycił nowy łuk i uderzył Judhiszthirę siedemdziesięcioma strzałami. Król Prawa w rewanżu rzucił w jego kierunku włócznią groźną jak wąż, która przeszyła jego prawe ramię i wbiła się w ziemię, i następnie uchwyciwszy ponownie swój łuk zasypał go gradem swych ostrzy. Rozgniewany tym Kritawarman zabił swymi celnymi strzałami jego konie i woźnicę. Gdy Judhiszthira nie rezygnując z walki uchwycił swój miecz i tarczę, Kritawarman natychmiast je zniszczył. Judhiszthira rzucił w jego kierunku groźną lancą, lecz on również ją zniszczył, zanim zdołała do niego dotrzeć. Zasypując Judhiszthirę gradem strzał zdarł z niego jego zbroję ozdobioną drogimi kamieniami, która opadając na ziemię wyglądała jak konstelacja oderwana od firmamentu. Gdy Król Prawa pozbawiony swej zbroi, broni i rydwanu zmuszony był do wycofania się poza zasięg jego strzał, zwycięski Kritawarman zbliżył się ponownie do bramina Drony, aby bronić kół jego rydwanu”.

Sandżaja kontynuował: ‘O królu, podczas tej straszliwej nocy wielu wojowników po obu stronach wykazywało się wielką determinacją i odwagę. Gdy Aśwatthaman dostrzegł, że Satjaki walcząc z Bhurim pozbawił go życia swym oszczepem, ruszył przeciw Satjaki motywowany chęcią zemsty. Przeciw niemu z kolei ruszył rakszasa Ghatotkaka zalewając go deszczem swych strzał. Uderzył syna Drony dziesięcioma ostrzami o mocy równej ogniowi końca eonu powodując, że Aśwatthaman zadrżał jak potężne drzewo pod uderzeniem burzy i omdlał podpierając się o maszt, na którym zawieszany był jego proporzec. Żołnierze Kaurawów myśląc, że został zabity, zaczęli krzyczeć z rozpaczy. Aśwatthaman odzyskał jednak szybko zmysły i wypuścił w kierunku rakszasy strzałę groźną jak sama rózga boga umarłych Jamy, która uderzywszy go w pierś zakopała się w ziemi. Gdy głęboko zraniony rakszasa opadł na dno swego rydwanu, jego woźnica wywiózł go szybko poza zasięg strzał syna Drony.

Twój syn Durjodhana walczył w tym czasie z Bhimą broniąc mu dostępu do Drony. Uderzali się swymi celnymi strzałami niszcząc nawzajem swe łuki. Durjodhana zniszczył w mgnieniu oka pięć kolejnych łuków, które Bhima próbował uchwycić, doprowadzając go tym do wściekłości. Wściekły Bhima wyrzucił w jego kierunku swój żelazny oszczep groźny jak piorun, lecz Durjodhana zniszczył go swymi celnymi strzałami. Bhima wyrzucił wówczas w jego kierunku swą potężną maczugę, która rozbiła na drobne kawałki jego rydwan zabijając na miejscu jego konie i woźnicę. Durjodhana zdołał przesiąść się na rydwan Nandaki, lecz w ciemnościach nocy nikt tego nie zauważył i wszyscy myśleli, że Bhima go też zabił. Pandawa zaryczał tryumfalnie jak lew, podczas gdy żołnierze twego syna krzyczeli z żalu i rozpaczy. Judhiszthira ruszył z nadzieją w sercu w kierunku miejsca, gdzie stał Bhima, podczas gdy Pańcalowie, Kaikejowie, Matsjowie ze wzmożoną energią ruszyli do ataku przeciw Dronie.

W tym samym czasie Karna stawiał opór Sahadewie, który ruszył przeciw Dronie pragnąc go zabić. Swymi celnymi strzałami dwukrotnie pozbawił Sahadewę łuku, po czym zabił jego konie i woźnicę. Sahadewa nie dając za wygraną uchwycił miecz i tarczę, lecz Karna je natychmiast zniszczył swymi strzałami. Sahadewa rzucił wówczas w kierunku Karny swą ozdobioną złotem maczugę, lecz Karna zniszczył ją, zanim zdołała do niego dotrzeć. Podobnie zniszczył wyrzucony w jego kierunku oszczep. Sahadewa kipiąc gniewem uchwycił w dłonie koło rydwanu i rzucił nim w kierunku Karny, lecz Karna również je zniszczył. Podobnie niszczył nogi słoni, koni i martwe ciała, którymi rzucał w niego Sahadewa. Gdy w końcu Sahadewa utraciwszy wszelką broni przestał walczyć, próbując się wycofać, Karna zaczął go ścigać i dotykając go rogiem swego łuku zawołał: ‘O synu Madri, następnym razem nie podejmuj walki z tymi, którzy są od ciebie lepsi. Szukaj lepiej schronienia pod skrzydłami Ardżuny, albo opuść pole bitewne i udaj się do domu!’ Nie zabił jednak Sahadewy, po pamiętał o obietnicy danej Kunti, że zawsze będzie miała pięciu synów i chciał zabić Ardżunę. Darując mu życie ruszył na swym rydwanie przeciw Pańcalom.

Tymczasem Śalja przykrył płaszczem swych strzał króla Wiratę, gdy razem ze swymi oddziałami zbliżał się w kierunku Drony. Po dłuższej walce swymi strzałami pozbawił go rydwanu zabijając jego konie i woźnicę. Zabił również jego brata Śatanikę, który przybył mu z pomocą. Wirata wskoczył na rydwan swego zabitego brata i zasypał Śalję gradem swych strzał. Śala w rewanżu uderzył go w pierś swą straszliwą strzałą pozbawiając go zmysłów. Woźnica Śataniki chcąc ratować życie Wiraty wywiózł go szybko poza zasięg strzał, a pozostawione bez króla oddziały Matsjów zaczęły w panice uciekać. Na pomoc Matsjom ruszył Ardżuna. Widząc go walczący po stronie Kaurawów straszliwy rakszasa Alamwusza jadący na rydwanie ciągnionym przez ośmiu straszliwych pisaków i wspierany przez oddział demonów zasypał go swymi strzałami. Ardżuna jednakże zmusił go szybko do ucieczki i sam zaczął przedzierać się w kierunku bramina Drony. Podobnie Nakula pokonawszy Śakuniego parł w kierunku Drony”.

Sandżaja kontynuował: „O królu, tej straszliwej nocy wojownicy twych synów wiedząc, że Pandawowie chcą zabić Dronę, bronili do niego dostępu siejąc spustoszenie w ich szeregach. Wykazywali się wielką odwagą. Syn Karny Wriszasena podjął walkę z królem Drupadą i zmusił do ucieczki oddziały Pańcalów zabijając wielu. Bramin Krypa z kolei pokonał w walce Śikhandina, który omdlawszy od jego ostrzy został wywieziony przez swego woźnicę poza zasięg strzał.

Pandawowie nie ustawali w ataku. Dhrisztadjumna pragnąc zrealizować swe zadanie zabicia Drony przedarł się w jego pobliże prowadząc za sobą liczne oddziały. Twoi synowie otoczyli go natychmiast ze wszystkich stron. Wyglądali jak dwa oceany chłostane przez huraganowy wiatr. Dhrisztadjumna i Drona zasypywali się nawzajem gradem strzał. Drona zranił go dotkliwie i swą celną strzałą złamał jego łuk. Dhrisztadjumna doprowadzony tym do wściekłości uchwycił nowy łuk i nałożył nań straszliwą strzałę zdolną do zabicia Drony. Karna rozpoznając jej moc złamał ją swymi strzałami na dwanaście kawałków. Upadła na ziemię bezsilna jak wąż pozbawiony swego jadu. Karna, wspierany przez Dronę, Durjodhanę, Duhśasanę i Śalję zaatakowali Dhrisztadjumnę gradem strzał. Na pomoc Dhrisztadjumnie przybył Satjaki. Karna zalał go deszczem swych strzał. Satjaki w rewanżu przykrył go płaszczem swych ostrzy. Gdy żaden z nich nie mógł uzyskać przewagi, wojownicy Kaurawów zaczęli wszyscy razem zalewać go potokami strzał. Rozgniewany Satjaki uderzył wówczas swą celną strzałą syna Karny Wriszasenę, który boleśnie zraniony opadł na dno swego rydwanu odkładając swój łuk. Karna myśląc, że został zabity zaatakował Satjaki ze wzmożoną siłą. Satjaki w odpowiedzi przeszył Karnę dziesięcioma strzałami i widząc, że Wriszasena wraca do zmysłów uderzył go pięcioma ostrzami i swymi dalszymi celnymi strzałami zdarł z dłoni Karny i jego syna skórzane ochraniacze. Odpowiedzieli mu ze zdwojoną siłą.

Gdy z dala dał się słyszeć dźwięk Gandiwy i stukot kół rydwanu Ardżuny, Karna rzekł do Durjodhany: ‘O królu, Ardżuna kosi twych żołnierzy swymi strzałami. Nie potrafią wytrzymać jego naporu i zaczynają uciekać. Wykorzystując jednak fakt, że jest on daleko, zniszczmy naszego wroga zabijając podstępnie Satjaki i Dhrisztadjumnę. Zabijmy ich wspólnymi siłami tak jak zabilismy Abhimanju zatrzymując Ardżunę przy pomocy naszych wojsk i nie pozwalając mu na udzielenie im pomocy’.

Durjodhana podchwycił szybko tę myśl i wysłał przeciw Ardżunie swych braci razem z Śakunim na czele wielkiej armii złożonej z dziesięciu tysięcy słoni, dziesięciu tysięcy rydwanów i licznej piechoty. W tym samym czasie Karna ze swymi oddziałami otoczył ze wszystkich stron odizolowanego Satjaki zalewając go potokami strzał. Aśwatthaman z kolei zasypał swymi strzałami Dhrisztadjumnę. Odpowiedzieli gradem swych strzał niszcząc ich strzały i zabijając wielu. Konający lamentowali głośno jak potępione dusze, które znalazły się w piekle. Durjodhana widząc tłumy zabitych i słysząc ich jęki rozkazał swemu woźnicy, aby poprowadził jego rydwan w kierunku Satjaki. Zalali się nawzajem potokami strzał. Rozgniewany Satjaki uderzył go w pierś osiemdziesięcioma ostrzami i następnie zabił jego konie i woźnicę. Durjodhana stojąc na swym pozbawionym koni rydwanie odpowiedział deszczem strzał, lecz Satjaki zniszczył je wszystkie i swą celną strzałą złamał jego łuk. Pozbawiony rydwanu i łuku Durjodhana przesiadł się szybko na rydwan Kritawarmana i wycofał się poza zasięg strzał Satjaki, który zasypywał jego oddziały gradem swych ostrzy czyniąc wśród nich straszliwy pogrom.

W tym samym czasie Śakuni z tysiącami rydwanów, słoni, koni i piechoty otoczył ze wszystkich stron Ardżunę zarzucając go różnego rodzaju bronią, wśród której była również niebiańska broń wyposażona w wielką moc. Ardżuna niszczył ją swoimi strzałami i wielokrotnie zmuszał atakujących go żołnierzy do ucieczki. Śakuni chcąc go zatrzymać uderzył go dwudziestoma strzałami i setką strzał zatrzymał ruch jego rydwanu. Ardżuna w odpowiedzi wypuszczając ze swego łuku potoki strzał trafił równocześnie tysiące żołnierzy Kaurawów powodując ich śmierć. Po dokonaniu tego niezwykłego wyczynu uderzył swymi strzałami Śakuniego, a następnie zniszczył jego łuk i zabił jego cztery ogiery. Śakuni opuścił swój bezużyteczny rydwan i wskoczył na rydwan swego syna Uluki. Jadąc na jednym rydwanie zalewali Ardżunę potokami strzał. Ardżuna w odpowiedzi uderzył ich swymi ostrzami i wysyłając swe strzały we wszystkich kierunkach zmusił tych, co jeszcze pozostali przy życiu do ucieczki. Po pokonaniu tej ogromnej siły Kaurawów Ardżuna i Kryszna zadęli w swe konchy.

Dhrisztadjumna w tym czasie zdołał zbliżyć się do bramina Drony i swą celną strzałą przeciął cięciwę jego łuku. Drona odrzucił bezużyteczny łuk, uchwycił nowy i swymi strzałami uderzył Dhrisztadjumnę i jego woźnicę. Dhrisztadjumna w rewanżu wysyłając ze swego łuku potoki strzał zatrzymał Dronę siejąc równocześnie spustoszenie w jego oddziałach. Wsparcia udzielił mu jego brat Śikhandin, Bhima i bliźniacy Nakula i Sahadewa. Pod ich naporem żołnierze twych synów zaczęli w panice uciekać tonąc w rzece krwi i potykając się o martwe ciała słoni, koni i ich jeźdźców, porzucaną broń i połamane rydwany.

Durjodhana patrząc na ich ucieczkę zbliżył się do Karny i Drony i raz jeszcze wypowiedział swe cierpkie słowa: ‘O braminie, O Karna, choć jesteście zdolni do pokonania każdego wroga, z obojętnością patrzycie na rzeź mojej armii. Dlaczego nie czynicie nic, aby jej zapobiec? To bazując na waszych obietnicach, że pokonacie Pandawów rozpocząłem tę wojnę!’

Karna i Drona zranieni słowami twego syna powrócili na pokryte ciemnościami nocy pole walki próbując uformować na nowo rozproszone oddziały. Kosząc Pańcalów swymi strzałami ze zdwojoną energią zabili wielu, a pozostałych zmusili do ucieczki.

Kryszna patrząc na ich ucieczkę zachęcał Ardżunę do walki i Ardżuna wzmocniony jego słowami ruszył przeciw Karnie i Dronie. Pozostali Pandawowie ruszyli za jego przykładem. W ciemnościach nocy wrogie armie wylały szeroko jak wody oceanu pod wpływem księżyca. Wojownicy walczyli ze sobą wyrzucając trzymane w dłoniach pochodnie i zastępując je bronią. I gdy świat pokryły ciemności i kurz, poznawali się jedynie po swych wykrzykiwanych głośno imionach”.

 

4. Kryszna powstrzymuje Ardżunę od walki z Karną ze względu na to, że posiada on ciągle oszczep Indry i wysyła przeciw niemu rakszasę Ghatotkakę

 

Sandżaja kontynuował: „O królu, walki trwały dalej mimo późnej nocy. Karna walcząc z Dhrisztadjumną zabił jego konie i woźnicę czyniąc jego rydwan bezużytecznym. Dhrisztadjumna uchwyciwszy swą potężną maczugę zeskoczył z rydwanu i choć Karna zasypywał go strzałami, zbliżył się do jego rydwanu i swą maczugą zabił jego ogiery. Chciał kontynuować walkę z Karną, lecz Judhiszthira go powstrzymał. W czasie gdy woźnica Karny zaprzęgał do jego rydwanu nowe ogiery w kolorze konchy, Pańcalowie i Somakowie zasypywali go różnego rodzaju bronią. Odzyskawszy swój rydwan Karna odpowiedział gęstym gradem swych ostrzy zabijając wielu i zmuszając ich w końcu do ucieczki.

Judhiszthira widząc ucieczkę swych żołnierzy rzekł do Ardżuny: ‘O bracie, Karna jest tej nocy jak sam Rudra uzbrojony w łuk Pinaka i wypala wszystko dookoła jak stojące w zenicie słońce. Zewsząd słychać jęki naszych bezradnych przyjaciół kaleczonych przez nieprzerwany strumień jego strzał. Jeżeli go nie zatrzymasz, pozabija ich wszystkich. Przyszedł właściwy moment, abyś go zabił i uwolnił nas od jego śmiercionośnych ostrzy’.

Ardżuna rzekł do Kryszny: ‘O Kryszna, Król Prawa patrzy z niepokojem na waleczność Karny, który mając do pomocy swą dywizję dziesiątkuje naszą armię i sieje panikę. Nasi najwięksi wojownicy nie są w stanie stawić mu czoła. Nie mogę pozwolić na to, aby na moich oczach dokonywał takiego pogromu. Poprowadź więc konie w kierunku Karny. Nie zaprzestanę z nim dziś walki, aż go zabiję, albo sam zginę!’

Kryszna rzekł: ‘O Ardżuna, Karna, który przybrał dziś swą przeraźliwą formę, walczy jak sam król bogów Indra. Nikt nie potrafi stawić mu czoła poza tobą i rakszasą Ghatotkaką. Nie nadszedł jednak jeszcze właściwy czas na to, abyś podjął z nim walkę na śmierć i życie. Ognisty oszczep, który otrzymał od Indry w zamian za swe złote kolczyki i zbroję, jest ciągle w jego posiadaniu. Niech syn Bhimy, Ghatotkaka, który zawsze ma na uwadze twe dobro i jest wyposażony w niebiańską broń i odwagę równą niebianom, podejmie z nim walkę’.

Wielki rakszasa Ghatotkaka o ognistych oczach i ciele w kolorze deszczowej chmury przybył natychmiast na wezwanie Kryszny uzbrojony w swój miecz, łuk i strzały. Rzekł: ‘O Kryszna, jestem na twoje rozkazy!’ Kryszna rzekł: ‘O Ghatotkaka, bądź tratwą dla tonących Pandawów i pomóż im przepłynąć ocean wroga! Jesteś w posiadaniu różnego rodzaju broni i jak każdy rakszasa jesteś zdolny do stwarzania różnego rodzaju iluzji. Noc dodaje ci jeszcze potęgi i odwagi. Nasi wojownicy nie potrafią obronić się przed potokami strzał, którymi zalewa ich Karna i uciekają przed nim jak stado antylop przed lwem. Nikt poza tobą nie potrafi go zatrzymać. Ratuj swych ojców wykorzystując całą swoją energię, którą odziedziczyłeś po swej matce demonce Hidimbie i swym ojcu Bhimie. Ojcowie zawsze oczekują wsparcia ze strony swych synów. Przeprowadź więc bezpiecznie swych ojców na drugi brzeg i stwarzając różne złudzenia zabij Karnę!’

Ardżuna poparł słowa Kryszny mówiąc: ‘O Ghatotkaka, idź i walcz z Karną. Satjaki będzie chronił twych tyłów. Mając go do pomocy zabij go tak jak Indra zabił asurę Tarakę wspomagany przez Skandę’.

Ghatotkaka rzekł: ‘O Ardżuna, niech się tak stanie. Dzisiejszej nocy zgodnie ze zwyczajem rakszasów będę zabijał wszystkich. Nie będę miał litości ani dla odważnych, ani dla tchórzliwych, ani dla tych, co błagają o litość’ ”.

 

5. Karna zabija Ghatotkakę oszczepem Indry tracąc swą broń, którą zdobył, aby zabić Ardżunę

 

Sandżaja kontynuował: „O królu, twój syn Durjodhana widząc jak Ghatotkaka zbliża się do Karny strasząc twe oddziały samym swym wyglądem, rzekł do Duhśasany: ‘O bracie, rusz ze swą dywizją na pomoc Karnie. Nie pozwól, aby ten przeraźliwy rakszasa go zabił’.

W tym samym czasie walczący po stronie Kaurawów rakszasa Alamwusza zbliżył się do Durjodhany i rzekł: ‘O królu, moim ojcem był potężny Dżatasura, który został zabity przez Bhimę. Pozwól mi pomścić jego śmierć śmiercią syna Bhimy’. Durjodhana rzekł: ‘O demonie, idź więc z zabij tego rakszasę, który sieje spustoszenie w naszej armii’.

Alamwusza zasypał Ghatotkakę różnego rodzaju bronią. Syn Bhimy odpowiedział potokami strzał zalewając nimi Alamwuszę, Karnę i wojska Kaurawów, które rzuciły się do ucieczki. Alamwusza odpowiedział gradem swych strzał zmuszając do ucieczki oddziały Pandawów i z wściekłością uderzył Ghatotkakę swymi licznymi ostrzami. Ghatotkaka śmiejąc się dziko zabił woźnicę Alamwuszy, rozbił na drobne kawałki jego broń i jego rydwan i następnie zalał deszczem swych strzał Karnę, Alamwuszę i wszystkich pozostających na polu bitewnym żołnierzy twych synów, którzy uciekając w przerażeniu tratowali się nawzajem. Pozbawiony swego rydwanu Alamwusza zbliżył się do Ghatotkaki i uderzył go swą nagą pięścią. Od jej uderzenia Ghatotkaka zadrżał jak góra od trzęsienia ziemi i podnosząc w górę swą zaciśniętą pięść wyglądającą jak straszliwa maczuga uderzył nią Alamwuszę przygniatając go do ziemi. Alamwusza uwolnił się z jego uścisku, podniósł się z ziemi i z wielkim impetem zaatakował Ghatotkakę przyciskając go do ziemi swą pięścią. Kontynuując walkę próbowali nawzajem pokonać się swą mocą stwarzania złudzeń. Gdy jeden przybrał formę ognia, drugi zmienił się w ocean. Gdy jeden przybrał formę węża Takśaki, drugi przybrał formę ptaka Garudy. Przybierali formy chmury i burzy, pioruna i potężnej góry, słońca i połykającego słońce demona Rahu. Walczyli ze sobą przy pomocy różnego rodzaju broni jadąc na różnych rodzajach wierzchowców. W końcu Ghatotkaka chcąc zabić Alamwuszę zaryczał dziko i przygniótł go do ziemi swym ciężarem z szybkością sokoła. Uchwyciwszy bułat o niezwykłym wyglądzie uciął mu ciągle dziko wrzeszczącą głowę. Uchwycił ją za włosy i zbliżywszy się do Durjodhany z dzikim śmiechem rzucił mu ją pod stopy. Krzyknął: ‘O królu, twój sprzymierzeniec znany ze swej odwagi został zabity. Strzeż się, bo już wkrótce zobaczysz śmierć Karny, a potem sam pożegnasz się z życiem’.

Po wypowiedzeniu tych słów Ghatotkaka przybrał gigantyczną, przerażającą formę i ruszył w kierunku Karny zasypując go setkami strzał. Wielki jak góra, z ogromnymi ramionami i gigantyczną głową, wyposażony był w ogromną siłę. Jego ciało o potężnych udach, niskim zapadniętym brzuchu i głęboko ukrytym pępku pokrywała szczecina. Włosy miał związane w ciężki węzeł. Jego ciało miało kolor niebieski, a kark był czerwony. Głowę miał zieloną z twarzą w kolorze miedzi o uszach ostrych jak strzały. Z jego ogromnych ust sięgających od ucha do ucha wystawały cztery potężne kły i długi jęzor w kolorze miedzi. Zęby miał ostre, brwi krzaczaste i wielki nos. Liczne zdobiące go ornamenty były dobrze dopasowane do jego ciała. Okrywający jego pierś pancerz był jak pierścień ognia otaczający górę, a zdobiący jego głowę piękny i proporcjonalny złoty diadem był wygięty jak napięty łuk. Zdobiące jego uszy kolczyki jak i zdobiące jego szyję złote girlandy błyszczały jak poranne słońce. Jego ciało ochraniała mosiężna zbroja o ogromnym blasku. Jego ogromny ośmiokołowy pojazd bojowy, przykryty niedźwiedzimi skórami był wyposażony we wszelkiego rodzaju broń i setkę dzwoniących dzwoneczków. Zdobiły go liczne transparenty w kolorze krwistoczerwonym i sięgający nieba wysoki proporzec ozdobiony girlandami, na którym zasiadły straszliwe krwiożercze sępy. Zaprzężonymi do jego pojazdu ustawicznie rżącymi końmi różnej maści o czerwonych oczach i rozwianych grzywach, rozjuszonych jak bojowe słonie powoził przeraźliwy rakszasa o straszliwych oczach i buchających ogniem ustach.

Naciągając cięciwę swego ogromnego łuku, która uwalniana wydawała brzęk podobny do grzmotu, ruszył ku Karnie zasypując go gradem potężnych strzał. Karna wyszedł mu naprzeciw odpowiadając potokami strzał. Swymi celnymi strzałami i wyrzucanymi włóczniami przebijali swe zbroje i kaleczyli się nawzajem, aż trudno było na nich patrzyć. Żaden z nich nie mógł jednak zdobyć przewagi. Rozgniewany tym Karna przywołał swą niebiańską broń. Ghatotkaka w odpowiedzi wykorzystując swą moc stwarzania iluzji otoczył się ogromną liczbą wrzeszczących dziko rakszasów uzbrojonych w oszczepy, kamienie, skały i maczugi budząc tym powszechne przerażenie. Karna jednakże nawet nie zadrżał na ten widok i zniszczył stworzone złudzenie swymi strzałami. Rozgniewany tym rakszasa uderzył go swymi celnymi ostrzami. Karna odpowiedział równie celnymi strzałami. Ranili się tak przez chwilę nawzajem, aż boleśnie zraniony i wściekły Ghatotkaka uchwycił niebiańskie koło ozdobione klejnotami, o tysiącu szprych i brzegach ostrych jak brzytwa, posiadające splendor wschodzącego słońca i rzucił nim w kierunku Karny mając nadzieję go zabić. Karna jednak zniszczył je swymi strzałami, zanim zdołało do niego dotrzeć. Rozgniewany Ghatotkaka przykrył Karnę płaszczem swych strzał czyniąc go niewidocznym. Karna w rewanżu gradem swych uskrzydlonych strzał przykrył pojazd rakszasy. Ghatotkaka z kolei kręcąc w powietrzu swą ozdobioną złotem maczugą wyrzucił ją w kierunku Karny, lecz Karna ją zniszczył. Ghatotkaka wzniósł się wówczas w powietrze i grzmiąc jak burzowe chmury zarzucił go gradem wyrwanych z korzeniami drzew. Karna wystrzelił w górę setki swych strzał niszcząc nimi stworzone przez rakszasę złudzenie tak jak słońce swymi promieniami wysusza chmurę. Następnie swymi celnymi strzałami zabił konie Ghatotkaki, rozbił jego rydwan na sto kawałków i zalał go potokami swych ostrzy. Na ciele Ghatotkaki trudno było znaleźć miejsce nie przebite strzałami Karny i wyglądał on jak uzbrojony w swe kolce jeżozwierz.

Ghatotkaka kontynuował walkę z Karną stwarzając różne złudzenia. Spowodował najpierw, że na Karnę opadł deszcz strzał z niewidzialnego źródła. Następnie przybierając różne straszliwe formy wprowadzał żołnierzy Kaurawów w osłupienie. Zmieniwszy się najpierw w wielogłowe monstrum zalał Karnę swymi strzałami, a następnie z ciałem pokrytym setkami strzał legł na ziemi udając martwego. Gdy Kaurawowie zaczęli krzyczeć z radości, zerwał się z ziemi przybierając formę potwora o stu głowach i stu brzuchach. Zmniejszywszy się potem do wielkości kciuka poruszał się w poprzek i podskakiwał w górę jak fale morskie. Wbijał się w ziemię i wyskakiwał w górę, jakby nurkował w oceanie. Zdawał się być wszędzie równocześnie. Zbliżywszy się do Karny zawołał: ‘O Karna, nie uciekniesz przede mną, aby ratować swe życie! Dziś jeszcze zdławię twe pragnienie walki’. Wypowiedziawszy te słowa ten okrutny rakszasa z oczami czerwonymi z wściekłości podskoczył wysoko w górę, roześmiał się dziko i zasypał Karnę z góry gradem swych strzał, lecz nieustraszony Karna odpowiedział potokami swych ostrzy niszcząc stworzone przez niego złudzenie.

Ghatotkaka nie zaprzestawał mnożenia złudzeń. Najpierw stał się niewidzialny, a następnie stał się wysoki jak góra z wieloma wierzchołkami porośniętymi drzewami i z wysokości swych wierzchołków zarzucał Karnę swymi włóczniami, lancami, mieczami i maczugami. Jego straszliwy wygląd nie przeraził jednak Karny, który zniszczył to złudzenie przy pomocy swej niebiańskiej broni. Ghatotkaka przybrał wówczas formę szarej chmury ozdobionej tęczą i obrzucił Karnę gradem kamieni. Karna zniszczył również tę formę przy pomocy swej boskiej broni. Ghatotkaka zaatakował Karnę prowadząc za sobą ogromną liczbę straszliwych rakszasów jadących na różnego rodzaju wierzchowcach i uzbrojonych w różnego rodzaju broń, lecz Karna spalił ich swymi strzałami wyglądając sam jak bóg ognia Agni po zniszczeniu wszystkich żywych istot na koniec eonu lub jak Śiwa po zniszczeniu potrójnego miasta demonów asurów. Nikt w armii Pandawów nie śmiał nawet na niego spojrzeć za wyjątkiem Ghatotkaki, który sam wyglądał jak bóg umarłych Jama. Z jego oczu zdały się sypać płomienie, a uderzenia palców i zgrzyt zębów miały dźwięk grzmotu. Zdawał się jechać pojazdem ciągnionym przez liczne osły mające wielkośc słoni i straszliwe twarze pisaków. Zbliżywszy się tym pojazdem do Karny rzucił w jego kierunku przeraźliwym pociskiem Asami wykonanym przez samego Rudrę wyposażonym w osiem kół. Karna odłożył swój łuk, zeskoczył ze swego rydwanu i uchwyciwszy ten pocisk cisnął nim z powrotem w kierunku rakszasy, który szybko zeskoczył ze swego pojazdu. Pocisk Asami uderzył w jego rydwan spalając go na popiół razem z jego woźnicą i ciągnącymi go osłami i wbiwszy się głęboko w ziemię sięgnął jej środka. Wyczyn Karny został nagrodzony wielkim aplauzem dochodzącym zarówno z nieba jak i ziemi. Nikt oprócz niego nie potrafiłby tego dokonać.

Karna wsiadł ponownie na swój rydwan i zasypał Ghatotkakę gradem strzał, lecz rakszasa uniemożliwił im dotarcie do celu stając się niewidzialny. Gdy Karna nie zaprzestawał walki, Ghatotkaka podzielił się na wiele różnych części przerażając tym wszystkich. Pole bitewne wypełniło się nagle lwami, tygrysami, hienami, jadowitymi wężami i drapieżnymi ptakami. Na Karnę rzuciły się ze wszystkich stron ogromne masy wilków i leopardów i straszliwie wyjąc próbowały go przerazić, lecz nieustraszony Karna przywołując swą niebiańską broń zniszczył ponownie stworzone przez Ghatotkakę złudzenie.

Tymczasem do Durjodhany zbliżył się książę rakszasów ludożerca Alajudha prowadząc za sobą liczne oddziały heroicznych rakszasów o straszliwych formach. Od dawna żywił on urazę do Pandawów, a szczególnie Bhimy, który zabił kiedyś jego krewnych i przyjaciół. Widząc, że walki toczą się podczas wzmacniającej siły rakszasów nocy, przybył na pola Kurukszetry szukając zemsty. Rzekł: ‘O królu, pozwól mi walczyć z Pandawami, gdyż od dawna przysiągłem śmierć Bhimie i wszystkim jego krewnym’. Durjodhana z zadowoleniem zaakceptował jego prośbę.

Alajudha przybrawszy świetlistą formę jechał na rydwanie rozświetlającym noc jak słońce. Jego rydwan był faktycznie bardzo podobny do pojazdu Ghatotkaki i jechał z równie głośnym stukotem. Był ogromny i pokryty skórami niedźwiedzi, ciągniony przez setkę bardzo szybkich koni żywiących się padliną, wielkich jak słonie i wrzeszczących jak osły. Jego strzały były równie wielkie jak strzały Ghatotkaki, i na jego proporcu również zasiadły krwiożercze sępy i kruki. Jego rozgniewana twarz zdawała się miotać płomienie, choć z wyglądu był od Ghatotkaki przystojniejszy.

Jego widok wypełnił serca Kaurawów radością i nową energią. Wszyscy bowiem patrząc na walkę Ghatotkaki z Karną zaczęli obawiać się o życie Karny. Durjodhana rzekł do Alajudhy: ‘O dzielny demonie, spójrz na spustoszenie, jakie czyni ten przeraźliwy syn Bhimy. Zabij go ratując w ten sposób Karnę i zaspokajając swą potrzebę zemsty na Bhimie’. Alajudha odpowiedział: ‘O królu, niech tak się stanie’.

Alajudha uzbrojony w łuk i strzały, maczugę i miecz, udekorowany diademem i girlandami ruszył bez strachu przeciw oddziałom Pandawów. Ghatotkaka widząc zbliżającego się ku niemu Alajudhę zaprzestał walki z Karną i skierował swe strzały przeciw przeraźliwemu rakszasy. Karna uwolniwszy się od ataku demona zasypał swymi strzałami Bhimę, który z kolei widząc, że Alajudha atakuje jego syna, ruszył m na pomoc. Alajudha widząc zbliżającego się Bhimę zignorował Ghatotkakę i skierował swe strzały przeciw Bhimie. Bhimę zaatakowały również tłumy rakszasów prowadzonych przez Alajudhę, lecz on szybko zmusił ich do ucieczki. Alajudha widząc ucieczkę swej armii zaatakował Bhimę z jeszcze większym impetem. Zasypali się nawzajem gradem swych naostrzonych na kamieniu strzał.

Kryszna widząc, że rakszasowie wracają do walki z nową siła i atakują oddziały Pandawów wspierające Bhimę rzekł do Ardżuny: ‘O Ardżuna, zagraża nam straszliwe niebezpieczeństwo, bo rakszasowie zdają się zdobywać przewagę nad Bhimą. Musimy mu pomóc. Niech Dhrisztadjumna, Śikhandin i synowie Draupadi zaatakują Karnę, a Nakula i Sahadewa oraz Satjaki tych przeraźliwych rakszasów. Ty sam rusz do walki z Droną i jego oddziałami’.

Potężny ludożerca Alajudha walcząc nadal z Bhimą swą celną strzałą zniszczył jego łuk i następnymi strzałami zabił jego konie i woźnicę. Bhima zszedł na ziemię ze swego rydwan i z dzikim wrzaskiem zakręcił w powietrzu swą ciężką maczugą i wyrzucił ją w kierunku rakszasy, który zniszczył ją z równie dzikim wrzaskiem przy pomocy swej maczugi. Bhima wyrzucił w kierunku rakszasy następną maczugę, którą on ponownie zniszczył. Od ich zderzenia drżała cała ziemia. Rzucali w siebie nawzajem kołami rydwanów i wszystkim innym co było pod ręką. W końcu zwarli się ze sobą w walce na pięści. Pokryci krwią wyglądali jak dwa walczące ze sobą słonie potężnych rozmiarów.

Kryszna patrząc na ich niekończącą się walkę zbliżył się do Ghatotkaki i rzekł: ‘O synu Bhimy, popatrz na tego straszliwego demona, który walczy z twoim ojcem. Zaprzestań chwilowo walki z Karną i rusz na pomoc Bhimie. Zabij tego straszliwego ludożercę Alajudhę, brata Baki, który szuka zemsty na twym ojcu’.

W czasie, gdy Ghatotkaka i Alajudha kontynuowali swój straszliwy pojedynek, Nakula, Sahadewa i Satjaki dziesiątkowali swymi strzałami odziały Alajudhy, a Ardżuna zalewał potokami swych strzał oddziały Kaurawów zabijając wielu. Karna z kolei pustoszył szeregi Pańcalów prowadzonych przez Dhrisztadjumnę i Śikhandina. Bhima widząc czyniony przez Karnę pogrom ruszył przeciw niemu wspierany przez Nakulę, Sahadewę i Satjaki, którzy w międzyczasie pokonali rakszasów. Gdy wszyscy oni walczyli z Karną, Pańcalowie skierowali swe strzały przeciw Dronie.

Tymczasem Alajudha uderzył Ghatotkakę w głowę straszliwą maczugą Parighą pozbawiając go chwilowo zmysłów. Ghatotkaka odzyskawszy zmysły wyrzucił w kierunku Alajudhy swą potężną maczugę ozdobioną złotem i setką dzwoneczków, która szybka jak błyskawica uderzyła w rydwan demona rozbijając go na kawałki, zabijając jego konie i woźnicę. Alajudha uciekając się do swej mocy stwarzania złudzeń pokrył niebo burzowymi chmurami i zalał pole bitewne obfitym deszczem krwi, lecz Ghatotkaka szybko wyskakując w górę zniszczył jego iluzję. Alajudha zaczął wówczas zarzucać Ghatotkakę nieprzerwanym strumieniem kamieni, lecz on niszczył je swymi strzałami. Kontynuowali walkę rzucając w siebie nawzajem różnego rodzaju bronią i wyrwanymi drzewami. W końcu dwa broczące krwią ze swych ran demony zbliżyły się do siebie i uchwyciły nawzajem za włosy. Ghatotkaka unosił przeciwnika w górę i w dół i kręcąc nim wściekle zdobył nad nim przewagę i uciął mu głowę. Unosząc tę głowę w górę zaryczał tryumfalnie. Zawtórowały mu tryumfalne okrzyki Pandawów i Pańcalów. Przy świetle pochodni bito w bębny i dęto w konchy. Zwycięstwo tej nocy zdawało się należeć do Pandawów. Tryumfujący Ghatotkaka zbliżył się do Durjodhany i rzucił mu uciętą głowę Alajudhy pod nogi. Widok tej uciętej głowy napełnił Durjodhanę niepokojem o losy tej wojny, był bowiem pewien, że ludojad Alajudha zdoła pokonać Bhimę. Z przerażeniem pomyślał, że Bhima zrealizuje swą przysięgę i nie tylko zabije wszystkich jego braci, ale i jego samego pozbawi życia”.

Sandżaja kontynuował: „O królu, tymczasem Karna, który tej nocy przybrał swą przeraźliwą formę dziesiątkował armię Pańcalów, którzy nie mogąc wytrzymać jego naporu szukali ochrony u Judhiszthiry. Ghatotkaka na ten widok zapłonął straszliwym gniewem. Rycząc dziko zbliżył się do Karny na swym przeraźliwym rydwanie i zasypał go gradem strzał. Walcząc ze sobą pokryli całe niebo chmurami różnego rodzaju strzał. Obaj tak samo potężni i równi sobie uderzali się nawzajem równie potężną bronią i żaden z nich nie mógł uzyskać przewagi. W końcu rakszasa przywołał swą potężną broń i przy jej pomocy zdołał zabić konie Karny i jego woźnicę. Dokonawszy tego bohaterskiego czynu uczynił się niewidzialny.

Zaniepokojeni Kaurawowie zaczęli krzyczeć: ‘O biada nam wszystkim, ten walczący przy pomocy iluzji rakszasa zabije Karnę!’ Tymczasem Karna przykrył wszystkie kierunki płaszczem swych strzał. Ghatotkaka w odpowiedzi przykrył niebo płaszczem czerwonych chmur przeszywanych błyskawicami tworząc złudzenie sypiącego się z nieba ognia. Z grzmotem głośnym jak dźwięk tysięcy bębnów z chmur posypał się na Kaurawów nieprzerwany deszcz różnej broni. Mimo usilnych starań Karna nie zdołał powstrzymać jej rwącego potoku. Opadająca z nieba broń siała tak wielkie spustoszenie wśród Kaurawów, że zdawało się, że zostaną oni doszczętnie zniszczeni. Ze wszystkich stron dochodziło wycie szakali i wrzaski przeraźliwych rakszasów wspierających syna Bhimy.

Niedobitki uciekały w panice. Jedynie szlachetny i heroiczny Karna nie stracił zmysłów i orientacji i walcząc z niebiańską iluzją Ghatotkaki nie zaprzestawał zasypywania nieba swymi strzałami. Obserwujący jego odwagę i heroizm Saindhawowie i Walhikowie zaczęli oddawać mu cześć. Wściekły Ghatotkaka rzucił w niego bronią Sataghni wyposażoną w koła zabijając jego konie i niszcząc jego rydwan. Karna zeskoczył na ziemię ze swego bezużytecznego rydwanu i widząc, że jego niebiańska broń nie zdołała zniszczyć iluzji rakszasy, w pełni przytomny pogrążył się w medytacji zastanawiając się, co czynić dalej.

Ci, co pozostali przy życiu wołali: ‘O Karna, zabij tego straszliwego rakszasę, którego siły wzrosły dzięki nocy, zanim on nas wszystkich zabije. Użyj swego niezawodnego oszczepu, który otrzymałeś od Indry w zamian za swe kolczyki i złotą zbroję, w których się urodziłeś!’

Karna widząc potęgę rakszasy i przerażenie Kaurawów nastawił swe serce na użycie oszczepu Indry. Rozgniewany jak lew, nie mogąc znieść potęgi rakszasy gorąco zapragnął go zabić. Przywołał swój niezawodny oszczep wyglądający jak język samego Niszczyciela, któremu od dawna oddawał cześć chcąc nim zabić Ardżunę i którego nie potrafi zniszczyć żadna przeciw-siła i rzucił nim w kierunku rakszasy. Wszystkie żywe istoty widząc w dłoni Karny ten przeraźliwy oszczep zdolny do zabicia każdego wroga zaczęły skrzeczeć z przerażenia, a Ghatotkaka opanowany przez lęk zaczął uciekać przybrawszy gigantyczną formę. Zerwał się nagle silny porywisty wiatr, niebo przecinały błyskawice, a w ziemię uderzały pioruny. Wyrzucony przez Karnę oszczep Indry zniszczył iluzję rakszasy i przebiwszy jego serce uniósł się w górę i zniknął w przestworzach wracając do dłoni Indry. Uderzony nim Ghatotkaka wydał z siebie ostatnie tchnienie i padł martwy na ziemię rozsiewając wokół wspaniały blask z racji wszystkich heroicznych czynów, których dokonał. Upadając na ziemię i chcąc dalej służyć Pandawom, swym ogromnym ciałem przygniótł ogromną liczbę żołnierzy Kaurawów równą całej jednej armii. Ci co pozostali przy życiu powitali heroiczny wyczyn Karny okrzykami radości i biciem w bębny oddając mu cześć tak jak marutusi oddawali cześć Indrze po zabiciu Wrtry”.

 

6. Gdy Pandawowie opłakują śmierć Ghatotkaki, Kryszna cieszy się, że Karna stracił oszczep, którym mógł zabić Ardżunę

 

Sandżaja kontynuował: „O królu, Pandawowie widząc syna Bhimy leżącego na ziemi jak rozłupana przez piorun góra krzyczeli z rozpaczy. Jedynie Kryszna w zupełnie odmiennym nastroju krzyczał z radości. Zatrzymał konie i owładnięty radością tańczył kołysząc się jak drzewo pod wpływem huraganu. Obejmował Ardżunę i klepał się radośnie po całym ciele. Ardżuna patrząc ze zdziwieniem na tę niestosowaną radość rzekł: ‘O Kryszna, dlaczego cieszysz się w momencie, gdy my wszyscy pogrążyliśmy się w żałobie. Heroiczny syn Bhimy, Ghatotkaka, stracił życie, a nasze wojska uciekają. Jeżeli nie jest to tajemnicą, wyjaśnij mi, proszę, jaki jest powód twej radości w tak katastroficznym dla nas wszystkich momencie?’

Kryszna rzekł: ‘O Ardżuna, posłuchaj mnie. To, co mam do powiedzenia rozproszy również twój smutek i napełni twe serce radością. Karna po zabiciu Ghatotkaki oszczepem Indry może już być uznany za martwego. Dopóki miał ten oszczep, na całym świecie nie było nikogo, kto mógłby go pokonać. Stracił go dzięki dobremu losowi. Stracił również swą zbroję i kolczyki, w których się urodził oddając je Indrze w zamian za ten oszczep. Uzbrojony w tę zbroję i kolczyki byłby również nie do pokonania. Nawet ty nie mógłbyś go zabić przy pomocy Gandiwy, ani ja przy pomocy mego dysku Sudarśana.

Kontrolujący swe zmysły Karna jest nazywany Waikartana, bo bez wahania wyciął swą zbroję ze swego ciała, aby zrealizować swój ślub i oddał ją Indrze. Zdobył również imię Wrisza, bo jest oddany braminom, prawdomówny, uprzejmy wobec wroga, uprawia umartwienia i zawsze realizuje swe śluby.

Karna o potężnych ramionach ze swym łukiem gotowym do strzału potrafi pozbawić pychy największych wojowników i jest jak znajdujące się w zenicie słońce, na które nikt nie śmie spojrzeć. Zasypując wroga gradem swych strzał jest jak potężna chmura zalewająca ziemię deszczem niebiańskiej broni. Dopóki posiadał swą złotą zbroję i kolczyki chroniące jego życia oraz niezawodny oszczep Indry był nie do pokonania nawet przez bogów. Teraz jednakże, gdy je stracił, stał się śmiertelnym człowiekiem. Ciągle jednak jest na tyle potężny, że może zostać pokonany jedynie przez ciebie i to w szczególnych okolicznościach. Nawet sam Indra nie zdołałby zabić Karny walczącego z bronią w ręku. Zdaj się na mnie i czekaj aż koła jego rydwanu ugrzęzną w ziemi, gdyż wtedy nadejdzie odpowiedni moment na działanie. Wykorzystując jego słabość zdołasz go zabić’.

 

7. Kryszna ujawnia się jako ten, który dzięki swym „sprytnym posunięciom” powoduje śmierć wojowników, którzy inaczej byliby nie do pokonania

 

Kończąc swą mowę Kryszna rzekł: ‘O Ardżuna, to ja sam mając na uwadze wasze dobro zabijam po kolei waszych przeraźliwych wrogów dzięki różnym sprytnym posunięciom. To dzięki nim i mojej strategii zginął król Dżarasamdha, Sziśupala, wojownik Niszadów Ekalawja, jak i potężni rakszasowie Hidimba, Kirmira, Baka, Alajudha. Nawet bogowie nie potrafiliby ich zabić. Mogli zginąć jedynie dzięki zastosowanym przeze mnie środkom. Gdyby nie zostali w ten sposób we właściwym czasie zabici, przybraliby przeraźliwą formę i byliby nie do pokonania. Potężni jak bogowie ochranialiby synów króla Dhritarasztry. Faktycznie razem z Durjodhaną i Karną byliby w stanie zdobyć całą ziemię. Każdy z nich był zdolny do pokonania wszystkich bogów i zniszczenia wszystkich żywych istot.

Dżarasamdha został zabity w mojej obecności i za moją namową przez Bhimę, który sprowokował go do walki na pięści w czasie rytuału ofiarnego i za moim podszeptem rozdarł go na dwie połowy pozbawiając go życia. Był to jedyny sposób na zabicie go, gdyż faktycznie narodził się on w dwóch połowach, które zostały połączone przez demonkę Dżarę. Nikt nie mógł go pokonać, gdy walczył z bronią w ręku, bo jego maczuga miała niezwykłą moc.

Wojownik Niszadów Ekalawja, który byłby nie do pokonania w walce, został z walki wykluczony dzięki temu, że bramin Drona zażądał od niego ofiarowania mu jego kciuka za to, że ukrywając się i bez jego zgody pobierał od niego nauki łucznictwa.

Sziśupalę, który był nie do pokonania przez bogów i przez demony, ja sam zabiłem podczas ofiary koronacyjnej Króla Prawa mając na uwadze dobro całego wszechświata.

Podczas waszej wędrówki po lesie Bhima zabił rakszasów Hidimbę, Kirmirę i Bakę, którzy byli równie potężni jak Rawana i którzy niszczyli braminów i ich ofiarne rytuały. Syn Bhimy Ghatotkaka zabił rakszasę Alajudhę wyposażonego w ogromną potęgę stwarzania iluzji i sam został zabity przez Karnę oszczepem Indry. Gdyby Karna tego nie uczynił, ja sam musiałbym go zabić. Powstrzymywałem się długo od pozbawienia go życia, gdyż miałem na uwadze wasze dobro. W końcu jednak Ghatotkaka musiał umrzeć, bo był grzeszną duszą niszczącą braminów i ich ofiary. Ponadto zabijając Ghatotkakę Karna stracił broń, którą chciał skierować przeciw tobie.

O Ardżuna, narodziłem się z zadaniem ustanowienia ponownie na ziemi sprawiedliwości i Prawa i niszczę wszystkich tych, którzy niszczą sprawiedliwych. Można mnie zawsze znaleźć tam, gdzie są Wedy, prawdomówność, samo-kontrola, czystość, sprawiedliwość, mądrość, skromność, wybaczanie i dobrobyt. Nie musisz rozmyślać nad tym, jak zabić Karnę, gdyż ja sam wskażę ci sposób pozbawienia go życia, gdy nadejdzie właściwy moment. Bhima również zabije Durjodhanę, gdy we właściwym momencie ujawnię mu sposób, jak tego dokonać’ ”.

Niewidomy król Dhritarasztra przerwał opowiadanie Sandżaji mówiąc: „O Sandżaja, mój niemądry syn musiał stracić zarówno swój rozum jak mądrych doradców i dlatego każda jego strategia jest niszczona przez wroga. Jakże inaczej mogłoby dojść do tego, żeby Karna użył oszczepu Indry, aby zabić nim rakszasę Ghatotkakę zamiast Ardżuny, którego śmierć zapewniłaby mym synom zwycięstwo. Tracę całkowicie wiarę w to, że moi synowie zdołają pokonać swego wroga. Dlaczego Karna dotychczas nie wyzwał Ardżuny do walki na śmieć i życie i nie zabił go swym niezawodnym oszczepem Indry, gdy go jeszcze posiadał i pozwolił na to, aby śmiertelna broń zdolna do zabicia Ardżuny została mu wyrwana z dłoni jak dojrzały owoc z dłoni kaleki. To Kryszna obdarzony wielką mądrością sprowokował walkę Karny z Ghatotkaką wiedząc, że bez względu na to, jaki będzie jej wynik, przyniesie Pandawom korzyść. Zarówno śmierć Karny jak i zabicie Ghatotkaki oszczepem Indry było bowiem tym, czego pragnął dla Pandawów”.

Sandżaja odpowiedział: „O królu, masz rację, twoi synowie wygraliby tę wojnę, gdyby Kryszna nie ochraniał Ardżuny przed Karną. Ochraniając go na różne sposoby doprowadził do tego, że Karna stracił oszczep Indry, którym mógł spalić Ardżunę tak jak piorun spala drzewo”.

Król Dhritarasztra rzekł: „O Sandżaja, dlaczego nikt łącznie z tobą nie powstrzymał Karny od użycia oszczepu Indry przeciw rakszasy i nie przypomniał mu o tym, że jest on przeznaczony dla Ardżuny?”

Sandżaja rzekł: ”O królu, każdego wieczoru rozmawialiśmy z Karną o konieczności zabicia Ardżuny mówiąc: ‘O Karna, po śmierci Ardżuny zdobędziemy nad wojskami Pandawów całkowitą przewagę, choć najlepiej zabij swym oszczepem samego Krysznę, gdyż to on jest korzeniami drzewa Pandawów, podczas gdy Ardżuna jest jedynie jego pniem. Jego bracia są wyrastającymi z niego gałęziami, a Pańcalowie są wyrastającymi na nich liśćmi. Kryszna jest potęgą Pandawów, ich przywódcą i obrońcą. Jest ich główną podporą będąc dla nich tym, czym księżyc jest dla gwiezdnych konstelacji. Gdybyś go zabił, zdobyłbyś kontrolę nad całą ziemią’.

Każdego ranka budziliśmy się z mocnym postanowieniem, że dziś zabijemy Krysznę. Jednakże w ferworze bitwy nasza uwaga ulegała rozproszeniu i zapominaliśmy o naszym postanowieniu. Wyrok losu jest potężniejszy od ludzkiego postanowienia, skoro mimo tak silnej woli Karna utracił oszczep Indry nie zabijając nim ani Ardżuny, ani Kryszny.

Kryszna zawsze ochraniał Ardżunę i nie dopuszczał go do Karny. Do walki z Karną wysyłał innych potężnych wojowników mając nadzieję na to, że Karna w gorączce bitwy użyje przeciw nim oszczepu Indry i utraci w ten sposób tą broń. Słyszałem jak Satjaki zapytał Krysznę o to, dlaczego Karna użył przeciw rakszasy swego niezawodnego oszczepu, choć chciał nim zabić Ardżunę. Kryszna rzekł: ‘O Satjaki, to ja sam rozpraszałem koncentrację Karny uniemożliwiając mu wyrzucenie oszczepu Indry przeciw Ardżunie. Dopóki ta śmiertelna broń była w jego posiadaniu, dopóty nie mogłem zaznać spokoju. W momencie, gdy Karna stracił tę broń, Ardżuna uwolnił się z uścisku śmierci. W tej bitwie ochronę Ardżuny uważam za ważniejsze zadanie od ochrony mej własnej starszyzny, mej żony i mych własnych braci. Nie chcę cieszyć się najwyższą władzą nad wszystkimi trzema światami bez dzielenia jej z Ardżuną. To ja sam wysłałem Ghatotkakę do walki z Karną, bo nikt inny nie był w stanie przeciwstawić się Karnie tej straszliwej nocy’.

Skoro Kryszna potrafi ochraniać w ten sposób Ardżunę, z całą pewnością potrafi również ochraniać samego siebie. Jestem przekonany, że we wszystkich trzech światach nie ma takiej istoty, która byłaby zdolna pozbawić go życia”.

Król Dhritarasztra rzekł: ”O Sandżaja, niszczy nas nasze własne rozumowanie, wyroki losu i sam Kryszna. Karna utracił broń Indry uderzając nią w rakszasę, który w tej wojnie był równie nieistotny jak wiązka słomy. Otworzył w ten sposób przed mymi synami i ich zwolennikami bramy prowadzące wprost do królestwa boga umarłych Jamy”.

 

8. Wjasa ucisza żal i gniew Judhiszthiry wyjaśniając, że śmierć Ghatotkaki jest ofiarą na rzecz jego zwycięstwa

 

Sandżaja kontynuował: „O królu, tej straszliwej nocy po śmierci Ghatotkaki walki trwały nadal i w czasie gdy Kryszna wyrażał swą radość widząc, że Karna utracił w walce swą potężną broń, Pandawowie i ich wojska opłakiwali śmierć syna Bhimy. Kaurawowie z kolei podniesieni na duchu heroicznym wyczynem Karny atakowali Pandawów ze zdwojoną siłą zmuszając ich do ucieczki. Patrząc na ucieczkę swych żołnierzy Judhiszthira rzekł do Bhimy: ‘O bracie, śmierć twego syna wprowadziła mnie w osłupienie, z którego nie mogę się otrząsnąć. Walcz z wrogiem i nie pozwól naszej armii na ucieczkę’.

Judhiszthira usiadł bezradnie na swym rydwanie. Kryszna widząc go w takim stanie rzekł: ‘O Królu Prawa, uwolnij się od swojego smutku i kontynuuj walkę niosąc dalej na swych barkach swój ciężki obowiązek. Gdy poddasz się smutkowi, zwycięstwo wymknie się nam z rąk’.

Syn boga Dharmy, Judhiszthira, rozpogodził swą twarz i rzekł: ‘O Kryszna, znam doskonale ścieżkę królewskiego obowiązku. Zejście ze ścieżki własnego Prawa jest grzechem równym zabójstwu bramina. Trudno mi jednak nie opłakiwać śmierci syna Bhimy i demonki Hidimby, który zawsze służył nam pomocą i którego darzyłem wielkim uczuciem. Znał wszystkie sposoby walki i był nam oddany. Byłem mu równie drogi, jak on był mi drogi. Ponadto Drona i Karna cieszą się swym sukcesem, a nasi żołnierze uciekają w ciemnościach tratowani przez ścigające ich wojska Kaurawów. Jakże mogliśmy dopuścić do tego, aby Karna na naszych oczach zabił syna Bhimy? Jakże mogło do tego dojść na oczach Ardżuny?

W czasie gdy Abhimanju został zabity przez Kaurawów, nie było nikogo, kto mógłby udzielić mu pomocy. Ardżuna walczył z wyzywającymi go do walki Samsaptakami, a my zostaliśmy zatrzymani przez króla Dżajadrathę. To Drona i jego syn Aśwatthaman są w pełni odpowiedzialni za jego śmierć. To Drona zdradził Karnie sposób zabicia Abhimanju. I to on sam zniszczył miecz, którym walczył Abhimanju. Kritawarman z wielkim okrucieństwem zabił konie Abhimanju i jego woźnicę pozbawiając go rydwanu, a inni wojownicy Kaurawów wykorzystując jego bezbronność pobawili go życia. Ardżuna już ukarał za tę zbrodnię króla Dżajadrathę, lecz ta kara mnie nie zadowala. Jeżeli mamy być w tej wojnie obrońcami uczciwej walki musimy również ukarać śmiercią Karnę i Dronę. Oni są korzeniami, na których nasz wróg utrzymuje się przy życiu. Na ich obecności Durjodhana opiera swą pewność zwycięstwa. To oni przede wszystkim powinni zostać zabici, gdyż są prawdziwymi winowajcami śmierci Abhimanju’.

Po wypowiedzeniu tych słów Judhiszthira zadął w swą konchę i ze swymi oddziałami ruszył do walki z Karną, podczas gdy Bhima ruszył do walki z Droną. Za Judhiszthirą ruszyli bijąc w bębny Pańcalowie prowadzeni przez Śikhandina.

Kryszna rzekł do Ardżuny: ‘O Ardżuna, ruszmy do walki z Karną, bo nie wypada, aby twój najstarszy brat i Król Prawa wyręczał cię w twym obowiązku zabicia go’. Kryszna pognał konie próbując doścignąć Judhiszthirę, który oddalił się w międzyczasie na spory dystans.

Gdy Król Prawa pędził w kierunku Karny z umysłem pokonanym przez żal i silne pragnienie, aby go zabic, pojawił się przed nim niespodziewanie wielki mędrzec Wjasa. Rzekł: ‘O Judhiszthira, dzięki dobremu losowi Ardżuna pozostaje ciągle przy życiu i jemu pozostaw walkę z Karną. Dzięki dobremu losowi Ardżuna nie podjął z Karną ostatecznej walki w czasie, gdy niezawodny oszczep Indry był ciągle w jego posiadaniu. Karna zabiłby nim Ardżunę. Wyrokiem dobrego losu Karna utracił ten oszczep, którego mógł użyć tylko jeden raz, zabijając nim rakszasę Ghatotkakę. Ghatotkaka został zabrany przez samą Śmierć i oszczep Indry był jedynie pozbawiającym go życia narzędziem. Uwolnij się od gniewu i żalu, gdyż jego śmierć jest ofiarą na rzecz twego dobra. Kontynuuj swą walkę z Kaurawami zjednoczony ze swymi braćmi i walczącymi po twej stronie królami. Już piątego dnia licząc od dzisiaj będziesz miał we władaniu całą ziemię. Zawsze myśl o Prawie i Moralności i z radosnym sercem praktykuj uprzejmość wobec wszystkich żywych istot, dobroczynność, wybaczanie, ascezę i prawdomówność. Zwycięstwo jest bowiem tam, gdzie jest prawość i sprawiedliwość’.

Po wypowiedzeniu tych słów mędrzec Wjasa stał się ponownie niewidzialny”.


9. Słowniczek Mahabharaty