Uff ...  ... > 200!

 
 
 
 
TLVP
Home
 
 
 
 
Czytelnia
Book Nook
 
 
 
 
Mahabharata 85 (po polsku)
 
 
 
 
Mahabharata 87 (po polsku)
 
 
 
 
Downloaduj
Mahabharata
w formie PDF
 
 
 
 
Mahabharata Spis opowieści
 
 
 
 
“Good” Violence versus “Bad”
 
 
 
 
Hymny Rigwedy o stworzeniu świata
 
 
 
 
Napisz
do nas

Napisz do nas
Maha­bharata

Opowieść 86:

Wzbu­rzone śmiercią Dżaja­drathy armie kontynu­ują walkę nocą

 

opowiada

 

Barbara Mikołajew­ska

 

na podstawie fragmentów Mahābharāta,

Drona Parva, Ghatotkacha-Vadha Parva, Sections CLII-CLVI,

w angielskim tłumaczeniu z sanskrytu Kisari Mohan Ganguli,

URL: http://www.sacred-texts.com​/hin​/m06​/index.htm


Wydanie I internetowe (poprawione)

Copyright © 2009 by B. Mikołajewska
Wszelkie prawa zastrzeżone
Porada techniczna i edytorska: F.E.J. Linton

The Lintons’ Video Press
New Haven, CT
06511 USA


e-mail inquiries: tlvpress @ yahoo . com

 

Spis treści

 

1. Pandawowie i Kaurawowie kontynuują walkę nocą

2. Ojciec Bhuriśrawasa, Somadatta, szuka zemsty na Satjaki

3. Aśwatthaman walczy z rakszasą Ghatotkaką wzmocnionym dzięki nocy i czyni pogrom w armiach rakszasów i Pandawów

4. Pandawowie czynią spustoszenie w szeregach Kaurawów

5. Satjaki zabija Somadattę, ojca Bhuriśrawasa

6. Słowniczek Mahabharaty




Walki nie ustawały mimo ciemności nocy i wielu jeźdźców i ich wierzchowców traciło życie. Od strzał wroga ginęły setki żołnierzy piechoty. Krew zwierząt i ludzi mieszała się ze sobą. Zewsząd dochodziło wycie szakali, a przeraźliwe nocne sowy siadały na proporcach Kaurawów i głośno pohukując wróżyły nieszczęście. Bębny, konchy i ryki słoni czyniły straszliwy hałas. Zderzająca się ze sobą broń wydawała dźwięki jak płonący las bambusowy. Wszystko mieszało się ze sobą w straszliwym chaosie. W głębokiej ciemności nikt nie potrafił odróżnić przyjaciela od wroga. Wszystko opanowało szaleństwo nocy.

(Mahābharāta, Drona Parva, Section CLIII)




1. Pandawowie i Kaurawowie kontynuują walkę nocą

 

Sandżaja rzekł do króla Dhritarasztry: „O królu, po śmierci Dżajadrathy walki nie ustawały, choć słońce już dawno zaszło i zapadła noc. Pod naporem oddziałów twych synów wyposażonych w potężne słonie bojowe żołnierze Pandawów i Pańcalów padali gęsto trupem i niezdolni do stawienia im oporu rzucili się do ucieczki. Nikt nie śmiał nawet spojrzeć w kierunku Durjodhany, który zalewał wszystko dookoła potokami swych strzał powodując straszliwą rzeź. W końcu odważny Judhiszthira zbliżył się do niego na odległość strzały i swymi trzema celnymi strzałami o szerokim ostrzu połamał jego łuk ozdobiony złotem. Jego następne dziesięć strzał po zranieniu twego syna utkwiło w ziemi tworząc linię prostą. Pańcalowie otoczyli Judhiszthirę, aby udzielić mu wsparcia tak jak niebianie otoczyli Indrę, gdy walczył z Wrtrą. Durjodhana głęboko zraniony ognistą strzałą Judhiszthiry usiadł bezradnie na tarasie swego rydwanu. Pańcalowie wrzasnęli na ten widok jednym głosem: ‘Król Durjodhana zginął!’ Twój syn jednakże szybko odzyskał zmysły i uchwyciwszy nowy łuk zawołał: ‘O Judhiszthira, jeszcze mnie nie pokonałaś, zaraz poczujesz moje strzały!’ Na pomoc mu ruszył bramin Drona zalewając swymi strzałami zgromadzone wokół Judhiszthiry tłumy Pańcalów i Śrindżajów. Rozpraszał ich swymi ostrzami tak jak słońce swymi promieniami rozprasza burzowe chmury.

Walki nie ustawały mimo ciemności nocy i wielu jeźdźców i ich wierzchowców traciło życie. Od strzał wroga ginęły setki żołnierzy piechoty. Krew zwierząt i ludzi mieszała się ze sobą. Zewsząd dochodziło wycie szakali, a przeraźliwe nocne sowy siadały na proporcach Kaurawów i głośno pohukując wróżyły nieszczęście. Bębny, konchy i ryki słoni czyniły straszliwy hałas. Zderzająca się ze sobą broń wydawała dźwięki jak płonący las bambusowy. Wszystko mieszało się ze sobą w straszliwym chaosie. W głębokiej ciemności nikt nie potrafił odróżnić przyjaciela od wroga. Wszystko opanowało szaleństwo nocy.

Opadające na ziemię potoki krwi oczyszczały przestworza ze wznoszącego się w górę bitewnego kurzu. Walczące ze sobą tłumy Bharatów ozdobionych drogimi kamieniami i złotem przypominały niebo usiane gwiazdami. Mieszające się ze sobą odgłosy bitwy, wrzaski szakali i krakanie wron wypełniając sobą całą przestrzeń były jak grzmoty towarzyszące piorunowi Indry. Potężne słonie i rydwany przybrane złotem wyglądały jak chmury naładowane elektrycznością. Nieustające w ruchu miecze, oszczepy, włócznie, lance i maczugi były jak wybuchy ognia. Nieustający w walce wojownicy byli jak towarzyszący burzy porywisty wiatr, którego niszczącej sile nic nie zdoła się oprzeć.

Drona swymi celnymi strzałami pobawił życia wszystkich Kaikejów oraz synów Dhrisztadjumny. Uciął również głowę królowi Siwi, który zaatakował go swymi ostrzami i zabił jego woźnicę. Durjodhana przysłał mu nowego woźnicę i Drona ruszył ponownie do ataku na wroga.

Syn króla Kalingów wspierany przez swe oddziały ruszył przeciw Bhimie szukając na nim zemsty za zabicie jego ojca. Bhima w odpowiedzi na jego strzały wskoczył na jego rydwan i zabił go gołymi pięściami. Kości zabitego księcia rozproszyły się po ziemi. Karna i młodsi synowie króla Kalingów rozgniewani uczynkiem Bhimy ruszyli przeciw niemu do ataku zalewając go strzałami groźnymi jak jadowite węże. Bhima w rewanżu wskoczył na rydwan księcia Dhurwy i również pozbawił go życia uderzeniem swej potężnej pięści. Rycząc dziko zeskoczył z jego rydwanu wprost na rydwan jego brata Dżajaraty i uderzając go swą pięścią na oczach Karny wysłał go do królestwa boga śmierci Jamy. Karna wyrzucił w kierunku Bhimy swój ozdobiony złotem oszczep, lecz Bhima uchwycił go swą dłonią i wyrzucił z powrotem w kierunku Karny. Po dokonaniu tego wyczynu powrócił na swój rydwan kierując swe strzały przeciw atakującym go oddziałom twych synów. Z dzikim uśmiechem swym celnym ostrzem zabił woźnicę twego syna Durmady, który szybko przesiadł się na rydwan swego brata Duszkarny i obaj zasypali Bhimę gradem swych strzał. Rozgniewany Bhima rozbił ich rydwan swym potężnym kopnięciem i uderzeniem swej pięści wysłał ich do królestwa boga śmierci Jamy. Ich śmierci towarzyszyły głośne okrzyki zgrozy. Bhima zdawał się przybrać formę Najwyższego Boga Śiwy i twoi synowie tracąc zmysły rzucili się do ucieczki. Wkrótce jednak rozpaleni wściekłością i równi w swej potędze synom Waruny prowadzeni przez Dronę i prowadząc za sobą ogromną ilość słoni, rydwanów i piechoty ponowili swój atak na Bhimę, który tej nocy dokonał wśród nich ogromnego pogromu radując tym serca wszystkich Pandawów, którzy oddawali mu cześć tak jak bogowie oddają cześć Indrze”.

 

2. Ojciec Bhuriśrawasa, Somadatta, szuka zemsty na Satjaki

 

Sandżaja kontynuował: „O królu, po tym, jak Satjaki uciął głowę Bhuriśrawasa, jego ojciec Somadatta płonął chęcią zemsty. Dostrzegając Satjaki na polu bitewnym podjechał do niego na swym rydwanie i zawołał: ‘O wojowniku Wrisznich, zasłużyłeś na śmierć! Porzuciłeś ścieżkę wojownika, którą bogowie przypisali szlachetnie urodzonym i zachowałeś się jak zwykły złoczyńca! Wojownik nie zabija tego, kto wycofał swe zmysły z bitwy, jest bezbronny, odłożył broń lub prosi o litość. Dotychczas wyróżniałeś się zawsze wśród Wrisznich odwagą i prawością. Dlaczego więc zachowałeś się tak okrutnie wobec mojego syna ucinając mu głowę, choć pogrążył się w jodze będąc już śmiertelnie zraniony przez Ardżunę, który obciął mu ramię. Zbierz teraz owoc swego łajdackiego postępku i walcz ze mną! Zaraz utnę ci głowę moją uskrzydloną strzałą! Zabiję cię razem z twoimi synami i młodszymi braćmi, zanim skończy się ta noc. Nawet Ardżuna nie zdoła was ochronić. Niech mnie piekło pochłonie, jeżeli nie zrealizuję mej przysięgi!’

Satjaki odpowiedział: ‘O Somadatta, jestem wojownikiem i moje serce jest całkowicie pozbawione lęku. Nawet jeżeli zaatakujesz mnie pod ochronną swoich zbrojnych oddziałów, nie zdołasz mnie przestraszyć. Nie walcz więc ze mną jedynie przy pomocy obraźliwych słów! Przysięgam na stopy Kryszny i moje wszystkie dobre czyny, że zabiję cię razem z twoimi synami i krewnymi, zanim noc się skończy. Jesteś już zresztą od dawna martwy, choć zostałeś wyposażony w ogromną energię. Zabiła cię energia Judhiszthiry, w którym zamieszkała dobroczynność, samo-kontrola, czystość serca, współczucie, przebaczenie, skromność, wiedza jak i wszystko inne, co jest niezniszczalne’.

Wyzywając się w ten sposób nawzajem do walki zalewali się potokami strzał. Durjodhana prowadząc za sobą tysiąc rydwanów i dziesięć tysięcy koni otoczył Somadattę udzielając mu wsparcia. Z pomocą przybył mu również Śakuni razem ze swymi braćmi, synami i wnukami prowadząc za sobą sto tysięcy koni. Na pomoc Satjaki na czele swej dywizji ruszył Dhrisztadjumna. Dwie przeciwstawne siły zderzyły się ze sobą ponownie jak dwa targane burzą oceany. W pewnym momencie Somadatta boleśnie zraniony przez celne strzały Satjaki stracił na chwilę zmysły osuwając się na dno swego rydwanu i jego woźnica szybko wywiózł go poza zasięg strzał. Rozgniewany tym Drona ruszył wściekle przeciw Satjaki chcąc go zabić. W tym samym czasie na pomoc Satjaki ruszył Judhiszthira prowadząc za sobą liczne oddziały. Rozpoczęła się przeraźliwa bitwa Pandawów z ich nauczycielem. Drona zasypał żołnierzy Pandawów chmurą strzał raniąc wielu z nich i pod naciskiem jego strzał zaczęli uciekać. Widząc to Ardżuna ruszył przeciw Dronie dodając im ducha i skłaniając ich do powrotu, lecz wściekły Drona zmusił ich ponownie do ucieczki. Ardżuny i Bhima nie dawali jednak za wygraną. Podobnie Dhrisztadjumna i Satjaki. Inni żołnierze widząc ich odwagę ponownie ruszyli do walki z wrogiem”.

 

3. Aśwatthaman walczy z rakszasą Ghatotkaką wzmocnionym dzięki nocy i czyni pogrom w armiach rakszasów i Pandawów

 

Sandżaja kontynuował: „O królu, Aśwatthaman na wspomnienie śmierci Bhuriśrawasa i widząc jego zabójcę Satjaki zawrzał strasznym gniewem i ruszył przeciw niemu ze wzniesionym łukiem. Nie zdołał jednak do niego dotrzeć, gdyż został zaatakowany przez gigantycznego rakszasę Ghatotkakę, syna Bhimy i demonki Hidimby, który pędził na swym przeraźliwym olbrzymim pojeździe z czarnego żelaza pokrytym niedźwiedzią skórą i wyposażonym we wszelką maszynerię, który poruszając się na swych ośmiu kołach grzmiał jak chmury burzowe. Pojazd ten nie był zaprzężony do żadnych zwierząt pociągowych i sam swym wyglądem przypominał słonia. Był ozdobiony wnętrzności różnych zwierząt, krwisto-czerwonymi flagami i proporcem z wizerunkiem wrzeszczałych dziko sępów z rozpostartymi skrzydłami. Ghatotkaka prowadził za sobą całą armię groźnie wyglądających rakszasów trzymających w dłoniach lance, maczugi, skały i wyrwane drzewa. Widok Ghatotkaki ze wzniesioną bronią wirującą w jego dłoni i jego armii wzbudził we wrogu straszliwy lęk. Ghatotkaka przypominał poruszającą się górę w jej przeraźliwym aspekcie. Z głową ozdobioną diademem, dziką twarzą, potwornymi kłami, uszami ostrymi jak strzały, szerokimi kośćmi policzkowymi, sterczącymi włosami, przeraźliwymi oczami, zapadłym brzuchem, przepastnymi, buchającymi ogniem szeroko otwartymi ustami wzbudzajł lęk samym swym wyglądem, a swym wrzaskiem wywoływał panikę wśród zwierząt i ludzi. Rakszasowie wzmocnieni dzięki nocy zaczęli zasypywć żołnierzy twych synów deszczem głazów, żelaznych kół, lanc i włóczni. Pod ich naporem zaczęli uciekać. Jednakże bramin Drona mimo otrzymanych ran pozostał na miejscu i swymi strzałami zniszczył iluzję stworzoną przez Ghatotkakę.

Wściekły z powodu utraty swej iluzji Ghatotkaka wspierany przez swego syna Andżanaparwana zbliżył się do Aśwatthamana i przeszył go swoimi ostrzami, które zbroczone jego krwią zaryły się w ziemi. Aśwatthaman w rewanżu przeszył rakszasę swymi dziesięcioma strzałami. Boleśnie zraniony Ghatotkaka uchwycił w dłoń potężne koło ozdobione złotem i drogimi kamieniami o brzegu ostrym jak brzytwa i tysiącu szprych i wyrzucił je w kierunku Aśwatthamana, lecz on rozbił je na drobne kawałki, które opadły na ziemię jak utracona nadzieja. Rozgniewany rakszasa przykrył Aśwatthamana swymi strzałami tak jak demon Rahu zaciemnia słońce. W tym samym czasie syn rakszasy Andżanaparwan zatrzymał strumienie strzał syna Drony tak jak góra zatrzymuje wiatr i zalał go deszczem swych ostrzy. Aśwatthaman wyglądał jak góra Meru przykryta potokami monsunu. Potężny jak Rudra zapłonął strasznym gniewem. Swą jedną celną strzałą obciął proporzec na rydwanie Andżanaparwana, dwiema innymi zabił jego dwóch woźniców, a następnymi złamał jego łuk i zabił jego konie. Syn Ghatotkaki uchwycił bułat ozdobiony złotymi gwiazdami, lecz Aśwatthaman natychmiast go zniszczył. Następnie uchwycił swą maczugę i kręcąc nią w powietrzu rzucił w kierunku Aśwatthamana, który natychmiast zniszczył ją swymi strzałami. Wzniósł się w górę dziko rycząc i wyrywając z ziemi drzewa rzucał nimi w syna Drony. Aśwatthaman niszczył je swymi strzałami, i gdy rakszasa ubrany w swą żelazną zbroję zeskoczył na swój ozdobiony złotem rydwan wyglądając jak piękne wzgórze na powierzchni ziemi, swą celną strzałą uciął mu głowę.

Ghatotkaka widząc śmierć swego syna zawołał: ’O synu Drony, nie ujdziesz mi dziś z życiem!’ Aśwatthaman odpowiedział: ‘O synu Bhimy, zaprzestańmy walki. Nie powinienem bowiem z tobą walczyć, bo jesteś dla mnie jak syn. Nie żywię do ciebie żadnej urazy, jednakże gdy się rozgniewam, mogę cię zabić, bo ten kogo opanował gniew potrafi zabić nawet swą własną jaźń’. Ghatotkaka z oczami czerwonymi z gniewu zawołał: ‘O synu Drony, czyżbyś uważał mnie za tchórza lub za kogoś z gminu, że mówisz do mnie w ten sposób i odmawiasz mi walki? Jestem synem Bhimy, który jest ozdobą rasy Kurów. Jestem synem Pandawy, który nigdy nie ucieka przed walką. Jestem też królem rakszasów równie potężnym jak dziesięcio-głowy Rawana. Nie ujdziesz mi dziś z życiem!’

Ghatotkaka zasypał syna Drony deszczem swych strzał o wielkiej mocy, lecz on natychmiast zniszczył je swymi celnymi ostrzami. Iskry sypiące się ze zderzających się strzał i innej broni rozbłyskiwały się na nocnym niebie jak robaczki świętojańskie. Ghatotkaka dzięki swej mocy stwarzania iluzji uczynił się niewidocznym. Następnie przybrał formę wielkiej skalistej góry o szczycie porośniętym drzewami, z której wypływały niczym rzeka strumienie włóczni, oszczepów, mieczy i maczug. Na jej widok Aśwatthaman nawet się nie poruszył i wypowiadając odpowiednie mantry przywołał swą niebiańską broń Wadżrę o mocy pioruna i zniszczył nią stworzoną przez rakszasę iluzję. Ghatotkaka przybrawszy formę chmur ozdobionych tęczą pokrywających nieboskłon zarzucił syna Drony lawiną kamieni i skał. Aśwatthaman jednakże szybko zniszczył również tę iluzję przy pomocy swej niebiańskiej broni Wajawja i pokrywając swymi strzałami wszystkie punkty przestrzeni zabił nimi sto tysięcy wojowników na rydwanach. Nieustraszony Ghatotkaka z napiętym łukiem nie zaprzestawał ataku wspierany przez ogromną liczbę rakszasów o przeraźliwych głowach i karkach, którzy będąc sami jak rozjuszone słonie o ogromnej sile, jechali na słoniach, koniach lub rydwanach. Ubrani byli w różne rodzaje zbroi i uzbrojeni w różne rodzaje broni. Ich straszliwe twarze wykrzywiała wściekłość. Ich potęga równała się sile Indry.

Widok rakszasów wzbudził w Durjodhanie niepokój. Widząc to Aśwatthaman zawołał: ‘O Durjodhana, uspokój swych żołnierzy i razem ze swymi braćmi wycofaj się z walki z rakszasami. Ja sam ich pokonam’. Durjodhana rzekł: ‘O synu Drony, twój szacunek dla nas i twe serce są wielkie’. Zwracając się do Śakuniego rzekł: ‘O Śakuni, Ardżuna i jego bracia walczą z setką tysięcy wojowników na rydwanach. Poprowadź następne sześćdziesiąt tysięcy wojowników na rydwanach i sześćdziesiąt tysięcy piechurów do walki z nimi. Zabij Judhiszthirę, Bhimę, Nakulę i Sahadewę osłabionych już i poranionych przez celne strzały Aśwatthamana. Na tobie opieram moją wiarę w zwycięstwo. Zabij ich tak jak bóg wojny Skanda zabił asurów’.

Aśwatthaman walczył dalej z rakszasami, których siły wzmacniała noc. Ghatotkaka uderzył go w pierś dziesięcioma strzałami niszczącymi jak ogień. Od ich uderzenia Aśwatthaman zadrżał jak potężne drzewo od uderzenia pioruna. Widząc to Ghatotkaka swą strzałą o szerokim ostrzu złamał jego łuk. Aśwatthaman uchwycił jednak szybko nowy łuk i zasypał olbrzymiego rakszasę sięgającego nieba jak i jego oddziały gradem swych strzał konsumując ich nimi tak jak Agni konsumuje swymi ognistymi językami wszystkie żywe istoty na koniec eonu. Wyciął w pień całą armię (Akszauhini) rakszasów i oślepiając ich swym blaskiem był jak Śiwa palący miasto demonów Tripura. Doprowadzeni tym do wściekłości pozostali jeszcze przy życiu rakszasowie o ogromnych twarzach, długich językach, potężnych kłach i rozdziawionych ustach ponowili atak. Dziko rycząc zasypali syna Drony różnego rodzaju bronią. Choć widok ten wzbudził niepokój w sercach twych synów, Aśwatthaman nawet nie drgnął i wypowiadając odpowiednie mantry niszczył zasypującą go broń swymi ostrzami o mocy pioruna i zabijał rakszasów swymi strzałami o złotych lotkach. Pozostali przy życiu z wściekłością ponawiali przeciw niemu atak, lecz on spalał ich swymi ognistymi strzałami.

Olbrzymi Ghatotkaka rzucając wściekłe spojrzenia i zagryzając usta ruszył przeciw synowi Drony swym przeraźliwym pojazdem chcąc zmierzyć się z nim pojedynku. Kręcąc w powietrzu żelazną maczugę ozdobioną ośmioma dzwoneczkami wyrzucił ją w jego kierunku głośno rycząc. Aśwatthaman zeskoczywszy ze swego rydwanu na ziemię odrzucił swój łuk, złapał tę przeraźliwą maczugę i wyrzucił ją z powrotem w kierunku rakszasy, który widząc jej lot szybko zeskoczył ze swego pojazdu na ziemię. Straszliwa maczuga opadła na jego pojazd spalając go na popiół i przebiła się aż do środka ziemi. Wyczyn Aśwatthamana został nagrodzony wielkim aplauzem. Ghatotkaka przesiadł się szybko na rydwan Dhrisztadjumny i uchwyciwszy straszliwy łuk, groźny jak łuk Indry, zasypał syna Drony gradem strzał. Aśwatthaman w odpowiedzi uderzył go w pierś licznymi strzałami ze złotymi lotkami i zasypał ich rydwan tysiącem swych ostrzy. Ghatotkaka i Dhrisztadjumna niszczyli je w locie swymi strzałami.

Bhima prowadząc za sobą tysiąc rydwanów, trzy setki słoni i sześć tysięcy kawalerii ruszył na pomoc swemu synowi zalewając Aśwatthamana potokami strzał. Zawsze prawy Aśwatthaman wykazując się niezwykłą odwagę i brakiem zmęczenia w jednym mgnieniu oka położył trupem setki wojowników i zwierząt. Śmiertelnie zranione jego strzałami słonie padały na ziemię wyglądając jak oberwane szczyty gór poruszając w konwulsjach swymi trąbami wyglądającymi jak rozwścieczone węże.

Aśwatthaman w swej niepohamowanej furii nie zaprzestawał wypuszczania ze swego łuku potoków strzał raniąc nimi wszystkich Pandawów łącznie z Bhimą wspierających Ghatotkakę. Swymi przeraźliwymi strzałami zabił siedmiu synów króla Drupady oraz synów Kuntibhodży. Następnie po zabiciu Śrutajusa i Satrundżaji, nałożył na swój łuk przeraźliwą strzałę i wypuścił ją w kierunku Ghatotkaki. To potężne ostrze przeszyło pierś rakszasy i zakopało się w ziemi. Głęboko zraniony Ghatotkaka upadł na dno rydwanu Dhrisztadjumny, który wywiózł go szybko poza zasięg strzał. Tymczasem Aśwatthaman po zmuszeniu wroga do ucieczki zaryczał jak lew, podczas gdy Sidhowie, gandharwowie, ptaki, nagowie, pisaki, Ojcowie, kruki, mięsożercy, duchy, apsary i niebianie wychwalali jego potęgę”.

 

4. Pandawowie czynią spustoszenie w szeregach Kaurawów

 

Sandżaja kontynuował: „O królu, Pandawowie rozżaleni stratami w swych szeregach spowodowanymi przez Aśwatthamana ruszyli ponownie do ataku na wroga. Somadatta dorównujący swymi zaletami królowi Jajati, zbliżył się ponownie do Satjaki i zasypał go gradem swych strzał chcąc pomścić śmierć swego syna Bhuriśrawasa. Bhima wspierając Satjaki zalał Somadattę potokiem strzał, na co on odpowiedział gęstym deszczem swych ostrzy raniąc go. Satjaki uderzył Somadattę swymi dziesięcioma ostrymi strzałami o mocy pioruna i ponownie trafił go siedmioma. Następnie uderzył go w pierś strzałą ze złotymi lotkami podczas gdy Bhima w tym samym czasie uderzył go w głowę straszliwą bronią Parighą pozbawiając go przytomności. Widząc Somadattę w takim stanie, jego ojciec Walhika zbliżył się do Satjaki i Bhimy i zasypał ich gradem strzał. W wielkim gniewie wyrzucił w kierunku Bhimy włócznię uderzając go w pierś. Bhima zachwiał się i stracił przytomność opadając na dno rydwanu. Szybko jednak wrócił do zmysłów i uchwyciwszy swą potężną maczugę wyrzucił ją w kierunku Walhiki ucinając mu głowę. Brat jego pradziadka Śamtanu upadł na ziemię jak drzewo trafione przez piorun.

Twoich dziesięciu synów widząc śmierć tego herosa zalali Bhimę deszczem swych strzał. Bhima nałożył na swój łuk śmiertelne strzały i mierząc starannie w każdego z nich pozbawił ich życia i następnie przykrył płaszczem swych strzał ulubionego syna Karny. Brat Kary Wrikaratha chcąc go bronić uderzył Bhimę swymi strzałami. Wściekły Bhima rewanżując się swą celną strzałą pozbawił go życia i nie zaprzestając wysyłania swych strzał zabił siedmiu braci Śakuniego. Zaraz potem zabił jego dalszych pięciu braci, gdy ruszyli przeciw niemu szukając zemsty.

Tymczasem król Judhiszthira na czele swych oddziałów dziesiątkował szeregi twych synów pokrywając ziemię setkami martwych ciał i rzeką krwi. Drona ponaglany przez twych synów przykrył Judhiszthirę płaszczem swych strzał i następnie wypowiadając odpowiednie mantry wysyłał przeciw niemu swą boską broń Wajawję, lecz Judhiszthira zneutralizował ją szybko przy pomocy swej własnej niebiańskiej broni. Drona doprowadzony tym do wściekłości wysłał przeciw niemu inne rodzaje boskiej broni, które były w jego posiadaniu, lecz Judhiszthira zniszczył je wszystkie własną bronią. Drona przywołał niebiańską broń Aindrę i Pradżapatię, lecz Judhiszthira zneutralizował ją przywołując swą broń Mahendrę. Rozgniewany Drona przywołał broń Brahmy przerażając tym wszystkie żywe istoty, lecz Król Prawa zneutralizował ją swoją własną bronią Brahmy. Ich pojedynek wywoływał powszechny aplauz. Drona widząc, że nie może pokonać Judhiszthiry skierował swą boską broń Wajawję przeciw oddziałom króla Drupady. Dziesiątkowani przez tę broń Pańcalowie zaczęli w panice uciekać. Ardżuna i Bhima próbując ich zatrzymać zostali zaatakowani przez ogromne siły twych synów prowadzone przez Aśwatthamana. Bhima walcząc po prawej stronie, a Ardżuna po lewej stawili im zaciekły opór. Na pomoc im ruszyły oddziały Kaikejów, Śrindżajów, Pańcalów i Matsjów. W końcu militarne siły twych synów dziesiątkowane przez siły Pandawów i pokonane przez noc i senność zaczęły się załamywać i uciekać. Drona i jego syn mimo usilnych starań nie mogli ich zatrzymać”.

 

5. Satjaki zabija Somadattę, ojca Bhuriśrawasa

 

Sandżaja kontynuował: „O królu, tymczasem Satjaki dostrzegł ponownie ojca Bhuriśrawasa, Somadattę, potrząsającego swym potężnym łukiem i rzekł do swego woźnicy: ‘O Suta, prowadź konie w kierunku Somadatty. Nie zaprzestanę dziś walki, zanim go nie zabiję’. Somadatta widząc zbliżającego się do niego Satjaki ruszył mu naprzeciw przykrywając go chmurą strzał. Satjaki odpowiedział deszczem swych ostrzy. Nie przerywając walki ranili się nawzajem dziesiątkami strzał. Zalani krwią ze swych ran rzucali na siebie wściekłe spojrzenia. Ze strzałami tkwiącymi w ich ciałach wyglądali jak dwa jeżozwierze. Poprzebijani strzałami ze złotymi lotkami wyglądali jak dwa potężne drzewa pokryte świetlikami lub jak dwa wściekłe słonie ozdobione pochodniami.

Somadatta nałożywszy na swój łuk strzałę o głowicy w kształcie półksiężyca zniszczył nią łuk Satjaki i wypuszczając swe następne strzały z ogromną prędkością przeszył go najpierw dwudziestoma pięcioma, a potem jeszcze dziesięcioma strzałami. Satjaki uchwycił nowy łuk i z wściekłością przeszył Somadattę pięcioma ostrzami, po czy śmiejąc się dziko uciął jego złoty proporzec. Rozgniewany Somadatta w rewanżu przeszył Satjaki dwudziestoma pięcioma strzałami. Satjaki w odpowiedzi złamał jego łuk i przeszył go setką celnych strzał ze złotymi lotkami. Somadatta uchwycił nowy łuk i zasypał Satjaki gradem strzał. Bhima wspierając Satjaki uderzył Somadattę dziesięcioma strzałami, a Somadatta w rewanżu uderzył go swymi licznymi ostrzami. Satjaki doprowadzony do wściekłości wycelował w pierś Somadatty swą straszliwą bron Parighę wyposażoną w złotą maczugę i groźną jak piorun, jednakże Somadatta złamał ją na połowę przy pomocy swej broni. Satjaki w rewanżu swą strzałą o szerokim ostrzu zniszczył łuk Somadatty, pięcioma strzałami zerwał skórzane ochraniacze z jego dłoni i czterema ostrzami zabił jego cztery ogiery. Następnie śmiejąc się dziko swą prostą strzałą uciął głowę jego woźnicy. W końcu nałożył na cięciwę swego łuku straszliwe ostrze o przeraźliwym blasku, zaopatrzone w złote lotki, naostrzone na kamieniu i nasycone tłuszczem. Lecąc w kierunku Somadatty z prędkością sokoła uderzyło go z ogromną siłą w pierś pozbawiając go życia”.


6. Słowniczek Mahabharaty