Uff ...  ... > 200!

 
 
 
 
TLVP
Home
 
 
 
 
Czytelnia
Book Nook
 
 
 
 
Mahabharata 80 (po polsku)
 
 
 
 
Mahabharata 82 (po polsku)
 
 
 
 
Downloaduj
Mahabharata
w formie PDF
 
 
 
 
Mahabharata Spis opowieści
 
 
 
 
“Good” Violence versus “Bad”
 
 
 
 
Hymny Rigwedy o stworzeniu świata
 
 
 
 
Napisz
do nas

Napisz do nas
Maha­bharata

Opowieść 81:

Gniew Ardżuny

 

opowiada

 

Barbara Mikołajew­ska

 

na podstawie fragmentów Mahābharāta,

Drona Parva, Abhimanyu-Vadha Parva, Sections LXXII-LXXXIV,

w angielskim tłumaczeniu z sanskrytu Kisari Mohan Ganguli,

URL: http://www.sacred-texts.com​/hin​/m06​/index.htm


Wydanie I internetowe (poprawione)

Copyright © 2009 by B. Mikołajewska
Wszelkie prawa zastrzeżone
Porada techniczna i edytorska: F.E.J. Linton

The Lintons’ Video Press
New Haven, CT
06511 USA


e-mail inquiries: tlvpress @ yahoo . com

 

Spis treści

 

1. Ardżuna opłakuje śmierć swego syna Abhimanju

2. Ardżuna przysięga śmierć królowi Dżajadracie, który zatrzymując Pandawów umożliwił Kaurawom zabicie Abhimanju

3. Król Dżajadratha prosi Durjodhanę o ochronę przed Ardżuną

4. Kryszna gani Ardżunę z powodu jego przysięgi bez konsultacji z nim

5. Bogowie są zaniepokojeni gniewem Nary (Ardżuny) i Narajany (Kryszny)

6. Kryszna próbuje ukoić ból matki i żony Abhimanju spowodowany jego śmiercią

7. Kryszna sam przygotowuje się do walki na wypadek, gdyby Ardżuna nie zdołał zrealizować swej przysięgi

8. Ardżuna we śnie oddaje cześć Śiwie i otrzymuje obietnicę zrealizowania swego ślubu

9. Kryszna ucisza niepokój Judhiszthiry, obiecując, że Ardżuna zdoła zrealizować swą przysięgę i zabije Dżajadrathę

10. Słowniczek Mahabharaty




Ardżuna wkrótce odzyskał zmysły, zerwał się na równe nogi i ze łzami w oczach ściskając dłonie w pięści i rzucając wokół spojrzenia jak szaleniec, zawołał: „O bracia, przysięgam, że jutro, zanim zajdzie słońce, pozbawię życia króla Dżajadrathę! ... To on bowiem zatrzymując swymi strzałami nasze armie spowodował śmierć mego syna. Jutro go zabiję! Swymi strzałami zniszczę każdego, kto będzie go ochraniał. ...

O bracia, słuchajcie mnie, jeżeli nie dotrzymam mej przysięgi i nie zabiję go, zanim zajdzie słońce, rzucę się w płomienie rozpalonego ognia!”

(Mahābharāta, Drona Parva, Section LXXIII)




1. Ardżuna opłakuje śmierć swego syna Abhimanju

 

Sandżaja rzekł do króla Dhritarasztry: „O królu, słońce już dawno zaszło kończąc trzynasty dzień bitwy i skłaniając zwaśnione strony do wycofania się do swych obozów. W końcu również Ardżuna po pokonaniu wielu wyzywających go do walki Samsaptaków pognał swe konie w kierunku obozu. Choć wracał zwycięski, zawładnął nim przeraźliwy niepokój. Rzekł do Kryszny głosem przerywanym łkaniem: ‘O Kryszna, w czasie naszej nieobecności musiało wydarzyć się coś strasznego. Moje serce drży z niepokoju, a mowa załamuje się. Widzę wszędzie złe znaki i ledwo trzymam się na nogach. Nie mogę się uwolnić od poczucia nieszczęścia. Powiedz mi, czyżby mój najstarszy brat Judhiszthira dostał się w ręce wroga?’

Kryszna odpowiedział: ‘O Ardżuna, nie opłakuj Judhiszthiry, bo naszemu wrogowi nie udało się go porwać. Odczuwane przez ciebie zło ma inne źródło’.

Ardżuna rzekł: ‘O Kryszna, cały nasz obóz jest pogrążony w ciszy i smutku. Nie słyszę ani tryumfalnych dźwięków trąb, bębnów i konch, ani słodkich dźwięków sitar. Nie słyszę także dobrze wróżących śpiewów i recytacji wędrownych poetów. Wojownicy siedzą ze spuszczonymi głowami i nie witają mnie opowieściami o swych bohaterskich czynach. Widząc ich pogrążonych w smutku nie znajduję spokoju. Gdzie podziewa się mój syn Abhimanju, który razem ze swymi braćmi witał mnie zawsze z uśmiechem, gdy powracałem z pola bitwy?’

Ardżuna zbliżył sie do swych braci i rzekł: ‘O bracia, nie widzę wśród was mego syna, a wy sami siedzicie z pobladłymi twarzami. Dlaczego mnie on nie wita? Drona uformował dzisiaj swe wojska w formację koła. Nikt spośród was poza nim nie potrafił wedrzeć się do jej środka, jednakże nawet on nie wiedział jak się z niej wydostać. Czyżbyście skłonili go do tego desperackiego czynu? Czyżby po złamaniu formacji wroga i zabiciu wielu zastał w końcu sam zabity? Powiedzcie mi, czyżby on, który jest równy potęgą młodszemu bratu Indry (Wisznu) padł na polu bitewnym pod naporem wroga? Jakiż wojownik ogłupiony przez samą śmierć ośmielił się zabić mojego syna, który jest również synem siostry Kryszny, faworytem Draupadi i ukochanym wnukiem Kunti?

Słyszę tryumfalne okrzyki dochodzące z obozu Kaurawów. Słyszę też, jak walczący po naszej stronie szlachetny Jujutsu sam pogrążony w głębokim smutku krzyczy do synów Dhritarasztry: «O niegodziwi bracia, wasza radość jest przedwczesna! Nie mogąc zabić Ardżuny, zabiliście jego syna. Bójcie się gniewu Ardżuny i Kryszny! Cieszycie się, gdy powinniście płakać. Już wkrótce skosztujecie gorzkiego owocu swego czynu. Popełniliście haniebną zbrodnię. Już niedługo zrodzi ona swój owoc!»’

O bracia, powiedzcie mi, jak zginął ten młodzieniec o oczach gazeli, czarnych lokach, słodkiej mowie i ciepłym uśmiechu, wielkiej odwadze i energii, wysoki jak drzewo Śala, spokojny, posłuszny, zachowujący się jak dorosły, choć jeszcze dziecko, pozbawiony pychy, szczodry dla tych, którzy są mu oddani, samo-kontrolujący się, niezdolny do rzeczy małych, wdzięczny i mądry. Nawet bogowie nie dorównywali mu pięknością. Znał dobrze wojenne rzemiosło i budził strach we wrogu. Walczył uczciwie, pragnąc zwycięstwa swych ojców. Swą odwagą, zdolnością uczenia się i godnością dorównywał samemu Krysznie i był wojownikiem lepszym ode mnie o statusie ati-rathy. Choć przywykł do największych luksusów i zasługuje na najmiększe łoże, śpi dzisiaj na gołej ziemi, jakby nie było nikogo, kto mógłby się o niego zatroszczyć. Zamiast pięknych służących usługują mu złowróżbne szakale i zamiast pieśni wędrownych poetów budzi go wycie drapieżników, a jego piękną twarz zabrudza unoszący się nad polem bitewnym kurz. Pozbawiony widoku jego pięknej twarzy i dźwięku jego melodyjnego głosu nigdy nie zaznam spokoju. Nie mogąc go zobaczyć, sam udam się do królestwa boga umarłych Jamy.

O synu, okrutna śmierć zabrała cię, zanim zdołałem nasycić się twoim widokiem. Rozświetlasz dziś swą wspaniałością królestwo boga umarłych, gdzie Jama, Waruna, Kubera i Indra witają cię z honorami jak oczekiwanego gościa. Moje serce musi być z kamienia, skoro nie pęka na myśl o tym, że już cię więcej nie zobaczę. Walcząc sam jeden z niezmierzonym tłumem najprzedniejszych wojowników czekałeś zapewne na to, że przyjdę ci z pomocą.

Jakże Drona, Krypa i Karna ośmielili się zabić swymi strzałami tego młodzieńca, chłopca jeszcze, siostrzeńca samego Kryszny? Jak zdołam spojrzeć w oczy jego matce Subhadrze? Jak zdołam osuszyć łzy Draupadi?’

Zwracając się do Kryszny, Ardżuna rzekł: ‘O Kryszna, dlaczego nie powiedziałeś mi o samotnej walce Abhimanju w czasie, gdy walczyłem z Samsaptakami? Ruszyłbym mu na pomoc i zniszczyłbym mymi strzałami tych wojowników o okrutnych sercach!’

Kryszna patrząc na Ardżunę opłakującego śmierć swego syna rzekł: ‘O Ardżuna, nie daj się pokonać żalowi. Abhimanju szedł do końca ścieżką odważnych, nie wycofujących się z walki herosów, których zawodem jest bitwa. Taka jest droga tych, którzy urodzili się w kaście wojowników (kszatrijów). Ich zadania zostały im przydzielone przez tego, kto ukrywa się za świętymi wersetami Wed. Idąc wyznaczoną mu drogą dotarł do miejsca zarezerwowanego wyłącznie dla sprawiedliwych. Walcząc do ostatniej kropli krwi, zginął bohaterską śmiercią, o której marzą wszyscy herosi. Taką właśnie śmiercią wojownik gromadzi swe największe zasługi. Wiedząc o tym, ukój żal swych braci’.

Ardżuna nie mogąc stłumić swego łkania rzekł do swych braci: ‘O bracia, opowiedzcie mi o śmierci mojego syna. Jesteście wszyscy znakomitymi i doświadczonymi wojownikami. Jak to więc możliwe, że mój syn Abhimanju mając was za obrońców został zabity przez wroga? Sam bym go ochraniał, gdybym wiedział, że wielkie armie Pandawów i Pańcalów nie zdołają go ochronić! Jakże mógł on zostać zabity, skoro wy trzymaliście w dłoniach swe łuki i staliście na swych rydwanach? Musicie być chyba pozbawieni męskości i odwagi, skoro dopuściliście do tego, że na waszych oczach wróg zdołał go zabić! Potępiam się za to, że nie wiedząc jak jesteście słabi, tchórzliwi i niezdecydowani, oddaliłem się od was, aby walczyć z Samsaptakami! Wasze herby, broń i odważna mowa muszą być jedynie dekoracją, skoro nie zdołaliście ochronić jego życia!’

Ardżuna trzymając w dłoniach swój miecz i łuk usiadł zrozpaczony na ziemi głośno wzdychając. W swym gniewie i rozpaczy był jak sam Niszczyciel i nikt z obecnych poza Kryszną i Judhiszthirą nie śmiał na niego spojrzeć i wyrzec jednego słowa.

 

2. Ardżuna przysięga śmierć królowi Dżajadracie, który zatrzymując Pandawów umożliwił Kaurawom zabicie Abhimanju

 

Judhiszthira rzekł: ‘O bracie, posłuchaj moich słów. Gdy ty sam ruszyłeś do walki z Samsaptakami odciągany przez nich w odległy od nas kraniec pola bitewnego, Drona uformował swe wojska w przeraźliwą formację koła i ruszył przeciw nam do ataku planując pojmać mnie w niewolę. Nie wiedząc jak złamać ich szeregi nie potrafiliśmy stawić im skutecznego oporu. Jedynie twój syn Abhimanju wiedział, jak wedrzeć się do środka formacji wroga i wszyscy razem zwróciliśmy się do niego z prośbą o ratunek. Heroiczny Abhimanju, posłuszny nam tak jak wysokiej rasy koń jest posłuszny swemu jeźdźcowi, wziął na siebie cały ten ciężar nie zważając na to, czy zdoła go unieść. Wyposażony w tę samą co ty energię i wspomagany otrzymaną od ciebie wiedzą przedarł się przez formację wroga. My sami na czele naszych wojsk podążaliśmy za nim chcąc włamać się do środka formacji wroga tą samą ścieżką, którą on dla nas wyciął. W naszym ruchu zatrzymał nas nagle król Dżajadratha, dzięki darowi otrzymanemu od boga Śiwy. Gdy walczyliśmy z nim zalewając go swymi strzałami, utworzone przez Dronę koło zamknęło się za Abhimanju uniemożliwiając mu ucieczkę. Zanim wróg zdołał pozbawić go ostatniego oddechu, zabił tysiące żołnierzy, tysiące koni i słoni i zniszczył tysiące rydwanów. Sześciu wojowników—Drona, Aśwatthaman, Krypa, Karna, Durjodhana i Kritawarman—otoczyło go ze wszystkich stron i wspólnymi siłami pozbawiło go jego broni i rydwanu. Ostateczny zdradziecki cios zadał mu swą maczugą syn Duhśasany’.

Ardżuna szlochając ‘O mój synu!’ upadł na ziemię przeszyty straszliwym bólem. Wojownicy Pandawów otoczyli go dzieląc z nim jego ból. Ardżuna wkrótce odzyskał zmysły, zerwał się na równe nogi i ze łzami w oczach, ściskając dłonie w pięści i rzucając wokół spojrzenia jak szaleniec, zawołał: ‘O bracia, przysięgam, że jutro, zanim zajdzie słońce, pozbawię życia króla Dżajadrathę! Uratuje swe życie tylko wówczas, gdy ze strachu przede mną porzuci Kaurawów lub poprosi mnie, Krysznę lub Judhiszthirę o ochronę. To on bowiem zatrzymując nasze armie spowodował śmierć mego syna. Jutro go zabiję! Zniszczę swymi strzałami każdego, kto będzie go ochraniał. Niech zamkną się przede mną na zawsze bramy niebiańskich regionów dostępne jedynie dla największych herosów i niech udam się tam, gdzie przebywają najgorsi zbrodniarze, jeżeli nie zrealizuję mej przysięgi!

O bracia, słuchajcie mnie, jeżeli nie dotrzymam mej przysięgi i nie zabiję króla Dżajadrathy, zanim jutro zajdzie słońce, rzucę się w płomienie rozpalonego ognia! Nikt nie zdoła obronić go przede mną. Utnę mu głowę mymi strzałami, choćby nawet schował się przede mną w niebie, piekle lub też w królestwie dajtjów’.

Kryszna słysząc słowa tej strasznej przysięgi zadął w swą konchę Pańcadżanję. Zawtórowała mu koncha Ardżuny Dewadatta jak i tysiące muzycznych instrumentów. Od ich dźwięku zadrżał cały wszechświat zwiastując zbliżający się koniec eonu”.

 

3. Król Dżajadratha prosi Durjodhanę o ochronę przed Ardżuną

 

Sandżaja kontynuował: „O królu, szpiedzy Durjodhany pospieszyli do króla Dżajadrathy, aby donieść mu o przysiędze Ardżuny. Dżajadratha tonąc w bezdennym oceanie poczucia nieszczęścia powstał powoli ze swego tronu i po namyśle udał się przed oblicze zgromadzonych wokół Durjodhany wojowników. Śmiertelnie przerażony przysięgą Ardżuny i głęboko zawstydzony rzekł: ‘O Durjodhana, ten niegodziwiec Ardżuna doprowadzony do wściekłości z powodu śmierci swego syna przysiągł mi śmierć. Pozwól mi opuścić twój obóz i schronić się w moim pałacu, gdyż boję się o swoje życie. Wszyscy razem potraficie ochronić nawet tego, kto znalazł się już w sidłach Jamy, lecz któż potrafi mnie obronić, gdy znajdę się z Ardżuną sam na sam?

Pandawowie biją w bębny i dmą w swe konchy. Dochodzące z ich obozu okrzyki radości wywołane przysięgą Ardżuny budzą we mnie straszliwy lęk. Cały drżę jak ktoś, kto znalazł się na progu śmierci. Pozwól mi schronić się w moim pałacu, bowiem nikt wśród ludzi, bogów, demonów i gandharwów nie potrafi powstrzymać Ardżuny w realizacji jego przysięgi! Pozwól mi się ukryć, aby Pandawowie nie mogli mnie odnaleźć’.

Durjodhana, który zawsze miał na uwadze wyłącznie własny interes, rzekł: ‘O Dżajadratha, ucisz gorączkę swego serca. Któż odważy się ciebie zaatakować, gdy będziesz otoczony i ochraniany przez moich największych wojowników. Ja sam, Drona, Krypa, Karna jak i inni królowie prowadzący za sobą swe oddziały otoczą cię ze wszystkich stron. Moje jedenaście armii będzie cię ochraniać! Poza tym ty sam jesteś jednym z najodważniejszych wojowników godnym mojego podziwu. Jakże będąc tym, kim jesteś, możesz dać się pokonać lękowi?’

Uspakajany w ten sposób król Dżajadratha udał się razem z Durjodhaną do namiotu bramina Drony. Dotykając z szacunkiem jego stóp zapytał z pokorą: ‘O nauczycielu wszystkich wojowników, powiedz mi, czy różnię się od Ardżuny zdolnością trafiania do celu, zręcznością dłoni i siłą uderzenia? Chcę zrozumieć, na czym polega różnica w naszych  umiejętnościach łuczniczych?’

Drona rzekł: ‘O Dżajadratha, dorównujesz Ardżunie zdolnością trafiania do celu, zręcznością dłoni i siłą uderzenia. Ardżuna przewyższa cię jednak z powodu ćwiczenia jogi i konieczności radzenia sobie z napotykanymi na swej drodze trudnościami. Opanuj jednakże swój lęk przed jego strzałami, gdyż ja sam będę cię przed nimi ochraniał, a nawet bogowie nie potrafią pokonać tego, kto jest ochraniany przeze mnie. Uformuję nasze wojska w formację, której nie zdoła złamać nawet Ardżuna. Pozbądź się swego lęku i realizuj swe obowiązki wojownika idąc śladami swych ojców i dziadów. Studiowałeś Wedy, składałeś ofiary i wlewałeś do ognia oczyszczone masło i śmierć nie powinna wzbudzać w tobie lęku, gdyż to dzięki heroicznej śmierci zdobędziesz najwyższe światy przeznaczone dla herosów. Nie zapominaj o tym, że wszyscy jesteśmy śmiertelnikami, a śmiertelnicy żyją krótko. Każdy z nas jest zabijany po kolei przez wszechpotężny Czas i udaje się do zaświatów niosąc tam ze sobą swe uczynki. Idąc ścieżką Prawa swej własnej kasty zdobędziesz te same najwyższe regiony, które asceci zdobywają swymi umartwieniami’.

Słowa bramina Drony oczyściły serce króla Dżajadrathy z lęku przed śmiercią od strzał Ardżuny i mentalnie gotowy do walki czekał z radością na nadejście świtu”.

 

4. Kryszna gani Ardżunę z powodu jego przysięgi bez konsultacji z nim

 

Sandżaja kontynuował: „O królu, Kryszna słysząc straszliwą przysięgę Ardżuny rzekł: ‘O Ardżuna, za zgodą swych braci, lecz bez konsultacji ze mną, przysiągłeś, że przed zachodem słońca zabijesz króla Dżajadrathę. Zachowałeś się nieroztropnie i z młodzieńczą brawurą. Wziąłeś na swe barki ogromny ciężar bez zaciągnięcia u mnie rady. Narażasz nas na to, że staniemy się pośmiewiskiem dla wszystkich herosów. Szpiedzy Durjodhany donieśli już Kaurawom o twej przysiędze i podjęto odpowiednie przygotowania, aby ochraniać Dżajadrathę przed twymi strzałami. Drona planuje uformować swe wojska w połowie w formację Sakata w kształcie rydwanu i w połowie w formację o kształcie lotosu. Pośrodku liści lotosu będą szeregi uformowane w kształcie ostrej igły. Na straży przedniej stanie Karna, Bhuriśrawas, Aśwatthaman, Wriszasena, Krypa i król Madrasu Śalja. Król Dżajadratha ochraniany przez uformowane w ten sposób wojska będzie trudny do pokonania. Nie zdołasz się do niego przedrzeć bez pokonania najpierw tych sześciu wielkich wojowników. Pomyśl o odwadze każdego z nich osobna, a co dopiero gdy połączą razem swe siły.

Ardżuna rzekł: ‘O Kryszna, nawet połączona siła tych sześciu wojowników nie jest równa połowie mojej energii! Zobaczysz jak pobawię ich jutro ich broni i ruszę wprost przeciw Dżajadracie i na oczach Drony i jego ludzi utnę mu głowę moją celną strzałą wywołując tym ich lament. Nikt i nic nie zdoła obronić Dżajadrathy przed moją śmiertelną strzałą. Na samym początku wyzwę do walki Dronę, który stał się obrońcą tego nikczemnika, a następnie po zniszczeniu calej straży przedniej ruszę w jego kierunku. Na własne oczy zobaczysz ich jutro powalonych na ziemię przez moje strzały o mocy pioruna. Użyję przeciw nim mej niebiańskiej broni, którą uzyskałem od Jamy, Waruny, Kubery, Indry, Rudry i Brahmy! Sam zobaczysz tego łajdaka Dżajadrathę przeszytego moimi strzałami i ziemię usianą królewskimi głowami obciętymi moimi ostrzami. Jutro wytnę w pień wszystkich moich wrogów sprawiając tym radość moim przyjaciołom i bestiom żerującym po polu bitewnym. Durjodhana patrząc na mnie zrozumie, że w całym wszechświecie nie ma lepszego ode mnie łucznika.

O Kryszna, ja sam jestem niebiańskim wojownikiem uzbrojonym w mój niebiański łuk Gandiwę i mam ciebie za swego woźnicę! Dlaczego więc sądzisz, że nie zdołam pokonać mego wroga? Dzięki twej łasce mogę osiągnąć w tej bitwie to, co nieosiągalne. Dlaczego znając moją potęgę robisz mi wyrzuty? Wiesz przecież, że zawsze dotrzymuję danego słowa. Czyż nie lekceważysz potęgi mojej broni? Czyż nie lekceważysz potęgi mego łuku? Czyż nie lekceważysz siły moich ramion? O Kryszna, nie lekceważ potęgi Ardżuny! Skoro przysiągłem mu śmierć, uważaj Dżajadrathę już za martwego! Albo go zabiję, albo sam zginę! Tak jak w braminie mieszka Prawda, w sprawiedliwym pokora, w ofierze dobrobyt, tak w Narajanie i Narze mieszka zwycięstwo!’

Ardżuna dodał głębokim głosem: ‘O Kryszna, wyposaż odpowiednio mój rydwan i przygotuj do walki, zanim wzejdzie słońce, bo jutro czeka nas walka na śmierć i życie!’ ”

 

5. Bogowie są zaniepokojeni gniewem Nary (Ardżuny) i Narajany (Kryszny)

 

Sandżaja kontynuował: „O królu, pogrążeni w smutku i ciężko wzdychając Ardżuna i Kryszna długo nie mogli zmrużyć tej nocy oka. Widząc gniew Nary (Ardżuny) i Narajany (Kryszny) bogowie razem z Indrą zaczęli odczuwać silny niepokój myśląc ze zgrozą: ‘Co z tego wyniknie?’ Zaczęły się pojawiać złowróżbne znaki. Zewsząd wiały suche, wróżące nieszczęście wiatry. Na tarczy słonecznej dał się dostrzec pozbawiony głowy tułów i maczuga. Choć niebo było bezchmurne i czyste, przecinały je błyskawice i towarzyszyły im grzmoty. Cała ziemia drżała. Wylewały morza, a wody rzek płynęły w przeciwnym kierunku. Wargi zwierząt bojowych i ich jeźdźców bezwolnie drżały, a buszujące po polu bitewnym żywiące się padliną bestie krzyczały zapowiadając nieszczęście”.

 

6. Kryszna próbuje ukoić ból matki i żony Abhimanju spowodowany jego śmiercią

 

Sandżaja kontynuował: „O królu, Ardżuna rzekł do Kryszny: ‘O Kryszna, udaj się do namiotów kobiet do swej siostry Subhadry i jej synowej Uttary i wypowiadając do nich słowa Prawdy spróbuj ukoić ich ból’.

Kryszna zastał Subhadrę pogrążoną we łzach opłakującą śmierć swego syna. Rzekł: ‘O żono i matko wojownika, ucisz swój żal. Czas włada życiem wszystkich żywych istot. Twój syn umarł bohaterską śmiercią godną wojownika, o której marzą wszyscy herosi. Po zabiciu ogromnej ilości wroga udał się do miejsca wiecznej szczęśliwości, gdzie docierają jedynie sprawiedliwi, realizjąc w ten sposób najwyższy cel. Ten nędznik Dżajadratha, król Sindhów, który jest odpowiedzialny za zabicie twego syna, jutro, zanim zajdzie słońce, spożyje owoc swego podłego czynu. Nie uniknie on śmierci z rąk Ardżuny i swą śmiercią na polu bitewnym otworzy dla siebie drzwi do świata Indry. Ardżuna zrealizuje swą przysięgę, choćby Dżajadratha wezwał na pomoc wszystkich ludzi, bogów i demonów i wszystkie węże! Inaczej być nie może’.

Subhadra jednak nie mogła powstrzymać łez. Lamentowała: ‘O mój nieszczęsny synu! Swą odwagą dorównywałeś swemu ojcu. Opuściłeś nas ginąc na polu bitewnym w walce. Twoją piękną twarz pokrył kurz bitewny. Choć przywykłeś do jedwabnej pościeli, dziś śpisz na gołej ziemi z ciałem przykrytym strzałami. Choć przywykłeś do towarzystwa pięknych kobiet, przebywasz dziś w towarzystwie szakali. Choć witano cię zawsze pochwalnymi hymnami, dziś wita cię jedynie wycie bestii żywiących się padliną. Któż zdołał cię zabić, choć miałeś Pandawów i Pańcalów za swych obrońców? Pozbawiona twego widoku sama udam się królestwa boga umarłych Jamy. Kiedy znowu cię zobaczę? Bez ciebie ziemia jest smutna i pusta. Jesteś dla mnie jak utracony skarb. Wszystko co ziemskie jest nietrwałe jak bańka mydlana. Jak zdołam rozproszyć żałość twej młodej żony Uttary? O synu, jakże wróg mogł pokonać ciebie, syna Ardżuny i siostry Kryszny będącego wojownikiem o statusie ati-rathy. Jakże trudno zrozumieć Niszczyciela, skoro ty, który miałeś za obrońcę samego Krysznę, zostałeś zabity, jakby nie było nikogo, kto mógłby cię bronić. Niech twa heroiczna dusza uda się do wiecznych regionów dostępnych tylko dla sprawiedliwych!’

Do jej lamentów dołączyły przybyłe do jej pokojów Draupadi i żona Abhimanju Uttara. Pokonane przez swe łzy i smutek, ze złamanym sercem padły omdlałe na posadzkę. Kryszna ocucił je spryskując je wodą i rzekł: ‘O królewskie kobiety, opanujcie swój żal. Wielki wojownik Abhimanju zrealizował najbardziej chwalebny cel. Oby wszyscy inni mężczyźni z naszego rodu zdołali osiągnąć to, co on’.

Kryszna ukoiwszy swymi słowami ból opłakujących śmierć Abhimanju kobiet, powrócił do obozu Pandawów. Pożegnał na noc wszystkich królów i przyjaciół i wszedł do prywatnych komnat w namiocie Ardżuny”.

 

7. Kryszna sam przygotowuje się do walki na wypadek, gdyby Ardżuna nie zdołał zrealizować swej przysięgi

 

Sandżaja kontynuował: „O królu, Kryszna dotknął wody i przygotował dla Ardżuny łoże z trawy kuśa w kolorze lapis lazuri. Obok łoża położył jego broń, którą skropił perfumami, ozdobił girlandami ze świeżych kwiatów i innymi dobrze wróżącymi przedmiotami. Ardżuna również dotknął wody. Pokorni i łagodni służący przynieśli produkty ofiarne potrzebne dla wykonania codziennego rytuału ofiarnego ku czci boga Śiwy. Ardżuna skropił Krysznę perfumami, ozdobił girlandami i uczcił Śiwę wieczorną ofiarą.

Kryszna rzekł do Ardżuny: ‘O Ardżuna, ułóż się na swym łożu i odpocznij przed następnym ciężkim dniem’.

Po pożegnaniu Ardżuny na noc, Kryszna udał się do swych namiotów mając u boku swego własnego woźnicę Darukę. Leżąc na swym białym łożu rozmyślał nad jutrzejszym dniem i zastanawiał się na tym, w jaki sposób uciszyć gniew Ardżuny, wzmocnić jego odwagę i splendor. Pogrążył się w jodze i medytacjach.

Tymczasem w obozie Pandawów nikt nie mógł zasnąć. Z niepokojem rozmyślano nad tym, czy Ardżuna zdoła zrealizować swą straszliwą przysięgę uczynioną w gniewie i czy zdoła zabić króla Dżajadrathę, zanim zajdzie słońce. Mówiono: ‘Ardżuna musi zabić Dżajadrathę, bo jeżeli tego nie uczyni, rzuci się w rozpalony ogień, wówczas bez Ardżuny Król Prawa nie zdoła pokonać Kaurawów i odzyskać swego utraconego królestwa. Ardżuna musi go zabić wspomagany przez owoc swej pobożności’.

Kryszna obudził się w środku nocy i pamiętając o przysiędze Ardżuny rzekł do swego woźnicy: ‘O Daruka, Ardżuna w gniewie i rozpaczy uczynił straszliwą przysięgę. Durjodhana uczyni wszystko, co w jego mocy, aby uniemożliwić mu jej realizację. Wszystkie jego armie uformowane do walki przez Dronę będą ochraniać Dżajadrathę. Ardżuna nie zdoła zabić kogoś, kto jest ochraniany przez samego Dronę. Muszę więc sam pomóc mu w zabiciu Dżajadrathy i uchronić go przed śmiercią w płomieniach ognia. Ardżuna jest mi droższy od wszystkich mych żon i krewnych. Nie potrafiłbym nawet przez chwilę spojrzeć na ziemię pozbawioną Ardżuny! W obronie jego życia dzięki mej sile zniszczę wszystkich Karawów. Zabiję Karnę i Durjodhanę. Jutro wszystkie trzy światy ujrzą moją potęgę, której użyję w obronie jego życia. Zniszczę ich wszystkich moim dyskiem. Jutro wszyscy poznają we mnie prawdziwego przyjaciela Ardżuny! Jego wrogowie są moimi wrogami, a jego przyjaciele są moimi przyjaciółmi. Ardżuna jest bowiem połową mnie samego.

Wyposaż więc mój niebiański rydwan ozdobiony proporcem z Garudą zgodnie z regułami wiedzy o walce i podążaj w nim za mną i Ardżuną. Umieść na nim moją boską maczugę Kaumodaki, włócznię, dysk, łuk i strzały, zaprzęgnij doń moje cztery ogiery ubrane w złotą zbroję. Będąc woźnicą Ardżuny dokonam wszelkich starań, aby pomóc mu w zrealizowaniu jego przysięgi, lecz gdy usłyszysz dźwięk mojej konchy Pańcadżanji przybądź’ natychmiast do mnie na moim rydwanie.

Daruka rzekł: ‘O Kryszna, ten kto ma ciebie za woźnicę, na pewno zwycięży. Uczynię jednakże, co każesz. Niech jutrzejszy dzień przyniesie Ardżunie zwycięstwo!’ ”

 

8. Ardżuna we śnie oddaje cześć Śiwie i otrzymuje obietnicę zrealizowania swego ślubu

 

Sandżaja kontynuował: „O królu, Ardżuna rozmyślając nad tym, jak zrealizować swą przysięgę, przypomniał sobie o mantrze, którą otrzymał niegdyś od Wjasy. Wkrótce zapadł w sen zagłębiony w myślach o Krysznie, który ukazał się przed nim we śnie. Ardżuna powstał w swym śnie, aby go odpowiednio powitać. Kryszna rzekł: ‘O Ardżuna, nikt nie potrafi pokonać Czasu. Uwolnij się więc od swego smutku. Cóż ci z niego przyjdzie? Żal skłania osobę do zarzucenia wszelkiego wysiłku, osłabia ją i jest faktycznie jej wrogiem. Mędrzec nie powinien się mu poddawać, gdyż jest on przeszkodą w działaniu. Zamiast się w nim pogrążać, czyń to, co powinieneś uczynić’.

Ardżuna rzekł: ‘O Kryszna, źródłem mego smutku jest moja przysięga. Dzień jest tak krótki, a Kaurawowie uczynią wszystko, żeby ochraniać Dżajadrathę i uniemożliwić mi jej realizację. Jakże osoba taka jak ja będzie mogła wówczas dalej żyć?’

Kryszna dotknął wody i usiadł z twarzą skierowaną ku wschodowi. Mając na uwadze dobro Ardżuny rzekł: ‘O Ardżuna, przypomnij sobie o niezniszczalnej i najwyższej broni znanej pod nazwą Paśupata. To przy jej pomocy Najwyższy Bóg Śiwa zniszczył wszystkich dajtjów. Jeżeli pamiętasz jak jej użyć, użyj jej jutro przeciw królowi Dżajadracie. Jeżeli o tym zapomniałeś oddawaj w swym sercu cześć temu potężnemu bogowi, bądź jego wielbicielem i uzyskaj od niego ponownie znajomość tej broni’.

Ardżuna również dotknął wody, siadł z twarzą skierowaną ku wschodowi i całą swą myśl skupił na Śiwie. Ciągle śniąc zobaczył samego siebie podróżującego razem z Kryszną po przestworzach z szybkością myśli. Widział jak dotarli do stóp gór Himawat i Manimat odwiedzanych przez Siddhów. Kryszna trzymał go za lewe ramię. Następnie dotarli do Białej Góry znajdującej się na północy i odwiedzili ogrody Kubery. Patrzyli na świętą rzekę Ganges wypełnioną wodami. Wkrótce przybyli w region góry Mandary z jej licznymi złotymi i srebrnymi szczytami bogatymi w różne kruszce, zwierzynę i lecznicze zioła, pokrytymi wiecznie kwitnącymi i owocującymi drzewami, pustelniami ascetów i rozbrzmiewające dźwiękami boskiej muzyki. Włóczyli się jeszcze dalej po niebiosach, aż w końcu wylądowali na ziemi z szybkością strzały. Ardżuna zobaczył rozpaloną do czerwoności górę o splendorze konstelacji gwiezdnych lub ognia, a na jej samym szczycie dostrzegł Najwyższego Boga Śiwę w śnieżno-białym kolorze, z włosami związanymi w ciężki węzeł i trójzębem w dłoni praktykującego ascezę, od którego bił blask tysiąca słońc. Obok niego siedziała jego żona Parwati, a wokół nich zebrał się tłum różnych istot o niezwykłych formach. Muzycy śpiewali i grali na różnych instrumentach akompaniując tancerzom. Zewsząd dochodziły rozbawione śmiechy i okrzyki, a w powietrzu unosił się słodki zapach perfum. Riszi recytowali hymny wychwalając w nim tego boga uzbrojonego w swój łuk Pinaka, który jest obrońcą wszystkich żywych istot. Kryszna i Ardżuna pokłonili się przed nim aż do ziemi wypowiadając święte słowa Wed. I w ten sposób Kryszna—który sam będąc niestworzony stworzył deszcz i pierwotną substancję, z której zbudowana jest ziemia, który sam jest źródłem całego wszechświata, najwyższą przyczyną umysłu, przestrzenią, wiatrem i przyczyną wszystkich ciał niebieskich, Najwyższym Brahmanem widzianym przez joginów i ucieczką dla wszystkich tych, co znają święte pisma, gniewem spalającym wszystko na zakończenie eonu, Najwyższą Jaźnią, Indrą i Śiwą i źródłem wszelkich atrybutów, który stwarza i niszczy wszystkie istoty ruchome i nieruchome i któremu oddają cześć ludzie, bogowie i demony—szukał ochrony u Śiwy, który będąc sam niestworzony jest duszą wszystkich przyczyn i którego potrafią zobaczyć jedynie ludzie wiedzy pragnący dotrzeć do tego, co subtelne i duchowe. Ardżuna również bił pokłony przed tym bogiem, który był początkiem wszystkich żywych istot i przyczyną przeszłości, przyszłości i teraźniejszości.

Śiwa uśmiechnął się na widok Nary (Ardżuny) i Narajany (Kryszny) i rzekł: ‘O najlepsi wśród ludzi, witajcie. Powstańcie i odpocznijcie po długiej podróży. Jaki jest cel waszej wizyty? Czym was obdarować? Spełnię każdą waszą prośbę’.

Kryszna i Ardżuna powstali z ziemi i stojąc ze złożonymi dłońmi wychwalali Śiwę recytując hymny na jego cześć.

Ardżuna patrząc z zachwytem i uwielbieniem na Śiwę dostrzegł obok niego swe własne dary, którymi co wieczór obdarowywał Wasudewę. Oddając w swych myślach cześć zarówno Krysznie jak i Śiwie rzekł do Śiwy: ‘O Najwyższy Bogu, pragnę uzyskać od ciebie twą boską broń Paśupatę’. Śiwa rzekł do Kryszny i Ardżuny: ‘O najlepsi wśród ludzi, od dawna znam wasze życzenie i dam wam to, czego pragniecie. Niedaleko stąd znajduje się niebiańskie jezioro wypełnione eliksirem nieśmiertelności. Tam znajduje się mój łuk i strzały, przy pomocy których zniszczyłem niegdyś wszystkich wrogów bogów. Przynieście mi ten łuk z nałożoną nań strzałą’.

Ardżuna z Kryszną ruszyli bez lęku w kierunku tego niebiańskiego jeziora mając za towarzyszy tłumy żywych istot usługujących Śiwie. Gdy dotarli do brzegów jeziora o tafli wody jasnej jak tarcza słoneczna, dostrzegli, że w wodach ukrył się przeraźliwy wąż. Obok niego znajdował się jeszcze jeden straszny wąż o tysiącu głów plujących ogniem. Na ich widok Kryszna i Ardżuna dotknęli wody i stojąc przed nimi ze złożonymi dłońmi bili przed nimi pokłony oddając cześć Śiwie. Zbliżyli się do nich wypowiadając święte wersety Wed, wielbiąc w swych duszach i bijąc pokłony przed Rudrą. W rezultacie ich uwielbienia dla Śiwy te dwa przeraźliwe węże ukazały się przed nimi w formie łuku Śiwy i jego strzał. Ardżuna i Kryszna uchwycili je w swe dłonie i zanieśli je przed oblicze Śiwy. Na ich widok z jednej strony ciała Śiwy wyszedł Brahmaczarin (asceta) o smagłej twarzy, niebieskiej szyi, związanych w ciężki węzeł czerwonych włosach, który zdał się być ucieczką dla wszystkich ascetów. Przy akompaniamencie świętych sylab wypowiadanych przez Śiwę uchwycił łuk i założył nań strzałę naciągając cięciwę. Ardżuna obserwował go ucząc się od niego. Wypuszczona przez Brahmaczarina strzała powróciła do niebiańskiego jeziora. Gdy to się stało, do tego samego jeziora wrzucił on trzymany łuk. Ardżuna pamiętając o darze, który obiecał mu Śiwa i o tym, że ukazał się przed nim w jego własnej postaci, powtarzał w myśli swe pragnienie, aby zrealizować swą przysięgę. Zadowolony z niego Śiwa obiecał mu swą broń Paśupatę i zrealizowanie przysięgi. Otrzymawszy od Śiwy tę obietnicę Ardżuna, choć z włosami zjeżonymi ze zgrozy w wyniku tego spotkania z Najwyższym Bogiem, uznał już swój cel zabicia króla Dżajadrathy za zrealizowany.

Ardżuna i Kryszna raz jeszcze skłonili swe głowy przed Najwyższym Bogiem Śiwą oddając mu cześć i gdy pozwolił im odejść znaleźli się natychmiast z powrotem w obozie Pandawów z sercami wypełnionymi radością. Radość Indry (Ardżuny) i Wisznu (Kryszny) nie miała granic, gdyż otrzymali od samego Śiwy—zabójcy asurów—pozwolenie na zabicie króla Dżajadrathy”.

 

9. Kryszna ucisza niepokój Judhiszthiry, obiecując, że Ardżuna zdoła zrealizować swą przysięgę i zabije Dżajadrathę

 

Sandżaja kontynuował: „O królu, o poranku Judhiszthirę obudziły dźwięki różnych instrumentów akompaniujących tańcom i wychwalające go pieśni. Po rytualnej kąpieli, natarciu ciała pastą z drzewa sandałowego, ubrany w czystą szatę i ozdobiony girlandami ze świeżych kwiatów usiadł ze złożonymi dłońmi i twarzą zwróconą ku wschodowi, aby w swym umyśle oddać się modlitwie. Następnie pełen pokory wszedł do komnaty, gdzie płonął ogień ofiarny i wypowiadając święte sylaby oddał mu cześć karmiąc go kawałkami drewna i wlewając weń oczyszczone masło. Następnie wszedł do komnaty, w której przebywały tysiące oddających cześć słońcu braminów, którzy po zakończeniu porannej ofiary oczyścili swe ciała kąpielą. Wypowiadając święte słowa błogosławili Judhiszthirę, który obdarowywał ich miodem i oczyszczonym masłem, dobrze wróżącymi owocami, złotem, ogierami, kosztownym suknem i innymi prezentami. Okrążył ich pobożnie obdarowując ich również mlecznymi krowami z cielątkami o ozdobionych złotem rogach i srebrnych kopytach. Następnie po dotknięciu licznych dobrze wróżących przedmiotów udał się do innej komnaty, gdzie usiadł na wniesionym przez służących kosztownym tronie w kształcie koła wybijanym perłami i innymi drogimi kamieniami i przykrytym kosztownymi narzutami. Służący wnieśli następnie bogate ornamenty zdobiąc nimi jego ciało. Ochładzali go wachlarzami, a poeci śpiewali na jego cześć hymny pochwalne. Z dźwiękami ich pieśni mieszał się dochodzący z zewnątrz stukot kół rydwanów i końskich kopyt, ryk słoni, dźwięki bębnów i konch.

Stojący na straży służący ubrany w zbroję i z mieczem u boku oznajmił przybycie Kryszny. Judhiszthira kazał przygotować dla niego kosztowny tron i powitał go oddając mu cześć. Wasudewa odpowiedział mu równie serdecznie. Następnie przed obliczem Judhiszthiry stawiali się różni królowie i wojownicy zgodnie z hierarchicznym porządkiem i zajmowali przeznaczone dla nich miejsca. Judhiszthira rzekł do Kryszny: ‘O Bogu bogów. Narada opisywał ciebie jako najstarszego z riszich (Narajana), uzbrojonego w łuk Saranga i jako dawcę darów, który znajduje się ponad wszystkim. Opierając się na tobie szukamy zwycięstwa. Od ciebie zależy nasze szczęście i całe nasze istnienie. Obdarzasz swą łaską tych, którzy są tobie oddani. Miej nad nami litość i bądź dla nas łodzią w tym oceanie smutku i rozpaczy. Spraw, aby Ardżuna zrealizował swą przysięgę.

Kryszna odpowiedział głębokim głosem przywodzącym na myśl burzowe chmury: ‘O Królu Prawa, w całym wszechświecie nie ma łucznika lepszego od Ardżuny. Swą własną siłą pokona on swych wrogów. Ja sam będę mu w tym pomagał jako jego woźnica. Ardżuna swymi strzałami wyśle Dżajadrathę do królestwa boga umarłych Jamy, zanim zajdzie słońce pozostawiając jego ciało do pożarcia szakalom i innym bestiom żerującym na padlinie. Jeszcze dziś zginie on od strzał Ardżuny, choćby miał wszystkich bogów razem z Indrą za swych obrońców. Uwolnij się więc od smutku i gorączki swego serca. Ardżuna powróci zwycięski’.

Kryszna nie skończył jeszcze mówić, gdy do namiotu wszedł Ardżuna, aby pokłonić się przed Królem Prawa, zanim rozpocznie się walka. Judhiszthira wstał na jego widok, serdecznie go uściskał i pobłogosławił. Rzekł z uśmiechem: ‘O Ardżuna, twoja pewność siebie jak i słowa Kryszny wróżą twoje zwycięstwo’.

Ardżuna rzekł: ‘O królu, dziś w nocy dzięki łasce Kryszny doświadczyłem czegoś prawdziwie cudownego’, i opowiedział o swym spotkaniu z Śiwą. Słuchając jego słów wszyscy zaczęli bić pokłony oddając cześć Śiwie, po czym wszyscy na rozkaz Judhiszthiry opuścili jego namiot przygotowując się do rozpoczęcia walki.

Satjaki z Kryszną udali się do namiotu Ardżuny i w czasie gdy Ardżuna skupił się na modlitwie, Kryszna przygotował do walki jego rydwan. Ardżuna, zanim wsiadł do swego rydwanu uświęconego świętymi mantrami, okrążył go pobożnie przy akompaniamencie błogosławieństw braminów i ascetów. Zaraz po nim do jego rydwanu wsiedli Kryszna i Satjaki wyglądając jak bliźniacy Aświnowie, którzy swego czasu jechali na tym samym rydwanie co Indra udając się rytuał ofiarny króla Śarjatiego. Wędrowni poeci i muzycy witali ich dobrze wróżącymi pieśniami i hymnami życząc im zwycięstwa. Ochładzał ich dobrze wróżący wiatr wiejący w plecy jak i pojawiły się różne inne dobre znaki wróżące zwycięstwo.

Widząc te wszystkie znaki Ardżuna rzekł do swego ucznia: ‘O Satjaki, wszystko wróży dzisiaj moje zwycięstwo. Ruszę więc bez lęku przeciw królowi Dżajadracie, aby wyprawić go do królestwa boga umarłych Jamy. Zabicie go jest jednym z moich najważniejszych obowiązków. Innym moim obowiązkiem jest ochrona Judhiszthiry przed atakiem Drony. Zastąp mnie dzisiaj u boku Judhiszthiry i ochraniaj go. Dostarczysz mu ochrony równej mojej, nie znam bowiem nikogo, kto zdołałby cię pokonać. W walce jesteś równy Krysznie i nawet sam Indra nie zdołałby cię pokonać. Mając ciebie i Pradjumnę na straży Króla Prawa pozbędę się niepokoju i będę mógł skoncentrować całą mą uwagę na zabiciu Dżajadrathy’. Satjaki rzekł: ‘O Ardżuna, niech będzie tak jak sobie życzysz’. Wsiadł do swego rydwanu i ruszył w kierunku miejsca, gdzie stał Judhiszthira”.


10. Słowniczek Mahabharaty