Uff ...  ... > 200!

 
 
 
 
TLVP
Home
 
 
 
 
Czytelnia
Book Nook
 
 
 
 
Mahabharata 72 (po polsku)
 
 
 
 
Mahabharata 74 (po polsku)
 
 
 
 
Downloaduj
Mahabharata
w formie PDF
 
 
 
 
Mahabharata Spis opowieści
 
 
 
 
“Good” Violence versus “Bad”
 
 
 
 
Hymny Rigwedy o stworzeniu świata
 
 
 
 
Napisz
do nas

Napisz do nas
Maha­bharata

Opowieść 73:

Durjo­dhana próbuje skłonić Bhiszmę do zabicia Panda­wów i przynie­sienia mu zwy­cięstwa

 

opowiada

 

Barbara Mikołajew­ska

 

na podstawie fragmentów Mahābharāta,

Bhishma Parva, Sections LVI-LXVIII,

w angielskim tłumaczeniu z sanskrytu Kisari Mohan Ganguli,

URL: http://www.sacred-texts.com​/hin​/m06​/index.htm


Wydanie I internetowe (poprawione)

Copyright © 2008-9 by B. Mikołajewska
Wszelkie prawa zastrzeżone
Porada techniczna i edytorska: F.E.J. Linton

The Lintons’ Video Press
New Haven, CT
06511 USA


e-mail inquiries: tlvpress @ yahoo . com

 

Spis treści

 

1. Bhiszma wyjaśnia rozgniewanemu z powodu ucieczki swej armii Durjodhanie, że Pandawowie są nie do pokonania

2. Bhiszma realizuje swą obietnicę i rozgramia wojska Pandawów

3. Kryszna widząc ze Ardżuna z szacunku do Bhiszmy nie walczy z całą swą mocą sam chce zabić Kaurawów

4. Ardżuna powstrzymuje Krysznę i obiecując zrealizować swe przysięgi sam odpiera atak Kaurawów

5. Czwartego dnia bitwy Bhiszma kontynuuje atak na Ardżunę

6. Bhima sieje spustoszenie w armii Kaurawów szukając okazji, aby zabić Durjodhanę i jego braci

7. Bhiszma próbuje ponownie skłonić Durjodhanę do pokoju z Pandawami wskazując na znajdującego się po ich stronie Krysznę i jego boskość

8. Słowniczek Mahabharaty




Tysiące uciekających wojowników Kaurawów ściganych przez wojowników Pandawów zdołał dopiero zatrzymać Durjodhana. Rozgniewany rzekł do Bhiszmy: „O Bhiszma, jak to możliwe, aby moja armia uciekała przed atakiem Pandawów, skoro ty, Drona, Aśwatthaman i Krypa pozostajecie przy życiu i walczycie po mojej stronie! Jesteście przecież lepsi w operowaniu bronią od Pandawów. Musisz faworyzować Pandawów, skoro pozwalasz, aby moja armia ponosiła tak wielkie straty! Powinieneś poinformować mnie przed rozpoczęciem walki, że nie zamierzasz z nimi uczciwie walczyć. Zastanowiłbym się wówczas z Karną nad tym, co uczynić. Nie zasługuję na to, abyś teraz nagle pozostawiał mnie samemu sobie. Daj z siebie wszystko i walcz na swą miarę!”

Bhiszma roześmiał się i rzekł z gniewem: „O Durjodhana, mówiłem ci wielokrotnie, co jest dla ciebie korzystne. Pandawów nie potrafią pokonać w walce nawet bogowie z Indrą na czele! Nie porzucę jednak ścieżki wojownika i walcząc po twej stronie dam z siebie wszystko. Jeszcze dzisiaj na oczach wszystkich zatrzymam napór Pandawów”.

(Mahābharāta, Bhishma Parva, Section LVIII)




1. Bhiszma wyjaśnia rozgniewanemu z powodu ucieczki swej armii Durjodhanie, że Pandawowie są nie do pokonania

 

Sandżaja zachęcany przez niewidomego króla Dhritarasztrę opowiadał dalej: „O królu, gdy nadszedł poranek trzeciego dnia bitwy, Bhiszma wydał odpowiednie rozkazy, aby uformować wojska Kaurawów w formację wojenną znaną pod nazwą Garudy. Dziobem Garudy był sam Bhiszma, jego oczami bramin Drona i Kritawarman, a jego głową bramin Krypa i syn bramina Drony Aśwatthaman wspierani przez armie Trigartów, Kekajów i Watadhanów. Durjodhana ze swą armią tworzył ogon i tułów Garudy, a pozostałe armie Kaurawów tworzyły jego skrzydła.

Pandawowie z kolei utworzyli kontr-formację w kształcie pół-księżyca. Bhima otoczony przez licznych królów tworzył prawy róg księżyca, Dhrisztadjumna i Śikhandin z cała armią Pańcalów wypełniali jego środek. W jego centrum na czele dywizji jeźdźców na słoniach stał Judhiszthira. Lewy róg księżyca formował syn Bhimy Ghatotkaka z rakszasami. Tam również stał obrońca całego wszechświata, Ardżuna.

Wraz ze wschodem słońca te dwie przeciwstawne formacje zderzyły się ponownie przy akompaniamencie konch, bębnów i cymbałów. Ardżuna będąc jak sam Niszczyciel na zakończenie eonu zasypał swymi strzałami oddziały wroga powodując wielką rzeź i łamiąc ich szeregi. Kaurawowie bronili się zaciekle nie dając za wygraną. Z umysłami skoncentrowanymi wyłącznie na walce, pragnąc chwały i nie zważając na śmierć również złamali w wielu miejscach szeregi Pandawów. W końcu różne dywizje po obu stronach zmuszone do zmiany swych bojowych pozycji zaczęły się wycofywać. Powstał wielki chaos i trudno było odróżnić wroga od przyjaciela. Unoszący się z ziemi kurz zasłonił słońce i zaciemnił wszystkie kierunki. Żołnierze nie mogli się już rozpoznać po kolorach, hasłach, imionach i znakach plemiennych.

Oddziały Kaurawów prowadzone przez Dronę kontynuowały jednak walkę. Podobnie nie dały się załamać oddziały Pandawów ochraniane przez Ardżunę i Bhimę. Kawaleria walczyła z kawalerią krzyżując ze sobą swe miecze i lance. Wojownicy na rydwanach walczyli z wojownikami na rydwanach zasypując się deszczem strzał. Jeźdźcy na słoniach walczyli z jeźdźcami na słoniach. Piechota walczyła z piechotą zasypując się strzałami i walcząc wręcz przy użyciu krótkich bojowych toporów. Wkrótce jednak, gdy walka stawała się coraz bardziej zacięta, wojownicy na słoniach zaczęli zabijać się nawzajem z wojownikami na rydwanach, kawalerią i piechotą. Pole bitewne nasiąknięte krwią i pokryte ciałami zabitych ludzi, koni i słoni stało się zdradliwe jak bagno i równie trudne do przebycia. Góra pozbawionych tułowia głów i odciętych członków rosła wróżąc zniszczenie całego świata.

W czasie gdy Bhiszma, Drona, Dżajadratha, Wikarna i Śakuni próbowali łamać szeregi Pandawów, Bhima ze swym synem rakszasą Ghatotkaką, Satjakim, synami Draupadi i innymi dostarczającymi im ochrony królami zaczęli przedzierać się przez szeregi Kaurawów siejąc wśród nich spustoszenie jak bogowie wśród danawów i pokryci krwią wyglądali jak zasypane kwieciem drzewa Kinsuka. Do walki z Bhimą i rakszasami ruszył na czele licznych oddziałów Durjodhana, a ogromne siły Pandawów ruszyły przeciw Bhiszmie i Dronie. Przeciw licznym królom ruszył rozgniewany Ardżuna, a do walki z Śakunim skierowali się Abhimanju i Satjaki.

Kaurawowie otoczyli Ardżunę zwartym pierścieniem tysięcy rydwanów ostrzeliwując go ze wszystkich stron tysiącami strzał. Tłum liczny jak szarańcza, podniecony walką zarzucał jego rydwan lancami, maczugami, włóczniami i wojennymi toporami, lecz on opanowany i skupiony niszczył ten zalewający go deszcz różnej broni swymi ozdobionymi złotem strzałami. Bogowie, danawowie, gandharwowie i rakszasowie patrząc na nieziemską lekkość ręki Ardżuny pokrzykiwali z podziwu: ‘Wspaniale, wspaniale’.

Śakuni prowadząc za sobą liczne oddziały gandharwów otoczył ze wszystkich stron Satjaki i Abhimanju. Gandharwowie przy pomocy różnego rodzaju broni zniszczyli rydwan Satjaki, który porzucił go i wsiadł na rydwan Abhimanju. Dzieląc jeden rydwan obaj sieli spustoszenie w oddziałach gandharwów.

W tym samym czasie Bhiszma i Drona dziesiątkowali oddziały prowadzone przez Judhiszthirę zalewając je strzałami ozdobionymi piórami ptaka Kanki, na co Judhiszthira i jego bracia bliźniacy Nakula i Sahadewa odpowiedzieli wściekłym kontratakiem.

Bhima ze swym synem Ghatotkaką walczyli równie zaciekle z wrogiem. Przeciw nim ruszył Durjodhana atakując ich obu. Bhima uderzył Durjodhanę w pierś swą mściwą strzałą. Od siły jej uderzenia Durjodhana zachwiał się i omdlał. Jego woźnica natychmiast wywiózł go poza zasięg strzał. Oddziały Durjodhany bezlitośnie atakowane przez Bhimę i jego syna załamały się i zaczęły w popłochu uciekać. Bhima i Ghatotkaka nie zaprzestawali ścigania ich swymi strzałami. Oddziały Kaurawów prowadzone przez Bhiszmę i Dronę zaczęły również uciekać pod naciskiem strzał Dhrisztadjumny i Judhiszthiry, i Bhiszma i Drona nie mogli ich zatrzymać.

Tysiące uciekających wojowników Kaurawów ściganych przez wojowników Pandawów zdołał dopiero zatrzymać Durjodhana. Rozgniewany rzekł do Bhiszmy: ‘O Bhiszma, jak to możliwe, aby moja armia uciekała przed atakiem Pandawów, skoro ty, Drona, Aśwatthaman i Krypa pozostajecie przy życiu i walczycie po mojej stronie! Jesteście przecież lepsi w operowaniu bronią od Pandawów. Musisz faworyzować Pandawów, skoro pozwalasz, aby moja armia ponosiła tak wielkie straty! Powinieneś poinformować mnie przed rozpoczęciem walki, że nie zamierzasz z nimi uczciwie walczyć. Zastanowiłbym się wówczas z Karną nad tym, co uczynić. Nie zasługuję na to, abyś teraz nagle pozostawiał mnie samemu sobie. Daj z siebie wszystko i walcz na swą miarę!’

Bhiszma roześmiał się i rzekł z gniewem: ‘O Durjodhana, mówiłem ci wielokrotnie, co jest dla ciebie korzystne. Pandawów nie potrafią pokonać w walce nawet bogowie z Indrą na czele! Nie porzucę jednak ścieżki wojownika i walcząc po twej stronie dam z siebie wszystko. Jeszcze dzisiaj na oczach wszystkich zatrzymam napór Pandawów’.

Durjodhana zadowolony ze słów Bhiszmy rozkazał zadąć w konchy i uderzyć w bębny. Zawtórowały im konchy i bębny Pandawów czyniąc straszliwy hałas”.

 

2. Bhiszma realizuje swą obietnicę i rozgramia wojska Pandawów

 

Sandżaja kontynuował: „O królu, jeszcze tego samego dnia, gdy słońce przekroczyło południe, prawy Bhiszma chroniony przez potężne siły Kaurawów pognał swoje szybkie ogiery w kierunku Pandawów. Na nowo rozgorzała straszliwa walka. Brzęk cięciwy uderzającej o skórzane ochraniacze dłoni łuczników mieszał się z okrzykami nawołującymi do walki i szczękiem upadających na ziemię w śmiertelnych konwulsjach ciał odzianych w zbroje i odciętych głów w koronach i diademach, złamanych proporców i porzuconej broni. Kurukszetrę zalewała rzeka krwi płynąca prosto do pośmiertnego świata wypełniona martwymi ciałami ludzi, koni i słoni rozszarpywanymi przez głodne sępy. Nikt dotychczas nie widział bitwy równie przerażającej. Pole bitewne pokrywało tak wiele trupów, że trudno było się po nim poruszać. Niektórzy, choć śmiertelnie ranni, nie dawali za wygraną i kontynuowali atak na wroga. Jęki rannych mieszały się z buńczucznymi okrzykami nawołującymi do walki.

Bhiszma bez chwili przerwy wystrzeliwał ze swego łuku strzały groźne jak jad węża i jego łuk zadawał się być bez przerwy napięty. Kierując swe strzały we wszystkich kierunkach zdawał się tańczyć na swym rydwanie pustosząc oddziały Pandawów i sięgając wszędzie jak otaczający wszystko pierścień ognia. Dzięki swej magii zdawał się mnożyć w tysiącach kopii. W jednej chwili był widziany na wschodzie, a już w następnej na zachodzie, północy i południu. Nikt nie był w stanie na niego spojrzeć, gdyż zamiast niego widział jedynie nieprzerwany strumień jego strzał. Każda z jego strzał była celna trafiając w ciała ludzi, koni i słoni próbujących stawić mu opór. Jedną strzałą pozbawiał życia słonia i jego jeźdźców. Swymi strzałami obcinał głowy każdemu, kto się do niego zbliżył. Armia Judhiszthiry pod naporem wściekłego ataku Bhiszmy zaczęła w panice uciekać mimo obecności Ardżuny i Kryszny i pomimo heroicznych prób przywódców, aby ją zatrzymać.

Kryszna rzekł do Ardżuny: ‘O Ardżuna, rusz do pojedynku z Bhiszmą, zanim sam nie stracisz zmysłów. Przypomnij sobie, że w obecności wszystkich królów obiecałeś go zabić. Dotrzymaj słowa. Spójrz na swą rozproszoną armię i na tych wszystkich królów uciekających pod naporem strzał Bhiszmy, który jest dziś jak Niszczyciel Świata pożerający wszystko swymi szeroko otwartymi ustami. Uciekają przed nim jak stado antylop przed głodnym lwem zarażając się nawzajem swym strachem’.

Ardżuna odpowiedział: ‘O Kryszna, niech tak się stanie. Pognaj konie i zanurz się z naszym rydwanem w morzu wroga. Swymi strzałami zatrzymam tego przeraźliwego Bhiszmę, który jest nie do pokonania’.

Zolnierze Pandawów widząc, że Ardżuna z Kryszną ruszyli przeciw Bhiszmie, nabrali ponownie odwagi i powrócili na pole bitewne.

Bhiszma powitał Ardżunę z Kryszną przykrywając ich rydwan płaszczem strzał, aż stał się niewidoczny. Jednakże Kryszna zręcznie kierując końmi wyprowadził go z tej sieci strzał, a Ardżuna naciągając swój niebiański łuk swą celną strzałą złamał łuk Bhiszmy. Bhiszma w mgnieniu oka uchwycił nowy łuk, lecz zanim zdołał wypuścić zeń pierwszą strzałę, Ardżuna rozbił go na drobne kawałki. Bhiszma pełen podziwu dla lekkości ręki Ardżuny rzekł: ‘O Ardżuna, ten strzał jest prawdziwie godny ciebie! Jestem pełen podziwu dla twej zręczności. Walcz więc ze mną ze wszystkich swych sił!’

Bhiszma uchwycił nowy łuk i zalał ich rydwan deszczem strzał, lecz Kryszna manewrując zręcznie końmi unikał ich uderzenia. Bhiszma wypuszczając ze swego łuku nową falę strzał zranił nimi Krysznę i Ardżunę i nie ustając w ofensywie zasypał ich tysiącami swych strzał, od uderzenia których nawet Kryszna zadrżał. I gdy wybuchnął głośnym śmiechem, zadziwił tym nawet Krysznę, który widząc, że Bhiszma walczy z całych swych sił, podczas gdy Ardżuna ogranicza się z powodu swego szacunku do Bhiszmy, pomyślał, że armia Pandawów może faktycznie nie przetrwać uderzenia Bhiszmy, który był zdolny do zniszczenia w ciągu jednego dnia wszystkich danawów. Widząc, że armia Pandawów jest ponownie w odwrocie, podczas gdy armia Kaurawów nie zaprzestaje swej ofensywy zachęcana pogromem czynionym przez Bhiszmę, zaczął się zastanawiać, czy nie powinien sam stanąć do walki z nim, aby ratować Pandawów.

W czasie gdy Bhiszma nie zaprzestawał zalewnia rydwanu Ardżuny potokiem swych strzał zakrywając nimi niebo, ziemię, słońce i wszystkie kierunki, na jego rozkaz do walki z Ardżuną ruszył równiez Drona, Krypa, Dżajadratha i inni królowie prowadząc za sobą swe dywizje. Satjaki widząc te ogromne siły Kaurawów kierujące się przeciw Ardżunie pognał mu na pomoc będąc jak Wisznu wspierający Indrę w walce z Wrtrą. Zawołał do uciekających wojsk Pandawów przerażonych pogromem czynionym przez Bhiszmę: ‘O wojownicy, nie łamcie swych ślubów! Nie porzucajcie swych obowiązków przydzielonych wam przez waszych najstarszych przodków!

 

3. Kryszna widząc ze Ardżuna z szacunku do Bhiszmy nie walczy z całą swą mocą sam chce zabić Kaurawów

 

Kryszna widząc ogromną chmarę wojsk Kaurawów spieszących do ataku na Ardżunę, waleczność Bhiszmy i brak koncentracji Ardżuny i jego niepełne angażowanie się w walkę rzekł do zbliżającego się Satjaki: ‘O Satjaki, mimo twym heroicznych wysiłków nie zdołasz zatrzymać tych, co uciekają ze strachu przed Bhiszmą. Ja sam za chwilę utnę głowę Bhiszmie i Dronie przy pomocy mojego dysku. Nikt z armii Kaurawów nie zdoła uciec z życiem przed moim gniewem. Ucieszę tym Pandawów i jeszcze dzisiaj oddam Judhiszthirze ukradzione mu królestwo’.

Rozgniewany Kryszna zeskoczył z rydwanu na ziemię unosząc w górę swój dysk o mocy tysiąca niebiańskich piorunów i powodując drżenie ziemi ruszył w kierunku Bhiszmy. Jego żółte szaty powiewając na wietrze wyglądały jak chmura naładowana elektrycznością. Jego dysk Sudarśana wyrastający na łodydze jego dłoni wyglądał jak pierwotny lotus wyrastający z pępka Narajany, a jego wzrastający gniew był jak wznoszące się ku południu poranne słońce. Widząc rozgniewanego Krysznę z dyskiem w dłoni wszystkie żywe istoty krzyczały z przerażenia pewne, że Kaurawowie nie przeżyją jego gniewu. Kryszna był jak ogień Samwarta konsumujący cały świat na koniec eonu. On, przyczyna całego wszechświata, płonąc jak ogień przygotowywał się, aby pochłonąć wszystko, co żywe.

Bhiszma widząc tę zbliżającą się do niego Najwyższą Boską Osobę uzbrojoną w dysk rzekł bez strachu: ‘O Bogu bogów, który przenikasz cały wszechświat, kłaniam się Tobie. O Panie Wszechświata, zabij mnie. To Ty dostarczasz ochrony wszystkim poległym podczas bitwy i bycie zabitym przez ciebie jest źródłem szczęścia, zarówno na tym jak i tamtym świecie i jest wielkim honorem. Wszystkie trzy światy będą wysławiać ten spotykający mnie zaszczyt’.

Kryszna rzekł: ‘O Bhiszma, to ty jesteś u korzeni tej wielkiej rzezi mającej miejsce tu na ziemi. Jeszcze dziś zobaczysz śmierć Durjodhany. Mądry królewski doradca, który kroczy ścieżką Prawa, powinien powstrzymać króla, który jest nałogowym graczem i nie potrafi uwolnić się od zła swego nałogu. Należy pozbyć się niegodziwca, który zaniedbuje swe obowiązki i któremu przeznaczenie pomieszało rozum’.

Bhiszma rzekł: ‘O Kryszna, przeznaczenie jest potężną siłą. Dzięki tobie Jadawowie uratowali swój ród pozbywając się Kansy. Ja sam wielokrotnie doradzałem królowi Dhritarasztrze pozbycia się Durjodhany, lecz on mnie nie słuchał. Kto nie potrafi słuchać dobrych rad, ten ku własnemu nieszczęściu i wyrokiem losu traci rozum’.

 

4. Ardżuna powstrzymuje Krysznę i obiecując zrealizować swe przysięgi sam odpiera atak Kaurawów

 

W międzyczasie Ardżuna zeskoczył z rydwanu na ziemię i ruszył za Kryszną uchwyciwszy go za jego silne ramiona i próbując go zatrzymać. Kryszna ciągnął go za sobą jak rozszalały wiatr ciągnie za sobą powalone drzewa. W końcu Ardżunie udało się go zatrzymać. Stanął przed nim i składając głęboki pokłon rzekł: ‘O Kryszna, pohamuj swój gniew. To Ty jesteś ucieczką dla Pandawów. Przysięgam na mych synów i braci, że nie zawaham się w zrealizowaniu danego słowa i posłuszny twym rozkazom wytnę w pień wszystkich Kaurawów’.

Słowa Ardżuny zadowoliły Krysznę, który powrócił na jego rydwan i zadął w swą konchę Pańcadżanję rozjaśniając swą obecnością wszystkie kierunki przestrzeni. Dźwiękom jego konchy zawtórowały okrzyki Bharatów, dźwięki bębnów i stukot kół rydwanów. Brzęk Gandiwy rozsiewającej strzały we wszystkich czterech kierunkach odbijał się echem po całym niebie i we wszystkich czterech częściach świata.

Durjodhana na czele swych licznych dywizji, Bhuriśrawas i Bhiszma z łukiem i strzałą w dłoni wyglądając jak kometa gotowa do zniszczenia konstelacji ruszyli przeciw Ardżunie. Durjodhana rzucił w niego lancą, Bhuriśrawas siedmioma oszczepami, Śalja maczugą, a Bhiszma włócznią, lecz Ardżuna zniszczył je swymi strzałami. Napinając swój łuk przywołał dzięki odpowiednim mantrom straszliwą broń Mahendra i wywołując przy jej pomocy ulewę strzał o blasku ognia zatrzymał nimi tłum atakujących go Kaurawów obcinając im ramiona, łamiąc łuki i proporce i dziurawiąc ciała królów, koni i słoni. Słysząc tryumfujący brzęk Gandiwy na pomoc Ardżunie ruszyli Drupada i Wirata. Ich strzały dziesiątkowały szeregi Kaurawów uwalniając rzekę krwi o wartkim nurcie przenoszącą ich ze świata żywych do świata umarłych.

Wojska Kaurawów zdziesiątkowane przez niebiańską broń Ardżuny z ulgą powitały zbliżający się zmierzch i obie armie wycofały się na noc do swych obozów. Kaurawowie lamentowali: ‘Dzisiaj Ardżuna zabił dziesięć tysięcy naszych wojowników na rydwanach i siedem setek słoni, wybił do nogi żołnierzy z różnych plemion i zmusił do ucieczki Dronę, Krypę, Śalję i nawet samego Bhiszmę. Nikt jeszcze nigdy nie zdołał dokonać takiego wyczynu’.

 

5. Czwartego dnia bitwy Bhiszma kontynuuje atak na Ardżunę

 

Następnego ranka Bhiszma na czele potężnych sił Kaurawów ruszył ponownie do ataku. Ochraniany przez Durjodhanę, Dronę, Dżajadrathę i innych wojowników wyglądał jak Indra otoczony przez bogów. Wojska Pandawów uformowane do walki w potężną formację krokodyla ochranianą przez Ardżunę wyruszyły mu naprzeciw. Dwie potężne siły zderzyły się ponownie przy akompaniamencie dochodzących ze wszystkich stron głośnych dźwięków konch, bębnów, kół rydwanów, wrzasków ludzi i zwierząt. Unoszący się z ziemi kurz przykrył pole bitewne szarym baldachimem.

Gdy bitwa rozgorzała na dobre, Bhiszma, Durjodhana, Drona i Krypa prowadząc za sobą liczne dywizje ruszyli w kierunku rydwanu Ardżuny. Przeciw całemu temu tłumowi ruszył samotnie syn Ardżuny, Abhimanju, który łamiąc ich szeregi przy pomocy swej broni był jak bóg ognia Agni rozpalający się na ołtarzu ofiarnym, dzięki wypowiadanym mantrom. Bhiszma ominął go jednak i ruszył wprost przeciw Ardżunie zalewając go deszczem swych strzał. Ardżuna rozbił jego strzały swoimi celnymi ostrzami i zalał Bhiszmę potokiem swoich strzał, które Bhiszma rozbił na drobne kawałki, zanim zdołały do niego dotrzeć.

W tym samym czasie Abhimanju walczył samotnie z Śalją, Aśwatthamanem, Bhuriśrawasem, Citraseną i synem Samjamani. Jego łuk zdawał się być bez przerwy napięty. Jednym ze swych ostrzy zranił Aśwatthamana, pięcioma ostrzami przeszył Śalję, ośmioma obciął proporzec syna Samjamani, a jeszcze innym złamał włócznię, którą rzucił w jego kierunku Bhuriśrawas. Następnie wypuszczając ze swego łuku setki strzał zabił cztery ogiery ciągnące rydwan Śalji. Gdy Śalja, Aśwatthaman, Bhuriśrawas, Citrasena i syn Samjamani nie mogąc wytrzymać jego naporu zaczęli się wycofywać, Durjodhana zaczął nakłaniać do ataku tysiące swych żołnierzy, którzy otoczyli Abhimanju i jadącego mu na pomoc Ardżunę zwartym pierścieniem chcąc ich zabić.

Przeciw Kaurawom ruszył Dhrisztadjumna ze swym łukiem bez przerwy napiętym prowadząc za sobą oddziały złożone z tysięcy słoni, rydwanów, kawalerii i piechoty. Przedzierając się w kierunku Ardżuny, aby udzielic mu pomocy, siał spustoszenie w oddziałach wroga. Syn Samjamani próbując stawić mu opór uderzył go i jego woźnicę dziesięcioma strzałami. Oszołomiony Dhrisztadjumna szybko oprzytomniał i swymi strzałami połamał mu łuk. Uderzył go dwudziestoma pięcioma strzałami zabijając jego konie i strażników kół jego rydwanu. Pozbawiony rydwanu syn Samjamani uchwycił w dłonie swój miecz i tarczę zrobione z najlepszej stali i ruszył w kierunku rydwanu Dhrisztadjumny krokiem rozwścieczonego słonia. Równie rozgniewany Dhrisztadjumna uchwycił swą maczugę i jednym uderzeniem roztrzaskał mu głowę. Gdy ten odważny wojownik padał martwy na ziemię porzucając swój miecz i tarczę, towarzyszyły mu głośne lamenty Kaurawów”.

Poruszony opowiadaniem Sandżaji król Dhritarasztra przerwał mu mówiąc: „O Sandżaja, opowiadasz mi ciągle o tym, jak armia mojego syna jest dziesiątkowana przez armię Pandawów. Mówisz o moich synach, jakby byli wyzuci z męskości, choć walczą z heroizmem pragnąc zwycięstwa. Działania Durjodhany przynoszą mi coraz większe i trudniejsze do zniesienia cierpienie. Człowiek nie zdoła uniknąć przeznaczenia bez względu na to, jak bardzo się stara. Nie widzę sposobu na osłabienie Pandawów i nie widzę możliwości, aby moi synowie osiągnęli w tej bitwie zwycięstwo”.

Sandżaja rzekł: „O królu, to straszliwe zło w tobie ma swe źródło. Słuchaj więc cierpliwie dalej o przebiegu tej przeraźliwej rzezi ludzi, koni i słoni”.

Sandżaja kontynuował: „O królu, Samjamani widząc śmieć swego syna ruszył w kierunku Dhrisztadjumny i zaciekle z nim walcząc zranił go swymi trzema ostrzami. Również Śalja uderzył go w pierś swymi dziewięcioma strzałami. Dhrisztadjumna odpowiedział mu deszczem swych strzał. Choć ich walka trwała krótko, żaden z nich nie miał chwili spoczynku. Śalja zalewając go potokiem swoich strzał połamał na kawałki jego łuk. Widząc to Abhimanju skierował swój rydwan w kierunku Śalji i uderzył go swymi trzema ostrzami. Wojska Kaurawów z Durjodhaną, Wikarną, Duhśasaną i innymi wielkimi wojownikami otoczyły ich zwartym pierścieniem, chcąc ochraniać króla Madrasu. Na pomoc Abhimanju ruszył Bhima, Dhrisztadjumna, pięciu synów Draupadi, Nakula i Sahadewa. I wywiązała się zacięta walka między nimi i wojownikami Kaurawów obserwowana przez innych.

 

6. Bhima sieje spustoszenie w armii Kaurawów szukając okazji, aby zabić Durjodhanę i jego braci

 

Bhima budząc swym widokiem przerażenie wśród Kaurawów uchwycił w dłonie swą maczugę twardą jak diament i ruszył na swym rydwanie przeciw Durjodhanie myśląc o realizacji swej przysięgi i zakończeniu w ten sposób tej wojny. Durjodhana widząc go zawezwał na pomoc dywizję króla Magadhy złożoną z dziesięciu tysięcy słoni i ukrył się za nią. Bhima zeskoczył ze swego rydwanu na ziemię i rycząc przeraźliwie jak dzikie zwierzę, z szeroko otwartymi ustami rzucił się przeciw nadciągającej dywizji słoni będąc jak sam Niszczyciel na zakończenie eonu. Zabijając słonie swą maczugą przedzierał się przez ich szeregi jak Indra przez szeregi danawów. Za Bhimą ruszyli Abhimanju, synowie Draupadi, Nakula i Dhrisztadjumna chroniąc jego tyłów deszczem swoich strzał. Ich ostrza pozbawiały głów słonie i ich jeźdźców. Głowy i ramiona ozdobione ornamentami, dłonie ściskające żelazne haki opadały na ziemię jak deszcz kamieni. Utrzymujący się ciągle w swych siodłach jeźdźcy pobawieni głów wyglądali jak ogołocone przez huragan pnie drzew pozostałe na szczytach gór.

Gdy władca Magadhy skierował swego słonia potężnego jak słoń Indry, Airawata, przeciw Abhimanju, odważny syn Ardżuny zabił go jedną strzałą, a władcę Magadhy pozbawionego swego wierzchowca uderzył w głowę strzałą o szerokim ostrzu i srebrnych lotkach. Bhima przedzierając się przez dywizję słoni jak przez dżunglę miażdżył je uderzeniem swej maczugi tak jak Indra miażdży swym piorunem szczyty gór. Pozostawiał za sobą ich trupy z połamanymi kłami i rozbitymi czaszkami, pokryte pianą wypływającą z ust lub wymiotujące krwią. Z wirującą bez przerwy w jego dłoni maczugą, pomazany tłuszczem, krwią i szpikiem kostnym wyglądał równie strasznie jak sam Uniwersalny Niszczyciel Śiwa tańczący na zakończenie eonu swój straszliwy taniec, a jego ciężka pokryta krwią maczuga uderzająca w czaszki słoni zdawała się być maczugą boga umarłych Jamy grzmiącą jak piorun Indry lub boskim łukiem Pinaka, którym rozgniewany Śiwa niszczy wszystkie żywe istoty. Słonie uderzane maczugą Bhimy i strzałami ochraniających go dziesięciu wojowników rozbiegały się w popłochu we wszystkich kierunkach tratując swą własną armię. W końcu zmusiwszy wszystkie słonie do ucieczki tak jak wiatr przegania monsunowe chmury, stał tryumfalnie na pobojowisku, jakby był Najwyższym Bogiem Śiwą buszującym po terenie krematorium.

Durjodhana widząc, że Bhima rozgromił dywizję tysięcy słoni, wydał rozkaz, aby zaatakowała go cała jego armia. I ruszyła przeciw niemu z hukiem konch i bębnów siła niezmierzona jak ocean, lecz on zatrzymał ją w jej naporze swą maczugą będąc jak brzeg hamujący napór oceanu. Jego wyczyn był cudowny i ponadludzki. Ze swą straszliwą maczugą w dłoni ochraniany przez strzały Abhimanju, Dhrisztadjumny, pięciu synów Draupadi i Śikhandina przyjął jej uderzenie nieruchomy jak góra Meru, po czym torując sobie drogę w głąb zwartych szeregów wroga pustoszył je jak ogień końca eonu. Miażdżył wrogie oddziały z łatwością słonia tratującego zarośnięte trzciną pole. Zrzucając wojowników z ich rydwanów, koni i słoni, rozdeptując piechotę dziesiątkował armię Kaurawów jak huraganowy wiatr dżunglę. Pole bitewne coraz bardziej przypominało miejsce zamieszkania boga umarłych Jamy, a jego maczuga maczugę Niszczyciela w godzinie rozpadu świata. Jego widok odbierał wrogowi resztki odwagi. Z każdym podniesieniem jego maczugi, z każdym jego spojrzeniem siły wroga topniały.

Bhiszma widząc jak Bhima uderzeniami swej maczugi miażdży atakujące go ogromne siły Kaurawów ruszył przeciw niemu z łukiem przygotowanym do strzału. Bhima ruszył mu naprzeciw z otwartymi ustami, rozgrzany walką i wściekły, gotowy, by go pochłonąć. Na pomoc Bhimie ruszył Satjaki zalewając armię Kaurawów deszczem swych strzał. Gdy demon rakszasa o imieniu Alamwusza próbując stawić mu opór uderzył go dziesięcioma strzałami, Satjaki nie zatrzymując nawet w biegu swego rydwanu przeszył go swymi czterema ostrzami i z głośnym krzykiem przedzierał się dalej poprzez szeregi wrogiej armii wystrzeliwując setki strzał. I choć Kaurawowie odpowiadali potokami zalewających go strzał, nie byli w stanie zatrzymać biegu jego rydwanu i pod jego naporem zaczęli się wycofywać.

Bitwa rozgorzała od nowa, gdy król Bhuriśrawas nie dając za wygraną ruszył przeciw Satjaki uderzając go dziewięcioma strzałami. Satjaki w odpowiedzi uderzył go również dziewięcioma celnymi ostrzami. Na pomoc Bhuriśrawasowi ruszył Durjodhana ze swymi braćmi, podczas gdy Pandawowie ruszyli na pomoc Satjaki.

Bhima widząc Durjodhanę z jego braćmi zapragnął ich zabić i zrealizować swą przysięgę. Twój syn Nandaka prowadząc za sobą ogromną dywizję złożoną z wielu tysięcy rydwanów gnany przez gniew i mściwość uderzył go strzałami o ostrych brzegach z lotkami zrobionymi z piór ptaka Kanki, a Durjodhana uderzył go w pierś dziewięcioma ostrzami. Rozwścieczony tym Bhima wsiadł na swój rydwan i rzekł do swego woźnicy: ‘O Wisoka, samym swym widokiem doprowadzam synów króla Dhritarasztry do wściekłości i równie gorąco pragną mnie zabić jak ja ich. Poprowadź więc zręcznie me konie w ich kierunku, gdyż jeszcze dziś będziesz świadkiem pogromu, jaki wśród nich uczynię’.

Bhima napiął swój łuk i uderzył Durjodhanę swymi ostrymi strzałami ozdobionymi złotem, a jego brata Nandakę uderzył w pierś trzema ostrzami. Durjodhana w odpowiedzi uderzył Bhimę sześcioma strzałami, a jego woźnicę trzema i ze śmiechem swymi trzema strzałami zniszczył jego łuk. Bhima uchwycił nowy łuk i opanowany żądzą zabicia twych synów, nie mogąc znieść tego, że Durjodhana zranił jego woźnicę, swą strzałą o głowicy w kształcie podkowy przeciął łuk Durjodhany na pół. Durjodhana doprowadzony tym do furii uchwycił nowy jeszcze twardszy łuk i swą celną strzałą uderzył Bhimę w pierś z tak potężną siłą, że ciężko zraniony i pokonany przez ból Bhima omdlał osuwając się na taras swego rydwanu. Na pomoc Bhimie ruszył Abhimanju prowadząc za sobą liczną dywizję i zalewając Kaurawów deszczem swych strzał. Bhima szybko odzyskał zmysły i uderzył Durjodhanę pięcioma strzałami, a nadciągającego na swym rydwanie Śalję przebił dwudziestoma pięcioma strzałami ze złotymi lotkami zmuszając go do opuszczenia pola bitewnego.

Twoich czternastu synów w wielkim gniewie rzuciło się razem do walki z Bhimą zalewając go ze wszystkich stron potokami swych strzał. Bhima doprowadzony tym do wściekłości, oblizując kąciki swych ust jak wilk otoczony przez stado owiec uderzył w nich z siłą Garudy. Swą strzałą o głowicy w kształcie podkowy uciął głowę twemu synowi Senapati. Śmiejąc się i z uradowaną duszą swymi trzema strzałami przebił Dżalasandhę wysyłając go do świata boga umarłych Jamy. Zabił także Sushenę i jedną strzałą o szerokim ostrzu obciął głowę przystojnego Ugry ozdobioną turbanem i złotymi kolczykami. Siedemdziesięcioma strzałami wyprawił na tamten świat Wirawahu razem z jego końmi i woźnicą. Śmiejąc się dziko wysłał do świata Jamy twych synów Bhimę i Bhimarathę. Inną strzałą o głowicy w kształcie podkowy zabił Suloczanę. Pozostali twoi synowie przerażeni jego wyczynem w panice uciekli.

Bhiszma widząc ten wyczyn Bhimy zawołał: ‘O wojownicy, powstrzymajcie tego wściekłego syna Pandu! Kosi on synów króla Dhritarasztry i innych heroicznych wojowników jak sama śmierć’.

Na rozkaz Bhiszmy liczne oddziały Kaurawów ruszyły przeciw Bhimie. Do walki z Bhimą ruszył również na swym wielkim słoniu król Bhagadatta i zasypując go setkami swych strzał pokrył go nimi jak baldachimem. Heroiczni wojownicy Pandawów z kolei otoczyli Bhagadattę ze wszystkich stron zalewając go potokami swych ostrzy. Jego słoń zraniony przez setki celnych strzał i broczący krwią biegał po polu bitewnym jak opętany powodując drżenie ziemi i budząc swym widokiem uczucia zgrozy. Bhagadatta płonąc straszliwym gniewem uderzył Bhimę w pierś swym strasznym ostrzem i widząc, że Bhima zachwiał się i opadł na dno swego rydwanu tracąc zmysły, tryumfalnie wrzasnął. Na pomoc Bhimie ruszył jego syn rakszasa Ghatotkaka. Dzięki swej mocy iluzji znikał budząc lęk w sercach bojaźliwych i pojawiał się ponownie przybrawszy swą przeraźliwą formę. Zdawał się jechać na słoniu Airawacie prowadząc za sobą trzy inne przeraźliwe słonie mające za swych jeźdźców rakszasów. Wściekłe słonie poganiane przez demony otoczyły ze wszystkich stron słonia Bhagadatty atakując go swymi kłami.

Bhiszma słysząc ryk rannego zwierzęcia przypominający potężny grzmot rzekł do otaczających go wojowników: ‘O wojownicy, udzielcie czym prędzej pomocy temu wielkiemu łucznikowi, który walczy z synem Hidimby Ghatotkaką, gdyż jego życie znalazło się w niebezpieczeństwie’. I gdy na rozkaz Bhiszmy wojska Kaurawów prowadzone przez Dronę ruszyły na pomoc królowi Bhagadatta, wojska Pandawów prowadzone przez Judhiszthirę ruszyły im naprzeciw.

Ghatotkaka widząc zbliżającą się w jego kierunku armię wroga przeraźliwie ryknął. Gdy Bhiszma usłyszał ten straszliwy ryk, rzekł do Drony: ‘O braminie, lepiej będzie, jeżeli zrezygnujemy z walki z tym wściekłym rakszasą, bo dziś nie zdołałby go zabić nawet sam Indra. Nasze zwierzęta są zmęczone, a nasza armia zdziesiątkowana. Nie chcę dziś na nowo rozpoczynać bitwy z oddziałami Pandawów. Wycofajmy się więc z naszymi wojskami, oszczędzając naszych sił na jutro’.

Kaurawowie przerażeni atakiem Ghatotkaki i widząc, że słońce chyli się ku zachodowi posłuszni słowom Bhiszmy wycofali się do swego obozu żegnani przez zwycięskie okrzyki Pandawowie i głośne dźwięki ich konch. Powrócili tego dnia do swego obozu przygnębieni i zawstydzeni, podczas gdy Pandawowie powrócili z radością wychwalając heroiczne wyczyny Bhimy i jego syna Ghatotkaki. Durjodhana trwał w ponurym zamyśleniu rozpaczając z powodu śmierci swych braci i po wydaniu koniecznych rozkazów pogrążył się w medytacji”.

 

7. Bhiszma próbuje ponownie skłonić Durjodhanę do pokoju z Pandawami wskazując na znajdującego się po ich stronie Krysznę i jego boskość

 

Król Dhritarasztra rzekł: „O Sandżaja, moje serce drży z niepokoju. Myślę z przerażeniem o konsekwencjach tej wojny i o przepowiedniach Widury. Wszystkim musi rządzić przeznaczenie, skoro Pandawowie dziesiątkują wojska moich synów, choć dowodzi nimi Bhiszma. Powiedz mi, dzięki jakim umartwieniom, dzięki jakim darom otrzymanym od bogów, dzięki jakiej wiedzy udaje im się wychodzić z tej wojny bez uszczerbku? Nie mogę znieść tego, że armia moich synów ugina się pod ich naporem! Spada na mnie surowa boska kara i nie widzę brzegów w tym oceanie rozpaczy. Jestem jak nieszczęsny rozbitek, który chce przekroczyć ocean uzbrojony jedynie w swe ramiona. Straszliwe nieszczęście spotyka moich synów. Bhima z całą pewnością ich wszystkich zabije. Nie widzę nikogo, kto mógłby ochronić ich przed śmiercią. Ich śmierć jest pewna. Powiedz mi, jaka jest tego prawdziwa przyczyna?”

Sandżaja rzekł: „O królu, weź sobie do serca to, co ci powiem. Zwycięstwo jest zawsze po tej stronie, po której jest prawość i dlatego Pandawowie są nie do pokonania i nie sposób ich zabić. Nic w tej bitwie nie jest rezultatem szczególnych modłów lub czarów. Pandawowie nie stworzyli też żadnej nowej broni i walczą przy pomocy uczciwych środków. Poszukując sławy kroczą ścieżką Prawa nawet za cenę utraty życia. Bogato wyposażeni przez naturę walczą w obronie prawości. Twoi synowie natomiast mają niegodziwe dusze i są nieuleczalnymi grzesznikami. Są okrutni i skłonni do nędznych czynów i dlatego są dziesiątkowani przez Pandawów. Zawsze zachowywali się wobec nich w okrutny, poniżający i fałszywy sposób, co oni ignorowali, dopóki mogli. Twoi synowie zbierają w tej wojnie trujący owoc swych własnych grzechów. Ty sam kosztujesz tego owocu razem z nimi, bo nie chciałeś słuchać rad tych, którzy ci dobrze życzą. Odrzucałeś ostrzeżenia uporczywie powtarzane przez Widurę, Bhiszmę, Dronę i mnie samego, które miały na uwadze twe dobro i zasługiwały na uwagę. Zachowywałeś się jak śmiertelnie chory omawiający przyjęcia uzdrawiającego go leku. Akceptując słowa swych synów uważałeś Pandawów za z góry za przegranych.

Pytasz mnie o prawdziwą przyczynę tego, że Pandawowie pokonują twych synów. To samo pytanie zadał Bhiszmie twój syn Durjodhana. Posłuchaj więc, co on mu odpowiedział.

Durjodhana przygnębiony śmiercią swych braci rzekł: ‘O Bhiszma, ty sam, Śalja, Drona, Krypa i Aśwatthaman jesteście wojownikami o wielkiej odwadze i wysokim urodzeniu, gotowymi oddać w tej bitwie swe życie. We wszystkich trzech światach nie ma nikogo, kto byłby wam równy i nawet wszyscy razem wzięci Pandawowie nie są w stanie wam dorównać. Dlaczego więc i dzięki komu Pandawowie bez przerwy dziesiątkują moje armie?’

Bhiszma rzekł: ‘O Durjodhana, posłuchaj raz jeszcze tego, co już wielokrotnie ci mówiłem, lecz ty nie chciałeś mnie słuchać. To, czego obecnie doświadczasz, jest skutkiem twego wrogiego stosunku do Pandawów. Zaprzestań tej wojny i zawrzyj pokój. Przyniesie to korzyść zarówno tobie jak i całemu światu. Spraw tym radość swym krewnym jak i wszystkim tym, którzy ci dobrze życzą i ciesz się tą ziemią razem ze swymi braćmi.

Zrozum wreszcie, że Pandawów nie można zabić, bo po ich stronie jest Kryszna. W całym wszechświecie nie ma, nie było i nie będzie nikogo takiego, kto byłby w stanie zabić tych, którzy są ochraniani przez Krysznę. Posłuchaj o potędze i tajemnicy narodzin Kryszny, którą znają i o której opowiadają między sobą mędrcy, którzy zdobyli kontrolę nad swą duszą. Opowiadają oni o tym, jak to pewnego dnia niebianie i riszi zebrali się na górze Gandhamadana, aby czekać tam na dziadka wszechświata Brahmę. I gdy Pan wszystkich żywych istot Brahma przybył i usiadł wygodnie wśród nich, zobaczył na nieboskłonie wspaniały rydwan rozsiewający wokół niezwykły blask. Mając dzięki medytacjom pełną wiedzę złożył pobożnie dłonie i pokłonił się przed Najwyższym Boskim Istnieniem. Wszyscy zebrani niebianie i riszi uczynili to samo.

Chcąc oddać cześć temu Najwyższemu Boskiemu Istnieniu Brahma rzekł: «O Ty, który posiadasz samo-kontrolę i stwarzasz cały wszechświat, Ty jesteś jego blaskiem, jego Najwyższym Panem i obrońcą. Ty jesteś Wasudewą, duchem jogi i najwyższą boskością. U Ciebie szukam ochrony.

O Najwyższy Bogu, który działasz zawsze na rzecz wszystkich światów, O Najwyższy Joginie, który zarówno poprzedzasz jak i następujesz po jodze, niech z Tobą będzie zwycięstwo!

O Ty o brązowych lokach, przepastnych oczach, ubrany w żółte szaty, z którego pępka wyrasta kwiat lotosu, O Bogu bogów, O Panie przeszłości, teraźniejszości i przyszłości, niech z Tobą będzie zwycięstwo!

O Ty, który jesteś Słońcem wszystkich słońc, O niewyczerpane naczynie atrybutów, O uosobienie wszelkiej szlachetności, niech z Tobą będzie zwycięstwo!

O Ty, do którego należy łuk Saranga i którego formą jest cały wszechświat, O Narajana, który jesteś nie do pojęcia, niech z Tobą będzie zwycięstwo!

O wielki wężu, O wielki dziku, O Pierwsza Przyczyno, niech z Tobą będzie zwycięstwo!

O Panie wszystkich kierunków, który przenikasz wszechświat, jesteś nieskończony i nie podlegasz zniszczeniu, O Ty który jesteś zarówno zamanifestowany jak i nie zamanifestowany, niech z Tobą będzie zwycięstwo!

O Ty, który jesteś bezmierną przestrzenią, który kontrolujesz swe zmysły i który zawsze czynisz to, co dobre, O Niezmierzony, który sam jeden znasz swoją własną naturę, niech z Tobą będzie zwycięstwo!

O Ty, który spełniasz wszystkie życzenia, który nie masz końca i który jesteś wieczny, O Ty, który jesteś Brahmanem, O Ty, który stwarzasz wszystkie żywe istoty, zawsze odnosisz sukces i zawsze działasz z mądrością, O Ty, który znasz całe Prawo i przynosisz zwycięstwo, niech z Tobą będzie zwycięstwo!

O tajemnicza Jaźni, O duszo jogi, O Przyczyno, z której wypływa istnienie, O naczynie wiedzy, O jaźni wszystkich żywych istot, O Panie wszystkich światów, niech z Tobą będzie zwycięstwo!

O Błogosławiony, który sam w sobie jesteś swoim początkiem, który tworzysz i niszczysz wszechświat, który zapładniasz ludzkie myśli, który jesteś drogi tym, którzy poznali Brahmana i który kontrolujesz wszystkie pragnienia, niech z Tobą będzie zwycięstwo!

O Najwyższy Panie, O przyczyno eliksiru nieśmiertelności, O Ty, który jesteś wszystkim tym, co istnieje, który jesteś pierwszym i który pojawiasz się na zakończenie eonu, niech z Tobą będzie zwycięstwo!

O Ty, który wypływasz z samego siebie, który jesteś pięcioma elementami w ich pierwotnym stanie i który ukrywasz się we wszystkich rytach, niech z Tobą będzie zwycięstwo!

Bogini Ziemia jest Twoimi stopami, kierunki świata są Twoimi ramionami, a nieboskłon jest Twoją głową. Ja sam jestem Twoją formą, niebianie są twymi kończynami, słońce i księżyc są Twoimi oczami.

Twoją siłą są umartwienia ascetów i Prawda zrodzona z prawości i rytów religijnych.

Ogień jest Twoją energią, wiatr jest Twoim oddechem, wody wypływają z Twego potu. Aświnowie są Twoimi uszami, bogini Saraswati jest Twoim językiem, Wedy są Twoją wiedzą, a Ty sam jesteś fundamentem, na którym spoczywa cały wszechświat.

O Panie jogi i joginów, nie potrafimy poznać Twego zasięgu, miary, energii, odwagi, potęgi i początku.

O Najwyższy Bogu, O Wisznu, Tobie składamy nasze przysięgi i oddajemy Ci cześć jako Bogowi bogów, riszich, gandharwów, jakszów, rakszasów, pisaków, ludzkich istot i wszelkich dzikich zwierząt, ptaków, wężów — wszystkich tych żywych istot, którymi dzięki swej łasce zaludniłeś ziemię.

O Ty o przepastnych oczach, O Kryszna, to Ty rozpraszasz wszystkie nieszczęścia, jesteś ucieczką dla wszystkich żywych istot i ich przewodnikiem. To dzięki Twej łasce bogowie są szczęśliwi, a ziemia uwalnia się spod jarzma demonów. Narodź się ponownie na ziemi w rodzie Jadawów, aby ustanowić prawość, zniszczyć demony i dostarczyć fundamentu chwiejącej się ziemi.

O Wasudewa, to Ty jesteś Najwyższą Tajemnicą, którą sławię w mej pieśni. Po stworzeniu Sankarshana przez samego siebie z samego siebie stworzyłeś samego siebie jako Pradyumnę. Z Pradyumny stworzyłeś Aniruddhę, który jest znany jako wieczny Wisznu. Aniruddha stworzył mnie Brahmę, podporę wszechświata. Będąc z esencji Wasudewy jestem stworzony przez Ciebie.

Dzieląc siebie na cząstki rodzisz się wśród ludzi, aby uszczęśliwić wszystkie światy, ustanowić prawość i zdobyć sławę i po wybiciu do nogi wszystkich asurów ponownie pogrążysz się w jodze. Odzyskawszy dzięki Tobie swe utracone siły oddani ci riszi i bogowie wyśpiewują Twą cudowną Jaźń wypowiadając Twoje imiona.

O Ty o potężnych ramionach, wszystkie typy istot uciekają się do Ciebie i w Tobie mają oparcie. Riszi i bogowie śpiewają o Tobie będącym pomostem między światami, nie mającym ani początku, ani środka, ani końca i posiadającym nieograniczoną niczym jogę».

Najwyższe Boskie Istnienie, Pan Wszechświata odpowiedział Brahmie łagodnym głosem: «O Brahma, dzięki potędze jogi znam wszystkie twoje życzenia. Niech się więc stanie tak jak sobie życzysz. Narodzę się na ziemi w rodzie Jadawów i oczyszczę ją z wszystkich demonów», i po wypowiedzeniu tych słów zniknął im z widoku.

Bogowie, riszi, gandharwowie z sercami wypełnionymi zadziwieniem i zaciekawieniem dopytywali się, kim jest On, któremu sam Brahma oddaje cześć wychwalając go.

Brahma rzekł: «O niebianie, przemawiałem do wiecznie szczęśliwej jaźni Jego, który nazywa się TAT, który jest Najwyższy, który istniał, istnieje i zawsze będzie istniał i który jest Najwyższą Jaźnią i duszą wszystkich żywych istot. Błagałem Go, aby narodził się wśród ludzi w rodzinie Wasudewy, aby zniszczyć demony asury o potwornych kształtach i wielkiej sile, które narodziły się na ziemi. I faktycznie narodzi się On na ziemi z ludzkiego łona mając za swego towarzysza Narę.

Nara i Narajana są w walce nie do pokonania nawet przez wszystkich zjednoczonych przeciw nim niebian. Ci dwaj riszi o niezwykłym blasku, gdy rodzą się razem w świecie człowieka, są przez głupców nie rozpoznawani.

On, z którego wypływa Jaźń, Ja, Brahman, Pan Wszechświata, Wasudewa, Najwyższy Bóg wszystkich światów zasługuje na wasze hołdy. Wyposażony w potężną energię, uzbrojony w konchę, dysk i maczugę nie powinien być nigdy lekceważony jako człowiek. Jest On bowiem Najwyższą Tajemnicą, Najwyższą Ochroną, Najwyższym Brahmanem i Najwyższą Chwałą. Nie ulega On zniszczeniu, jest wieczny i nie zamanifestowany. Jego wychwala się w hymnach jako Puruszę, choć nikt nie może Go zrozumieć. Boscy mędrcy śpiewają o Nim jako o Najwyższej Energii, Najwyższej Błogości i Najwyższej Prawdzie.

Ani asurowie, ani bogowie z Indrą na czele nie powinni nigdy lekceważyć Wasudewy o niemierzalnej potędze, gdy przybierze on postać człowieka. Ten, kto pogardza Nim i uważa Go wyłącznie za człowieka, zasługuje na nazwę nikczemnika. Ten, kto lekceważy tego jogina o wielkiej duszy jest ignorantem. Ten, kto nie zna tej Boskiej Osoby o niezwykłym blasku, tej duszy wszystkiego, co stworzone, który nosi na swej piersi dobrze wróżący znak koła i z którego pępka wyrasta pierwotny lotus, jest pod wpływem guny ciemności. Ten, kto lekceważy Jego ozdobionego diademem i klejnotem Kaustubha, który rozprasza lęk swych przyjaciół i niszczy swych wrogów, tonie w ciemności.

Wasudewa, Pan Wszechświata powinien być czczony przez wszystkich»’.

Bhiszma kontynuował: ‘O Durjodhana, znasz doskonale święte pisma i niejednokrotnie słuchałeś opowieści wielkich mędrców o Wasudewie, wiecznym Panie i Najwyższym Bogu wszechświata, z którego wypływa Brahman. Mędrcy mówili ci wielokrotnie, abyś nigdy nie rozpoczynał wojny z Wasudewą i Pandawami. To z powodu swej pychy nie możesz tego zrozumieć i dlatego też uważam cię za niegodziwego rakszasę. Toniesz w ciemności i dlatego nienawidzisz Kryszny i Ardżuny, bo któż inny mógłby odnosić się w ten sposób do Nary i Narajany? Pouczam cię więc raz jeszcze, że Wasudewa jest wieczny i niezniszczalny i przenika cały wszechświat. To On jest Stwórcą, Władcą i Fundamentem całego wszechświata. To On jest wszystkim, co istnieje. To On jest Wojownikiem i On jest Zwycięstwem. To On jest Panem Natury (Prakriti) przebywającym w jakości dobroci wolnym od namiętności i ciemności.

Tam gdzie jest Kryszna, tam jest prawość, a tam gdzie jest prawość, jest zwycięstwo. Pandawów podtrzymuje joga Jego Najwyższej Doskonałości i joga Jego Jaźni. Zwycięstwo będzie więc na pewno po ich stronie. On przemawia do Pandawów, a rozumienie idzie w parze z prawością i siłą w walce. On zawsze ochroni ich przed niebezpieczeństwem.

To On jest błogosławionym wiecznym Bogiem przenikającym wszystkie żywe istoty. To Jego imieniem jest Wasudewa. To On jest czczony przez wszystkie cztery kasty. To o Nim wiadomo, że pojawi na ziemi w ludzkiej formie na przełomie dwaparajugi i kalijugi. To On poprzez kolejne eony stwarza na nowo światy nieśmiertelnych i śmiertelnych, wszystkie miasta i morza i wszystkie regiony zamieszkiwane przez ludzi’.

Durjodhana rzekł: ‘O Bhiszma, Wasudewa jest uważany za Najwyższe Istnienie we wszystkich trzech światach. Wyjaśnij mi jaki jest Jego początek i skąd wywodzi się Jego chwała?’

Bhiszma rzekł: ‘O Durjodhana, Wasudewa jest Najwyższym Istnieniem. On jest Bogiem wszystkich bogów i nie ma nikogo, kto by Go przewyższał. Jest On Najwyższą Osobą, która stworzyła wody, powietrze i ogień i ziemię. Po stworzeniu ich ułożył się On w wodach i spowodował, że wszystkie rodzaje energii usnęły w Nim pogrążonym w jodze. Ze swoich ust stworzył ogień, a z oddechu wiatr. Z Jego ust wypłynęła mowa i Wedy i w ten sposób stworzył On pierwsze światy jak również bogów i różne klasy riszich. Stworzył On również zniszczenie i śmierć wszystkich żywych istnień jak i ich narodziny i wzrost.

To On jest prawością prawych, ich dobroczynnością i źródłem pragnień. To On jest działającym i działaniem i to On jest Boskim Panem. To On stworzył przeszłość, teraźniejszość i przyszłość. To On stworzył cały wszechświat. To On jest wspaniałością duszy. To On jest Panem, którego chwała nigdy nie słabnie. To On jest stwórcą Sankarshana, pierwszej istoty, która się narodziła. To On stworzył boskiego węża Śeszę znanego pod nazwą Ananta, który utrzymuje w bezruchu rozchwianą ziemię z jej górami i mieszkańcami. To On jest tym, którego odrodzeni duchowo poznają dzięki praktykowaniu jogi i medytacjom. To z wydzieliny z Jego ucha wyłonił się wielki asura Madhu, znany z okrutnych czynów, który został przez Niego zabity, gdy chciał zniszczyć Brahmę. To On przybrał formę dzika, lwa i Pana, który przekroczył ziemię trzema krokami. To On jest ojcem i matką wszystkich żywych istot. Nigdy nie było i nie będzie nikogo, kto stałby wyżej od Niego. Bramini zostali stworzeni z jego ust, wojownicy z jego ramion, waiśjowie z jego ud, a szudrowie z jego stóp. Ten, kto dotrzymując przysiąg i uprawiając umartwienia czeka na Niego podczas pełni księżyca i podczas nowiu, dotrze do Niego, który jest ucieczką dla wszystkich wcielonych istnień będąc esencją Brahmana i jogi. To On jest najwyższą energią i najstarszym przodkiem wszystkich światów. To Jego mędrcy nazywają Hrishikesą, czyli Panem Zmysłów. To On jest Nauczycielem, Ojcem i Mistrzem.

O Durjodhana, ten, kto zadowoli Krysznę, wygra niewyczerpany region łaski. Ten, kto szuka u Kryszny ochrony i często powtarza jego imiona, zdobywa szczęście i cieszy się dobrobytem. Ci, którzy docierają do Kryszny, nie tracą rozumu, bo Kryszna ratuje tych, którzy toną w przerażeniu. Judhiszthira wiedząc o tym wszystkim z całej swej duszy szuka schronienia u Kryszny, który jest Panem jogi i ziemi’.

Bhiszma kontynuował: ‘O Durjodhana, posłuchaj o pochwałach Najwyższego Istnienia wygłaszanych przez samego Brahmę, które zostały przekazane ludziom przez bogów i riszich. Narada opisywał Go jako Pana wszystkich bogów, sadhu i niebian. Markandeja mówił o Nim jako o przeszłości, teraźniejszości i przyszłości i jako o Ofierze ofiar, Umartwieniu umartwień. Bhrigu opisywał go jako Boga bogów i jako najstarszą formę Wisznu. Dwaipajana nazywał go Wasudewą bogów wasu, tym, który ustanowił władzę Indry, Bogiem bogów i wszystkich żywych istot. W starożytnych czasach, w momencie wydawania na świat żywych istot mędrcy nazywali Go Dakszą i Ojcem Stwarzania. Angiras mówił o Nim jako o stwórcy wszystkich istnień. Dewala mówił o Nim jako o nie zamanifestowanym w ciele i zamanifestowanym w umyśle, z którego oddechu rodzą się bogowie.

To On głową przenika niebo, a ramionami podpiera ziemię. To On jest Wiecznym Istnieniem zawierającym w sobie wszechświat. To Jego ludzie poznają dzięki ascezie. To On jest Prawdą prawdy. To On nagradza mędrców widzeniem Jaźni. To On jest jedyną ucieczką dla królewskich mędrców o wyzwolonym umyśle, którzy nigdy nie schodzą ze ścieżki Prawa i nigdy nie uciekają przed bitwą. To Jemu oddają cześć asceci praktykujący jogę’.

Bhiszma kontynuował: ‘O Durjodhana, odpowiadając na twoje pytanie opowiedziałem ci raz jeszcze, kim jest Kryszna. Oddaj mu swe serce. Opowiedziałem ci o Narajanie i Narze i wyjaśniłem ci w jakim celu narodzili się oni ponownie wśród ludzi na ziemi i dlaczego nie można pokonać Pandawów. Posłuchaj więc mej rady i zawrzyj z Pandawami pokój. Utemperuj swe namiętności i ciesz się posiadaną ziemią razem z nimi. Lekceważąc Narę i Narajanę zostaniesz doszczętnie zniszczony’.

Zakończywszy w ten sposób swą mowę Bhiszma zamilkł i po chwili pożegnawszy wszystkich udał się do swego namiotu. Na spoczynek udał się również Durjodhana”.


8. Słowniczek Mahabharaty