Uff ...  ... 200!

 
 
 
 
TLVP
Home
 
 
 
 
Czytelnia
Book Nook
 
 
 
 
Mahabharata 14 (po polsku)
 
 
 
 
Mahabharata 16 (po polsku)
 
 
 
 
Pliki pdf, epub, mobi
na stronie TLVP
lub GOOGLE
 
 
 
 
Mahabharata
Spis opowieści
 
 
 
 
“Good” Violence versus “Bad”
 
 
 
 
Hymny Rigwedy o stworzeniu świata
 
 
 
 
Napisz
do nas

Napisz do nas

Maha­bharata
Opowieść 15:

Triumf żądzy i przemocy


opowiada

 

Barbara Mikołajew­ska

 

na podstawie fragmentów Mahābharāta,

2. The Book of the Assembly Hall,

2(27) The Dicing, 59-65,

w angielskim tłumaczeniu z sanskrytu J.A.B. van Buitenen,

The University of Chicago Press.


Wydanie I internetowe (poprawione)

Copyright © 2004-7 by B. Mikołajewska
Wszelkie prawa zastrzeżone
Porada techniczna i edytorska: F.E.J. Linton

The Lintons’ Video Press
New Haven, CT
06511 USA


e-mail inquiries: tlvpress @ yahoo . com

 

Spis treści

 

   1. Durjodhana uznaje, że wygrał Draupadi w kości, choć Król Prawa postawił na nią dopiero wówczas, gdy przegrał samego siebie i uznaje ją za swą niewolnicę

2. Draupadi pyta, jak Król Prawa mógł ją przegrać, skoro postawił na nią dopiero wówczas, gdy nic już nie posiadał, lecz Król Prawa milczy

3. Milczenie Króla Prawa wyzwala spiralę żądzy i przemocy

4. Wikarna odpowiada na pytanie Draupadi, lecz jego słowa nie mają wystarczającego autorytetu, i zamiast przerwać spiralę przemocy, wznawiają ją

5. Widura apeluje do zebranych królów, aby odpowiedzieli na pytanie Draupadi, lecz oni milczą, co wyzwala dalszą spiralę przemocy

6. Bhiszma nie potrafiąc odpowiedzieć na pytanie Draupadi, skierowuje ją z powrotem do Króla Prawa, co wyzwala nową spiralę przemocy

7. Wycie szakala przerywa milczenie króla Dhritarasztry, który używając swego królewskiego autorytetu oferuje maltretowanej Draupadi spełnienie jej trzech próśb

8. Król Dhritarasztra oddaje Pandawom uwolnionym na prośbę Draupadi ich majątek, i błogosławiąc ich na drogę, prosi o zaniechanie zemsty

9. Słowniczek Mahabharaty





      Bhiszma rzekł do Draupadi:
      „O dobra kobieto, ty kwestionujesz Prawo, pytając, czy Król Prawa miał prawo postawić na ciebie w grze w kości po przegraniu samego siebie, a ja nie potrafię ci na to pytanie jednoznacznie odpowiedzieć, gdyż nie istnieje nic, do czego mógłbym się odwołać, i sprawa, której twe pytanie dotyczy jest tajemnicza i poważna. Koniec naszego rodu musi być bliski, gdyż został on zniewolony przez żądzę i szaleństwo”.

 

(Mahabharata, 2(27) The Dicing, 62.15-20)




1. Durjodhana uznaje, że wygrał Draupadi w kości, choć Król Prawa postawił na nią dopiero wówczas, gdy przegrał samego siebie i uznaje ją za swą niewolnicę

 

          Król Prawa sprowokowany przez Durjodhanę do gry w kości został w końcu pokonany przez ducha gry i przegrał całe swe królestwo, majątek, braci, samego siebie i swą żonę Draupadi, na którą postawił za namową Śakuniego po przegraniu samego siebie. Przegrana zmieniła Pandawów i ich żonę Draupadi w niewolników Durjodhany, w którego ciele narodziło się w swym istotnym aspekcie bóstwo Kali znane właśnie z tego, że przynosi przegraną w grze w kości i ostatecznie grozi całemu światu śmiercią i zniszczeniem.

          Podczas gdy cała starszyzna siedząc na swych miejscach jak sparaliżowana, patrzyła ze zgrozą na pokonanych Pandawów, triumfujący Durjodhana wrzasnął, zwracając się do Widury: „O Widura, przyprowadź tu natychmiast przed oblicze tych wszystkich mężczyzn zgromadzonych w Gmachu Gry ukochaną żonę Pandawów Draupadi, której oddają oni cześć i rozkaż jej zamiatać podłogę. Cóż to będzie za przyjemność zobaczyć tę dumną królową w roli służebnej ulicznicy, którą każdy może pomiatać”.

          Widura odpowiedział: „O Durjodhana, ludzie tacy jak ty, nienasyceni w swej żądzy, wywołują to, co niewiarygodne, nie wiedząc, że w ten sposób wiążą stryczek na swej szyi. Nie zauważasz nawet, że wisisz nad przepaścią. Ściągasz nam na naszą głowę węże prychające trucizną. Nie drażnij się z nimi, jeżeli nie chcesz udać się wprost do siedziby boga umarłych Jamy. Królowa Draupadi nie jest jeszcze twoją niewolnicą, gdyż król postawił na nią dopiero wtedy, gdy nie był już panem samego siebie. Trzeba więc dopiero zadecydować, czy przegrał ją czy też nie”.

          Widura kontynuował: „O Durjodhana, jesteś jak drzewo bambusowe, które rodzi owoc tylko po to, aby samemu zginąć. Dojrzałeś do śmierci, będąc ślepy na to, że rozpoczęta przez ciebie gra w kości prowadzi do niekończącej się wendety. Nie triumfuj zbyt szybko i nie lżyj Pandawów, gdyż nigdy nie należy wypowiadać słów okrutnych lub zabierać ostatniego centa biedakowi. Te niepotrzebne raniące słowa płynące z taką łatwością z ust będę tym, nad czym zraniony będzie rozmyślał dniem i nocą. I w ten sposób przy ich pomocy ostrzyż jedynie nóż, którym podcinasz swe własne gardło. Swoim działaniem otworzyłeś drzwi prowadzące wprost do piekieł, przez które poprowadzisz swych młodszych braci podążających za twym przykładem.

          O Durjodhana, wiem, że prędzej zapadnie się ziemia i niż ty, niemądry syn ślepego króla Dhritarasztry, zrozumiesz sens moich słów. A słowa te przepowiadają koniec naszego rodu, przeraźliwą zagładę wszystkich. Gdy nikt już nie słucha słów mędrca, zaczyna królować nienasycona żądza i przemoc”.

          Durjodhana rzekł: „O Widura, lepiej zamilcz i niech pochłonie cię zaraza”. Ogłupiony przez swą dumę zwrócił się do stojącego niedaleko zarządcy służby pałacowej, mówiąc: „O sługo, udaj się natychmiast do kwater Pandawów i przyprowadź mi tutaj królową Draupadi, która stała się moją niewolnicą. Nie obawiaj się Pandawów i nie bierz też pod uwagę słów Widury, gdyż on nigdy nie życzył dobrze synom Dhritarasztry”.

 

2. Draupadi pyta, jak Król Prawa mógł ją przegrać, skoro postawił na nią dopiero wówczas, gdy już nic nie posiadał, lecz Król Prawa milczy

 

          Zarządca służby pałacowej posłuszny słowom swego pana ruszył w kierunku gościnnych kwater zajmowanych przez Pandawów i po wejściu do komnaty Draupadi rzekł z pokorą: „O królowo, twój mąż Judhiszthira ogłupiony przez grę w kości postawił w grze na ciebie i cię przegrał. Należysz obecnie do Durjodhany. Udaj się więc wraz ze mną do Gmachu Gry, gdzie chcę cię za twym przyzwoleniem zaprowadzić”.

          Draupadi rzekła: „O sługo, jak śmiesz mówić do mnie w ten sposób? Jest nie do pomyślenia, aby Król Prawa mógł grać o swoją żonę! Choćby nawet ogłupiony przez grę, to czyżby nie miał już nic, o co mógłby zagrać?”

          Służący odpowiedział: „O królowo, Judhiszthira postawił na ciebie dopiero wówczas, gdy stracił wszystko, co miał i nie posiadał już nic, o co mógłby zagrać. Przegrał już nie tylko swych braci, ale również samego siebie”.

          Draupadi rzekła: „O sługo, w związku z tym, co mówisz nie muszę być posłuszna rozkazowi Durjodhany, gdyż on mnie nie wygrał. Judhiszthira nie mógł bowiem mnie przegrać, skoro postawił na mnie dopiero wówczas, gdy przegrał samego siebie. Wróć do Gmachu Gry i zapytaj starszyznę, czy mój mąż mógł traktować mnie jako stawkę w grze po przegraniu samego siebie?”

          Służący wrócił do Gmachu Gry i przekazał zebranym zadane przez Draupadi pytanie. Cała starszyzna łącznie z królem Dhritarasztrą spojrzała wówczas w kierunku Króla Prawa, czekając na słowa tego, który był autorytetem w dziedzinie Prawa, lecz on nawet się nie poruszył i milczał, wyglądając jak ktoś, kto stracił przytomność.

          Durjodhana widząc go w takim stanie, poczuł się jeszcze bardziej zwycięski i rzekł do zarządcy służby królewskiej rozkazującym tonem: „O sługo, udaj się raz jeszcze do kwater Pandawów i przyprowadź tutaj ich królową Draupadi. Niech wszyscy usłyszą, jak ona sama zadaje swe pytanie Królowi Prawa i jak udziela on swej odpowiedzi”.

          Służący udał się więc z powrotem do gościnnych kwater Pandawów, dygocząc ze zgrozy i rzekł do Draupadi: „O królowo, upadek Bharatów musi być bliski, gdyż głupiec taki jak Durjodhana nie potrafi chronić dobra swych poddanych, skoro zmusza ciebie do stawienia się w Gmachu Gry!”

          Draupadi rzekła: „O dobry człowieku, tak musiał zarządzić ten, który rozporządza wszystkim i obdarza szczęściem i nieszczęściem zarówno mędrca jak i głupca. W tym świecie doskonałe jest jedynie Prawo i dopóty będziemy cieszyć się pokojem dopóki będziemy podążać ścieżką własnego Prawem. Ponieważ nie chcę sama zboczyć ze ścieżki mojego Prawa, wróć do Gmachu Gry i powiedz Durjodhanie, że choć pragnę usłyszeć odpowiedź Judhiszthiry na moje pytanie, muszę obecnie przebywać w izolacji, będąc zanieczyszczona mą comiesięczną krwią i nie mogę stawić się przed obliczem mężczyzn zgromadzonych w Gmachu Gry. Nie chcę by kropla mej krwi przemieniła się w morze krwi, które zatopi wszystkich Bharatów!

 

3. Milczenie Króla Prawa wyzwala spiralę żądzy i przemocy

 

          Gdy posłuszny dotychczas sługa po raz drugi wrócił do Gmachu Gry bez Draupadi, Durjodhana rozkazał mu po raz trzeci, aby udał się do gościnnych kwater Pandawów i przyprowadził ją siłą, skoro nie chce ona dobrowolnie stawić się na jego wezwanie. Sługa jednakże ze strachu przed nią odmówił wykonania rozkazu. Rzekł: „O królewiczu, jestem jedynie sługą i nie przystoi mi rozmawiać w ten sposób z królową”.

          Durjodhana rzekł wówczas do swego brata Duhśasany: „O Duhśasana, ten służący jest głupcem, który obawia się wściekłości Bhimy. Idź więc sam do gościnnych kwater Pandawów i przyprowadź tutaj królową Draupadi, żonę naszych pięciu pokonanych i bezsilnych rywali, którzy nie są w stanie zrobić nic, aby ci w tym przeszkodzić”.

          Posłuszny swemu starszemu bratu Duhśasana z oczami czerwonymi z gniewu udał się do gościnnych komnat Pandawów i rzekł do królewskiej córy i żony: „O Draupadi, mój brat Durjodhana wygrał cię w kości zgodnie z regułami gry. Teraz należysz do niego i jemu musisz oddać swe ciało. Zapomnij więc o swym wstydzie i skromności i udaj się ze mną do Gmachu Gry, gdyż tak ci rozkazuje twój nowy pan”.

          Draupadi śmiertelnie pobladła i zakrywając delikatnymi dłońmi swą pobladłą twarz, łkając żałośnie, pobiegła do komnat kobiet, aby tam się schronić. Wściekły Duhśasana pognał za nią z dzikim rykiem i chwyciwszy ją za jej czarne, długie, rozpuszczone włosy, które podczas rytuału królewskiego namaszczenia zostały spryskane oczyszczoną świętymi zaklęciami wodą i pociągnął ją za nie w kierunku Gmachu Gry.

          Draupadi wyszeptała: „O prostaku, co czynisz, nie wolno ci ciągnąć mnie przed oblicze zebranych w Gmachu Gry mężczyzn w jednej szacie, gdy krwawię mą comiesięczną krwią”. Duhśasana nie zwalniając uścisku, wrzasnął: „O królowo, choćbyś nawet błagała o pomoc samego Krysznę i Ardżunę i tak zaciągnę cię siłą do Gmachu Gry. Bez znaczenia jest bowiem teraz to, czy jesteś w jednej szacie, czy też bez szaty, czy jesteś czysta czy nieczysta. Durjodhana wygrał cię w kości i stałaś się niewolnicą, a niewolnica może być przedmiotem choćby i największej lubieżności”.

          Draupadi z włosami zmierzwionymi i opadającą szatą, znieważona i płonąca wstydem, raz jeszcze wyszeptała: „O niegodziwy głupcze, ciągniesz mnie do Gmachu Gry, gdzie przebywają mężczyźni, którzy studiowali święte księgi. Oni są znawcami Prawa i przestrzegają wszelkich rytów. Oni są moimi nauczycielami. Nie możesz zaciągnąć mnie przed ich oblicze w takim stanie! Nie ukazuj mnie im półnagiej! Nie upodlaj mnie! Ci synowie królów nigdy ci tego nie wybaczą! Judhiszthira, syn boga Prawa Dharmy, nie mógł złamać Prawa, gdyż on tego nie potrafi, to sama ścieżka Prawa jest trudno-uchwytna nawet dla mędrca i może niekiedy wydawać się bezprawiem. Nie zejdę ze ścieżki mego własnego Prawa i nawet na rozkaz Króla Prawa nie uczyniłabym zła i nie porzuciłabym mego świętego obowiązku. Nikczemnością i złem jest to, że ciągniesz mnie przed oblicze wielkich herosów, gdy jestem nieczysta od mej własnej krwi. Nie znajdzie się wśród nich nikt, kto cię za to pochwali”.

          Jednakże Duhśasana był głuchy na jej lamenty. Zaciągnął ją za włosy do Gmachu Gry i rzucił bezbronną do stóp jej pięciu bezsilnych mężów–obrońców tak jak wiatr rzuca o ziemię wyrwane z korzeniami drzewo.

          Draupadi rzekła: „O biada nam, Bharatowie musieli zbłądzić na swej ścieżce Prawa i nie są już dłużej oświeconymi władcami, skoro zebrani razem w tym strasznym Gmachu muszą patrzeć bezradnie na to, jak Prawo ich rodu rozciąga się do granic wytrzymałości. Inaczej przywódcy starszyzny nie mogliby spokojnie patrzeć na dziejące się tu bezprawie!”

          Gdy tak żałośnie mówiła, rzucała pogardliwe spojrzenia na swych rozjuszonych i bezsilnych mężów. Nic nie mogło sprawić im większego bólu od tych jej pełnych furii spojrzeń. Duhśasana widząc te ogniste spojrzenia, potrząsnął nią dziko, choć była bliska omdlenia i wrzasnął z gromkim śmiechem: ”Niewolnica!” Zawtórował mu gromki śmiech Karny odbity niczym echem śmiechem Durjodhany i Śakuniego. Jednakże nikt z pozostałych obecnych się nie śmiał i wszyscy patrzyli ze zgrozą na upokorzoną i umęczoną ponad ludzką miarę Draupadi.

          Przepełniony boleścią Bhiszma trzymał bezsilną dłoń na rękojeści swego ciągle ukrytego w pochwie miecza. Czuł się w potrzasku, gdyż nie potrafił sam sobie odpowiedzieć na pytanie, czy to co się wydarza jest wyłącznie nieszczęściem, czy zejściem ze ścieżki Prawa. Rzekł: „O najdroższa, patrzę na twe cierpienie i czuję się bezsilny. Nie wiem, czy Król Prawa przegrał cię w kości, czy też nie. Prawdą jest to, że mężczyzna, który nic nie posiada, nie może grać w kości o innego człowieka. Lecz tak właśnie postąpił Król Prawa, który prędzej wyrzekłby się całej ziemi i wszystkich jej bogactw niż zarzuciłby Prawdę. Ścieżka, którą biegnie Prawo jest nieodgadniona dla umysłu. To on sam zgodził się na grę, choć wiedział, że przegra, bo Śakuni nie ma sobie równego w grze. Straciłem jasność myśli i nie potrafię odpowiedzieć na twoje pytanie”.

          Draupadi rzekła: „O Bhiszma, jak możesz twierdzić, że Król Prawa działał z własnej woli? Został wyzwany do gry przez przebiegłych, niegodziwych i niemoralnych oszustów, którzy wiedzieli, że nie ma on pojęcia o grze. Czysty jak on jest, nie był nawet zdolny do stosowania oszukańczych chwytów. Stawił się na wezwanie, przegrał wszystko i postawił na mnie dopiero wówczas, gdy nie miał już nic. O Bharatowie, o dumni ojcowie synów, o obrońcy żon swych synów, przemyślcie raz jeszcze moje słowa i odpowiedzcie na moje pytanie, czy Judhiszthira przegrał mnie czy nie?”

          I gdy Draupadi rozpaczliwe szukała ochrony w decyzji tych którzy znają Prawo, najwyższy autorytet w tej dziedzinie, Judhiszthira, ciągle milczał. Widząc to jego brat Bhima, syn boga wiatru, z coraz większym trudem powstrzymywał swój skierowany przeciw niemu gniew, rzucając mu wściekłe spojrzenia. Wreszcie, zwracając się gniewnie do Króla Prawa, rzekł: „O bracie, grając o Draupadi posunąłeś się w swej władzy za daleko. Nawet w świecie hazardzistów, gdzie jest wiele nierządnic, nikt na nie w grze nie stawia, gdyż nawet hazardziści mają litość dla kobiet tego pokroju. Nie mam do ciebie pretensji o to, że przegrałeś cały nasz majątek, nas i samego siebie, gdyż ty jesteś panem tego wszystkiego, co posiadamy. Lecz jak śmiałeś zagrać o Draupadi! Ona na to nie zasługuje! Przez ciebie ona, wygrana poprzednio przez Pandawów jako ich żona, stała się ofiarą zarazy, która od dawna niszczy Kaurawów, nędznych, okrutnych oszustów! To jak ją potraktowałeś, wywołuje we mnie niepohamowaną wściekłość. To z jej powodu chcę rzucić na ciebie ogień i spalić twe ramiona!”

          Ardżuna, słysząc rozpaczliwy atak swego brata Bhimy skierowany przeciw najstarszemu bratu, rzekł: „O Bhima, nigdy dotychczas nie wypowiedziałeś podobnych słów! Czyżby nasi podli wrogowie zniszczyli twój szacunek dla Prawa! Opamiętaj się i nie ułatwiaj naszym wrogom realizacji ich planów! Nie zapominaj o tym, że naszym najświętszym obowiązkiem jest niekwestionowanie decyzji naszego najstarszego brata. Został on zaatakowany przez wroga i zgodnie z Prawem naszej kasty nie uciekł z pola bitwy, lecz stawił mu czoła! Niech chwała mu będzie za to!

 

4. Wikarna odpowiada na pytanie Draupadi, lecz jego słowa nie mają wystarczającego autorytetu, i zamiast przerwać spiralę przemocy, wznawiają ją

 

          Patrząc na bezsilność Pandawów i upokorzenie Draupadi głos zabrał poruszony tym do głębi jeden z młodszych synów króla Dhritarasztry Wikarna, łamiąc solidarność wśród setki jego synów. Wikarna rzekł: „O królowie, czy nikt z was nie odpowie na pytanie, które postawiła Draupadi? Naszym obowiązkiem jest zadecydować, czy została ona naprawdę przegrana przez Króla Prawa, który zagrał o nią w kości po przegraniu samego siebie, czy też nie, bo inaczej piekło nas pochłonie! Dlaczego starszyzna naszego rodu milczy i nie wypowiada w tej sprawie swej zdecydowanej opinii? Dlaczego milczą obecni tu prominentni bramini? Dlaczego milczą jak zaklęci obecni tu królowie? Dlaczego tkwimy w tej niepewności? Draupadi chce wiedzieć, czy jej świętym obowiązkiem jest pogodzenie się z tym, że została przegrana, czy też nie została przegrana i traktowanie jej w ten sposób jest okrutnym bezprawiem?”

          Wikarna powtórzył swe słowa setki razy, adresując je do różnych królów zebranych w Gmachu Gry, lecz w odpowiedzi nikt nie wyrzekł ani dobrego ani złego słowa. W tej martwej przeraźliwej ciszy, jakby wszyscy nagle stracili mowę, Wikarna załamując rozpaczliwe dłonie i żałośnie wzdychając, rzekł: „O królowie, milczcie, jak chcecie. Lecz ja wam powiem Prawdę. Istnieją cztery plagi, które niszczą królów: polowanie, pijaństwo, gra w kości i cudzołóstwo. Król padający ofiarą którejś z tych plag porzuca ścieżkę Prawa, lecz świat nie wybacza mu jego niepohamowanych uczynków. Król Prawa znalazł się w zasięgu oddziaływania tej plagi, gdy został wyzwany do gry przez hazardzistów i gdy zagrał o Draupadi. To Śakuni skłonił go swym podszeptem do zagrania o nią. Biorąc to wszystko pod uwagę, uważam, że Draupadi nie została przez niego przegrana w kości!”

          Gdy Wikarna skończył mówić, cały Gmach aż zadrżał od głosów wychwalających jego mowę i potępiających działania Śakuniego.

          Gdy krzyk ten ucichł, ze swego miejsca zerwał się omdlewający z wściekłości Karna, chwytając za broń. Karna zawołał: „O Wikarna, chyba straciłeś rozum, wywołując ogień, który cię spali! Jak śmiesz ty, młodszy brat i prawie dziecko, pouczać zgromadzenie i zabierać głos w sprawie, której rozstrzygnięcie należy do starszych. Jak śmiesz mówić pierwszy, gdy cała starszyzna milczy, mimo gorącego apelu Draupadi, aby odpowiedzieć na jej pytanie! Swą mową dowodzisz jedynie swego szaleństwa i braku znajomości Prawa, skoro ty, młodszy brat Durjodhany, twierdzisz, że Draupadi, która została wygrana, nie została wygrana! Jak śmiesz twierdzić, że Król Prawa nie przegrał Draupadi, skoro tu na oczach wszystkich zebranych zagrał o wszystko, co posiadał? Draupadi była częścią tego, co posiadał, jak więc możesz twierdzić, że choć została przegrana zgodnie z regułami gry, nie została przegrana? Jak będąc przy zdrowych zmysłach, możesz twierdzić, że Draupadi, o którą Król Prawa rzucał kości, wymieniając jej imię, nie została przegrana?”

          Karna kontynuował: „O Wikarna, jak możesz twierdzić, że sprowadzenie Draupadi siłą w jednej sukni i postawienie przed oblicze wszystkich zebranych w Gmachu Gry mężczyzn jest łamaniem Prawa! Bogowie, którzy stworzyli kobietę, nakazali jej mieć jednego męża. Spójrz na nią! Ona ma ich pięciu! Taka kobieta nazywa się ladacznicą i powinna być traktowana jak ladacznica! I nikt nie powinien się dziwić, że jako ladacznica stoi tutaj na oczach zebranych mężczyzn krwawiąca i w jednej szacie, albo i całkowicie naga!”

          Karna rozogniony swą własną mową wrzasnął, zwracając się do Duhśasany: „O Duhśasana, twój brat Wikarna jest niczym więcej, lecz dzieckiem bredzącym na temat Prawa! Zedrzyj z tej ladacznicy Draupadi okrywającą ją jej jedyną szatę! Rozbierz też Pandawów, gdyż przegrali wszystko”.

          Śmiertelnie pobladli Pandawowie zdjęli szaty pokrywające górną część ich ciała, podczas gdy Duhśasana z całej siły złapał za koniec sari przykrywającego nagie ciało Draupadi i na oczach całej starszyzny oraz tłumu zebranych królów i braminów zaczął zrywać z niej jej jedyne odzienie.

          Lecz wówczas wydarzył się cud: im więcej szaty zdzierał z niej Duhśasana, tym większa ilość szaty pokrywała jej ciało. I gdy zebrani królowie zobaczyli ten wielki cud, z ich ust wydobył się jednomyślny ryk aprobaty. I wśród tego strasznego wrzasku dał się słyszeć jeszcze bardziej przeraźliwy głos Bhimy wypowiadający straszną przysięgę: „O magnaci zamieszkujący tę ziemię, weźcie sobie do serca słowa mojej przysięgi, których nie wyrzekł nikt przede mną i których nikt już nie wypowie. Niech nigdy nie dostanę się do świata moich przodków, jeżeli podczas strasznej bitwy, która nastąpi, nie rozerwę piersi Duhśasany i nie wypiję jego krwi!”

          Wypowiedzenie tej strasznej przysięgi tchnęło w dusze zebranych nowego ducha. Zaczęli składać Bhimie hołd i lżyć synów króla Dhritarasztry. W centrum areny leżała ogromna sterta materiału powstała z szaty Draupadi, którą zmęczony i zawstydzony Duhśasana zaprzestał wreszcie z niej zdzierać. I wówczas królowie powstali ze swych tronów, krzycząc: „O hańba! Bharatowie nie odpowiedzieli na pytanie Draupadi!” Głośno potępiali milczenie króla Dhritarasztry, który skorumpowany przez żądzę swego syna Durjodhany, dopuścił do tej straszliwej gry w kości.

 

5. Widura apeluje do zebranych królów, aby odpowiedzieli na pytanie Draupadi, lecz oni milczą, co wyzwala dalszą spiralę przemocy

 

          Widura, widząc wzburzony tłum, wzniósł do góry swe dłonie, by ich uciszyć. Rzekł: „O królowie zebrani w tym Gmachu, waszym obowiązkiem jest odpowiedzieć jednoznacznie na pytanie, które postawiła Draupadi i która płacze teraz żałośnie, gdyż nagle nie ma nikogo, kto by jej bronił. Ten, kto przychodzi do królewskiego Gmachu Zgromadzeń z zażaleniem i wątpliwościami dotyczącymi Prawa jest jak płonący ogień i mężczyźni zgromadzeni w tym Gmachu muszą ułagodzić jego gniew, sięgając głęboko do Prawdy. Muszą rozwiać jego wątpliwości, co do legalności lub nielegalności jego cierpienia. Muszą udzielić uczciwej odpowiedzi, która nie faworyzuje żadnej ze stron. Jeżeli tego nie uczynią sami zgrzeszą przeciw Prawu. Wikarna odpowiedział na Draupadi pytanie zgodnie ze swą wiedzą. To samo wy musicie uczynić, pamiętając, że gdy zna się odpowiedź, od braku odpowiedzi nawet gorsze jest świadome udzielenie odpowiedzi fałszywej. Takiej nauki udzielił swego czasu królowi demonów dajtjów Prahladzie mędrzec Kaśjapa, gdy Prahlada zwrócił się do niego z prośbą o radę, co powinien odpowiedzieć swemu synowi i pewnemu braminowi, którzy aspirując do małżeństwa z tą samą piękną dziewczyną, poprosili go rozstrzygnięcie ich sporu przez wskazanie, który z nich stoi wyżej i bardziej zasługuje na to małżeństwo. Po rozmowie z mędrcem Kaśjapą Prahlada bez wahania udzielił uczciwej odpowiedzi, że bramin stoi wyżej od jego syna.

          O królowie, zebrani w tym Gmachu udzielcie uczciwej odpowiedzi na pytanie cierpiącej Draupadi, gdyż to jest waszym najwyższym obowiązkiem!”

          Jednakże mimo gorącego apelu Widury, królowie milczeli jak zaklęci i ich milczenie wywołało nową spiralę przemocy.

          Karna rzekł do Duhśasany: „O Duhśasana, nie bierz pod uwagę groźnie brzmiących słów bezsilnego Bhimy i wyprowadź stąd tę niewolnicę i ladacznicę”. I gdy posłuszny słowom Karny Duhśasana wlókł Draupadi ku wyjściu, trzymając ją za włosy, drżąca, upokorzona kobieta żałośnie skarżyła się, spoglądając w kierunku swych bezsilnych obrońców, jej pięciu mężów Pandawów: „O moi mężowie, niech nie będzie uznane za mą winę to, że nie spełniłam mego świętego obowiązku i nie powitałam należycie i nie pożegnałam zebranej w tym gmachu starszyzny, ale nie mogłam tego uczynić będąc wleczona przez tego człowieka za włosy po podłodze”.

          Gdy Duhśasana wlókł ją dalej, żałosna w swej niedoli potknęła się i upadła. Nienawykła do takiego traktowania lamentowała: „Cały wszechświat musiał się rozpaść, skoro ja, której nie oglądało nawet słońce i wiatr i którą zebrani tu mężczyźni widzieli wyłącznie podczas festiwalu wyboru męża, jestem teraz oglądana w jednej sukni i wleczona siłą do ich Gmachu Gry. Pandawowie, którzy nie zezwalali dotknąć mnie nawet wiatrowi, pozwalają teraz na to, aby dotykał mnie ten niegodziwiec, a Bharatowie zgadzają się na to, aby na ich oczach znęcano się nad ich niewinną córką i synową! Czy istnieje większe poniżenie, którego ja, kobieta wielkiej cnoty i piękności, mogłabym doznać w ich domu? Zostało złamane Najwyższe Prawo królów! Czy nasi przodkowie nie mówili, że nie wolno przyprowadzać kobiet o wielkiej cnocie do Gmachu Gry? Kaurawowie zniszczyli to Starożytne Wieczne Prawo. Jak ja, żona Pandawów, siostra Dhrisztadjumny, wielbicielka Kryszny mogłam zostać zmuszona do tego, aby wejść do tego Gmachu Gry królów!

          O Bharatowie, odpowiedzcie na moje pytanie, czy ja, żona Króla Prawa, której urodzenie jest równe jego urodzeniu, jestem niewolnicą czy nie jestem? Będę posłuszna temu, co zadecydujecie. Nie milczcie już dłużej, gdyż ten człowiek, przynoszący wam hańbę maltretuje mnie i nie mogę już tego dłużej znieść.

          O potężni królowie, odpowiedzcie na moje pytanie, a ja będę posłuszna temu, co zadecydujecie!

 

6. Bhiszma nie potrafiąc odpowiedzieć na pytanie Draupadi, skierowuje ją z powrotem do Króla Prawa, co wyzwala nową spiralę przemocy

 

          Bhiszma poruszony do głębi słowami Draupadi, rzekł: „O nieszczęsna kobieto, ścieżka, którą biegnie Prawo jest samowładna. Nawet bramini o najwyższej duchowości nie potrafią jej do końca zrozumieć. Na tym świecie człowiek uważa za Prawo to, co inni uznali za Prawo w czasie, gdy zostało ono zakwestionowane.

          O dobra kobieto, teraz ty kwestionujesz Prawo, pytając, czy Król Prawa miał prawo zagrać o ciebie w kości po przegraniu samego siebie, a ja nie potrafię ci na to pytanie jednoznacznie odpowiedzieć, gdyż nie istnieje nic, do czego mógłbym się odwołać i sprawa, której twe pytanie dotyczy jest tajemnicza i poważna. Koniec naszego rodu musi być bliski, gdyż został on zniewolony przez żądzę i szaleństwo.

          O dobra kobieto, ci wysoko urodzeni ludzie w swym postępowaniu nie zeszli ze ścieżki swego Prawa, a jednak padli ofiarą tej samej katastrofy, co i ty sama, nasza synowa. Spójrz na siebie, mimo nieszczęścia, które na ciebie spadło, ciągle podążasz ścieżką swego Prawa i pytasz nas o to, jakiemu wyrokowi powinnaś być posłuszna. Tak samo czynią Drona i inni wśród starszyzny znający Prawo i nie potrafiąc ci odpowiedzieć na twoje pytanie, siedzą złamani i bezsilni jak pozbawione duszy ciała. Król Prawa jest autorytetem w dziedzinie Prawa. Niech on nam powie, czy cię przegrał, czy też nie?”

          Lecz mimo gorącego apelu Bhiszmy Król Prawa milczał podobnie jak milczeli zebrani królowie.

          Durjodhana patrząc na tych milczących królów, na ich milczących synów i wnuków, pijany swym poczuciem władzy rzekł z ironią do Draupadi: „O Draupadi, Bhiszma ma rajcę. Zwróć się ze swoim pytaniem do swych mężów. Tylko oni mogą przerwać to znęcanie się nad tobą. Obiecuję, że uwolnię cię z niewoli, jeżeli czterej młodsi Pandawowie wyrzekną się swego zobowiązania do posłuszeństwa Judhiszthirze i ogłoszą go kłamcą i jeżeli on sam odpowie na twe pytanie, czy posiadał cię jeszcze, stawiając na ciebie po przegraniu samego siebie, czy też nie. Na tę odpowiedź czekają obecnie wszyscy potomkowie naszego rodu wplątani w twe nieszczęście, którzy nie znajdując w swych szlachetnych sercach odpowiedzi na twe pytanie, szukają jej w autorytecie twoich mężów”.

          Wzrok wszystkich zebranych królów spoczął na Pandawach i rozległy się liczne głosy nawołujące ich do udzielenia odpowiedzi. Gdy głosy te zamarły, zapanowała znowu martwa cisza, którą przerwał głos Bhimy: „O królowie, gdyby Król Prawa, nie był naszym nauczycielem, naszym guru i panem naszej rodziny, nie znosilibyśmy tak spokojnie tego, co tu się wydarza. Nasze zasługi, nasze wyrzeczenia i nasze życie należą do niego. Skoro on uznał się za pokonanego, my też uznajemy się za pokonanych. Gdyby nie jego decyzja, mężczyzna dotykający namaszczonych świętą wodą włosów Draupadi już dawno by nie żył. Spójrzcie na moje ramiona! Nawet bóg tysiąca ofiar Indra nie potrafiłby się z nich wyzwolić. Powstrzymałem się od siania wokół spustoszenia złapany w sidła Prawa, zniewolony przez jego ciążenie i powstrzymywany przez mego brata Ardżunę. Jednakże, jak tylko Król Prawa uwolni mnie z tych sideł, zgniotę tę bandę synów Dhritarasztry w mych potężnych dłoniach”.

          Podczas gdy Bhiszma, Drona i Widura słysząc jego groźne słowa próbowali go uspokoić, Karna krzyknął do Draupadi: „O ulicznico, żono niewolnika, będąca własnością niewolnika, który nie ma własności. Wybierz sobie innego męża, który nie przegra cię w kości! Ci, których Król Prawa przegrał w kości już nie są twoimi mężami. Zaoferuj swe usługi synom Dhritarasztry! W jego domu będziesz miała pełne ręce roboty! Teraz oni są twymi panami! Cóż za użytek będziesz miała z waleczności i męskości Judhiszthiry, który na oczach zabranych tu królów przegrał w kości ciebie, córę potężnego króla Drupady!”

          Bhima nie mógł już tego dłużej znieść i cierpiąc męczarnie, dyszał ciężko. Jednakże posłuszny swemu królowi i złapany w pułapkę Prawa, rzucił jedynie w kierunku Karny palące spojrzenie.

          Durjodhana z kolei rzekł do Judhiszthiry: „O Królu Prawa, twoi młodsi braci są ci posłuszni. Oświeć więc ich i odpowiedz na pytanie Draupadi, czy według ciebie została ona przeze mnie wygrana, czy też nie?” I rzekłszy to, pijany swą władzą, uchwycił za swą dolną szatę, rzucając Draupadi prowokujące spojrzenia. Uśmiechając się do Karny i szydząc z Bhimy, uniósł swą szatę, ukazując Draupadi swe lewe udo, miękkie jak banan i oznaczone szczęśliwym znakiem.

          Bhima potoczywszy wokół swymi zalanymi krwią oczami, zawołał: „O Durjodhana, jeżeli nie złamię ci podczas bitwy twego lewego uda przy pomocy mojej maczugi, niech będę przeklęty i niech nigdy nie dostanę się do świata mych dziadków!” I gdy wypowiadał tę straszną przysięgę, płomienie ognia wybuchły wściekle wszystkimi otworami jego ciała, czyniąc go podobnym do wydrążonego przez płomienie potężnego drzewa.

          Widura rzekł: „O królowie, strzeżcie się Bhimy! Strzeżcie się sideł Waruny! Zaczyna się bowiem realizować wojenny los, który bogowie dawno już przygotowali dla Bharatów.

          O synowie ślepego króla Dhritarasztry, którzy walczycie zaciekle w tym Gmachu Gry z kobietą, oczekujcie strasznego rewanżu. Wasze bezpieczeństwo zostało poważnie zagrożone przez straszliwe słowa, które wypowiadacie!”

          Durjodhana wrzasnął: „O Widura, słowa dotrzymam. Jeżeli młodsi Pandawowie powiedzą, że Judhiszthira nie był ich panem, wówczas Draupadi nie będzie moją niewolnicą”.

          Ardżuna z trudem opanowując swój gniew, rzekł: „O Durjodhana, Król Prawa był naszym panem, gdy postawiał na nas w grze. Ale o tym, czy był on jeszcze panem Draupadi po utracie samego siebie, nikt inny tylko wy, królowie zabrani w tym Gmachu Gry, musicie zadecydować!

 

7. Wycie szakala przerywa milczenie króla Dhritarasztry, który używając swego królewskiego autorytetu oferuje Draupadi spełnienie jej trzech próśb

 

          Pytanie Draupadi nie miało jednak nigdy znaleźć odpowiedzi i pozostało na zawsze otwarte, gdyż nagle w śmiertelnej ciszy, która zapadła po słowach Ardżuny z miejsca przeznaczonego na składanie ofiar rozległo się przeraźliwe wycie szakala. Zawtórował mu ryk osłów i dochodzący ze wszystkich stron wrzask drapieżnych ptaków. Te straszliwe dźwięki przeraziły wszystkich. I wszyscy jednogłośnie zaczęli zaklinać bogów o pokój.

          Król Dhritarasztra jakby się przebudził i zrozumiawszy nagle, że sprawy zaszły za daleko, rzekł do swego syna: „O Durjodhana, jesteś zgubiony, gdyż twój płytki rozum skłonił cię do tego, aby na oczach starszyzny naszego rodu i zebranych w naszym Gmachu Gry królów, znęcać się brutalnie nad zamężną kobietą!”

          Po czym zwracając się do Draupadi rzekł: „O córko, jesteś najznakomitszą z wszystkich moich synowych, całkowicie oddaną Prawu. Wypowiedz swą prośbę, gdyż uczynię wszystko, czego sobie zażyczysz”.

          Umęczona swym nieszczęściem Draupadi rzekła: „O dobry królu, uwolnij z niewoli Króla Prawa, który nigdy nie zbacza ze ścieżki Prawa, nawet gdy przynosi mu ona największe cierpienie i pozwól naszemu synowi, aby był synem króla, a nie niewolnika”.

          Dhritarasztra rzekł: „O córko, niech tak się stanie. Wypowiedz jeszcze jedną prośbę, gdyż me serce mówi mi, że spełnienie tylko jednej twej prośby jest stanowczo za mało”.

          Draupadi rzekła: „O królu, uwolnij z niewoli pozostałych Pandawów i pozwól im odejść stąd wolno w ich pełnym uzbrojeniu”.

          Dhritarasztra rzekł: „O córko, niech tak się stanie. Wypowiedz trzecią prośbę, gdyż spełnienie dwóch próśb to za mało, aby cię uhonorować”.

          Draupadi rzekła: „O najlepszy z królów, nienasycenie i żądza zabijają Prawo i dlatego nie mogę się zgodzić na wypowiedzenie trzeciej prośby. Nie czuję się jej warta. Jak powiadają, człowiekowi z pospólstwa należy się spełnienie jednej prośby, magnatowi i jego żonie należy się spełnienie dwóch, wielkiemu królowi należy się spełnienie trzech, a braminom należy się spełnienie stu. Dzięki spełnieniu moich dwóch próśb moi mężowie będą wolni i dzięki swym dobrym czynom będą mogli zdobyć to, co dobre”.

          Karna rzekł wówczas z ironią: „O królowie, żadnej z kobiet, choćby największej urody, nie udało się dokonać równie wielkiego czynu jak Draupadi. Uratowała swych mężów Pandawów wówczas, gdy zarówno Pandawowie i Kaurawowie stracili rozum. Draupadi wyciągnęła ich na brzeg, gdy pozbawieni swej łodzi tonęli w bezdennym oceanie!”

          Ardżuna rzekł: „O Karna, Bharatowie nie rozpamiętują zniewagi, która pochodzi od nierównego im człowieka. Dobrzy ludzie pamiętają jedynie o dobrych uczynkach, gdyż mają wystarczająco silne zaufanie do samych siebie”.

          Bhima jednakże nie potrafił opanować swego gniewu i rzekł ponuro: „O Bharatowie, powinienem zabić na miejscu wszystkich zebranych tutaj wrogów, wycinając ich aż do samych korzeni”.

          I gdy Bhima tak przemawiał, stojąc w otoczeniu swych braci, którzy próbowali go uspokoić, od palącego go wewnętrznego ognia zlał się potem. Dymiący i iskrzący się ogień wydobywał się wszystkimi otworami jego ciała. Jego twarz stała się dzika, jak twarz samego boga umarłych Jamy na koniec eonu. Judhiszthira powstrzymał Bhimę siłą swych ramion i zbliżywszy się do króla Dhritarasztry, którego nazywał swym ojcem, złożył pokornie dłonie i rzekł: „O królu, rozkaż nam, co powinniśmy uczynić, gdyż ty jesteś naszym panem i jak zawsze będziemy tobie posłuszni”.

 

8. Król Dhritarasztra oddaje uwolnionym na prośbę Draupadi Pandawom ich majątek, i błogosławiąc ich na drogę, prosi o zaniechanie zemsty

 

          Dhritarasztra odpowiedział: „O Judhiszthira, niech sprzyja wam dobry los! Odejdź w pokoju i rządź dalej sprawiedliwie swym królestwem i swym majątkiem i miej zawsze na uwadze dobro nas wszystkich. Ty który znasz wszystkie trudno dla umysłu uchwytne ścieżki, którymi biegnie Prawo, bądź uprzejmy, miej szacunek dla starszych i utrzymuj pokój, który jest zawsze tam gdzie jest mądrość. Najlepsi ludzie zapominają o urazach i nie myśląc o winie, lecz o cnocie, unikają wojny. Lży w kłótni jedynie ten, kto stoi najniżej i tylko słaby odpowiada obelgą na obelgi. Silny i dobry pamięta tylko dobro, gdyż sam ma do siebie zaufanie.

          Nie myśl więc o tym, by na agresywność mego syna Durjodhany odpowiedzieć równie niszczącym rewanżem. Myśl raczej o nas, jego ojcu i matce, niewidomych starcach, którzy liczą na twą cnotę. To z miłości do was wszystkich zgodziłem się na tą straszną grę w kości, gdyż chciałem zobaczyć, jakie wady i zalety mają moi synowie i synowie Pandu. Przekonałem się, że w tobie mieszka Prawo, w Ardżunie dzielność, w Bhimie siła, a w bliźniakach Nakuli i Sahadewie wiara i posłuszeństwo wobec starszych. Wróć do swego królestwa pełen braterskich uczuć i niech na zawsze mieszka w tobie Prawo!”

          Po tych pożegnalnych słowach króla Dhritarasztry, Judhiszthira, który wywiązał się całkowicie z obowiązków wysoko urodzonego, wsiadł ze swymi braćmi do swego rydwanu i mając u boku swą żoną Draupadi, ruszył w drogę powrotną do swej fortecy Indraprasthy.

 

9. Słowniczek Mahabharaty